Chrabota: Wolność czy bezpieczeństwo

Nie ma chyba we współczesnym świecie ważniejszego dylematu. Wolność czy bezpieczeństwo?

Aktualizacja: 18.10.2015 08:17 Publikacja: 16.10.2015 01:28

Chrabota: Wolność czy bezpieczeństwo

Foto: Fotorzepa

Wystawienie się na ryzyko utraty wszystkiego, co dała nam wolność, w imię tejże wolności? Czy też wyzbycie się wolności w imię gwarancji, że to, co raz dane, będzie zachowane?

Brzmi to dość abstrakcyjnie, ale sprowadza się do rzeczy prostych. Strachu przed tym, że można coś ważnego stracić; że przyjdzie ktoś obcy i zabierze, że obudzimy się – jak w złym śnie – z pustymi kieszeniami. Któż nie zna takich snów.

Osobliwie często przydarzają się tym, którzy przeszli w życiu przez ubóstwo. To chwile, które w istocie mrożą krew w żyłach. Sens jest wtedy nie tyle projekcją obawy przed nieznanym, ile bolesnym wspomnieniem. Zastanawiam się, czy takie sny zdarzają się ludziom, którzy nie doznali biedy lub głodu. Nie wiem, jeśli tak, to są zapewne podświadomą rekolekcją seansów filmowych, jakichś odległych, przerażających, lecz abstrakcyjnych fabuł. To zresztą nie ma znaczenia.

Ów lęk jest całkiem realny. Groźba, nawet jeśli podświadoma, wciąż jest groźbą. Kiedy myślę o tym dylemacie, nie potrafię nie wracać do doświadczeń mojego pokolenia. W czasach gdy dorastałem, w późnych latach 70., a pewnie jeszcze intensywniej w latach 80., zasadniczym problemem moich rówieśników był permanentny deficyt wolności. Zaczynał się gdzieś na poziomie banalnego detalu; braku możliwości zakupu papierosów bez kartek, markowych dżinsów czy jakiejkolwiek wędliny. Nie można było nie iść na pochód pierwszomajowy, bo za taki akt kontestacji groziła pała w szkole i nieprzyjemności w domu.

Przynależność do HSPS egzekwowano administracyjnie, rock'n'roll żył w głębokim podziemiu, paszporty były zdeponowane w ubeckich biurach i każdy wyjazd w świat wiązał się z upokarzającą procedurą żebrania o ów magiczny dokument. Granice były zamknięte. Pensje haniebne. Książki i kasety wideo szmuglowano z zagranicy.

Można było zupełnie spokojnie powiedzieć sobie samemu do lustra: chromolę taką rzeczywistość; nie liczy się bezpieczeństwo, wybieram wolność, a więc ryzyko. Bardzo wielu moich przyjaciół przekroczyło wtedy granice i zagościło w szczęśliwych rajach Zachodu. Znacznie mniej wybierało wolność w kraju. Wolność, czyli życie poza systemem lub przeciw niemu.

Ten pierwszy wybór był zresztą, choć niewygodny, relatywnie dozwolony, drugi wiązał się zazwyczaj z pewnymi nieprzyjemnościami. Cóż, taka cena wolności! – powtarzało się w myślach z gorzkim poczuciem tandetnego heroizmu.

I nagle cud, kafkowska przemiana. Pstryk! Iskierka wolności robi się ogromna. Komunizm gaśnie jak wypalony piec martenowski i stajemy twarzą w twarz z wolnością, i to rozumianą totalnie. Paszporty trafiają do kieszeni, kończy się epoka wiz na wyjazd do Niemiec, Francji czy Anglii. Kultura handlu wielkoszczękowego otwiera przed nami bezbrzeżne pola nieograniczonej konsumpcji. Nowa władza zamyka urzędy cenzorskie, cinkciarze przenoszą się z ulic do kantorów, spekulanci stają się handlowcami i rośnie nam jak na drożdżach rodzimy kapitalizm.

Wolność z towaru deficytowego staje się zjawiskiem inflacyjnym, a my dzielimy nasz czas już wyłącznie między konsumpcję i akumulację. Rośnie bogactwo narodu i instynkt posesoryjny. Lubimy posiadać. Nawet jeśli na ustach wciąż slogan o sprawiedliwości i równości. Mało kto podąża ścieżką wskazaną przez Pana: idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie!

Ano nie mamy ochoty sprzedawać, a skarby w niebie nas nie interesują, czego zresztą widomym dowodem są coraz bardziej puste kościoły. Bo po cóż komu kościoły, gdy nie ma się o co modlić. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki.

Właśnie minęło 25 lat od tamtej rewolucji. Jak bardzo się zmieniliśmy. Mamy zazwyczaj gdzie mieszkać. Jakiś mniej lub bardziej obdrapany samochód. Dzieci nie chodzą w łachmanach. Głodne też nie są, chyba że tatuś z mamusią (lub sam) pieniądze lubią przepić. I prac się pewnych nie imamy, licząc – zgoła słusznie – na to, że do pracy w polu czy na budowie zawsze zgłosi się jakiś spragniony wolności Rosjanin czy Ukrainiec.

Mała stabilizacja? W porównaniu z tamtą gomułkowską całkiem spora. Jesteśmy zamożniejsi i w miarę zbliżania się do europejskich standardów coraz bardziej sobie nasz status cenimy. A więc furda wolność! Ważniejsze są gwarancje, że nikt tej naszej małej stabilizacji nie wywróci, że nikt nam nie wyrwie tego, co udało nam się wyrwać dla siebie. Tylko 25 lat i jakże gwiezdne przepaści między tamtym głodem wolności a dzisiejszym pragnieniem bezpieczeństwa.

Inni za to są głodni. Z głębi Afryki i Bliskiego Wschodu właśnie maszerują w naszą stronę setki tysięcy takich, co poszukując bezpieczeństwa, wybierają wolność, czyli ryzyko. Już idą, już drepczą w naszym kierunku z błyskiem w oku. Korci ich nasze bezpieczeństwo i pragną go równie gorąco, jak my niegdyś wolności.

Czy uda nam się obronić? Czy w istocie mamy wybór między wolnością i bezpieczeństwem? A może jedno jest odwrotnością drugiego jak awers i rewers monety?

Wystawienie się na ryzyko utraty wszystkiego, co dała nam wolność, w imię tejże wolności? Czy też wyzbycie się wolności w imię gwarancji, że to, co raz dane, będzie zachowane?

Brzmi to dość abstrakcyjnie, ale sprowadza się do rzeczy prostych. Strachu przed tym, że można coś ważnego stracić; że przyjdzie ktoś obcy i zabierze, że obudzimy się – jak w złym śnie – z pustymi kieszeniami. Któż nie zna takich snów.

Osobliwie często przydarzają się tym, którzy przeszli w życiu przez ubóstwo. To chwile, które w istocie mrożą krew w żyłach. Sens jest wtedy nie tyle projekcją obawy przed nieznanym, ile bolesnym wspomnieniem. Zastanawiam się, czy takie sny zdarzają się ludziom, którzy nie doznali biedy lub głodu. Nie wiem, jeśli tak, to są zapewne podświadomą rekolekcją seansów filmowych, jakichś odległych, przerażających, lecz abstrakcyjnych fabuł. To zresztą nie ma znaczenia.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy