Plus Minus: W swojej najnowszej książce „Powidoki codzienności. Obyczajowość Polaków na progu XXI wieku” opis polskich zwyczajów i obyczajów, które składają się na obraz naszej codzienności, rozpoczyna pan od lat 90. Co z tego, co zdarzyło się w ciągu ostatnich kilkunastu lat, uważa pan za najistotniejsze?
Wszechobecne media oraz atrakcje kultury konsumpcyjnej wyprowadziły nas z domu i umieściły „w sieci”. Media stały się naszym elektronicznym „siedliskiem”, a to, co było niegdyś naturalnym polem „zbiorów”, skurczyło się do półek w supermarketach. Odczuwam to wyraźnie, gdy uprawiam w Małomierzycach ogródek warzywny. Rodzinny stół czy tradycyjna kuchnia nie jest już ostoją codzienności. Tak trwała przecież mitologia „polskiego domu”, nie lokalizuje się on już między wiejskimi opłotkami ani w blokowisku, ani nawet w tzw. dzielnicy willowej. „Polski dom”, którego obraz utrwaliła tradycja narodowa w naszych głowach, poszukuje nowej lokalizacji, znajduje ją z konieczności w „w sieci”, w katalogach i – w wyobrażonej – jakiejś krainie szczęśliwości, np. na jakiejś utopijnej prowincji. Nie zapominajmy, że obok tak rozumianej „bezdomności” imaginowanej istnieje bezdomność dotkliwa realnie.