Wystawienie się na ryzyko utraty wszystkiego, co dała nam wolność, w imię tejże wolności? Czy też wyzbycie się wolności w imię gwarancji, że to, co raz dane, będzie zachowane?
Brzmi to dość abstrakcyjnie, ale sprowadza się do rzeczy prostych. Strachu przed tym, że można coś ważnego stracić; że przyjdzie ktoś obcy i zabierze, że obudzimy się – jak w złym śnie – z pustymi kieszeniami. Któż nie zna takich snów.
Osobliwie często przydarzają się tym, którzy przeszli w życiu przez ubóstwo. To chwile, które w istocie mrożą krew w żyłach. Sens jest wtedy nie tyle projekcją obawy przed nieznanym, ile bolesnym wspomnieniem. Zastanawiam się, czy takie sny zdarzają się ludziom, którzy nie doznali biedy lub głodu. Nie wiem, jeśli tak, to są zapewne podświadomą rekolekcją seansów filmowych, jakichś odległych, przerażających, lecz abstrakcyjnych fabuł. To zresztą nie ma znaczenia.