Dwa lata temu, w maju i czerwcu 2014 roku, posłuchałem sobie uważnie ówczesnego prezydenta i jego zwolenników. Powiedziałem wtedy żonie: – Nie wiem, kto będzie jego kontrkandydatem, ale wiem, że Komorowski przegra wybory.
Moja argumentacja jest nadal aktualna, ale nie będę jej zdradzał. Po pierwsze, partie polityczne płacą think tankom tak wielkie pieniądze, że nie wolno ich wyręczać. A po drugie, oni to mają pod nosem i nie widzą.
O Brexicie czytam straszne bzdury. Pobożne życzenia nigdy nie mogą zasłaniać prawdziwego obrazu. Każdy, kto ma minimalne wykształcenie, powinien wiedzieć, że scalenia w jedno organizmu wielopaństwowego i wielonarodowego nie da się dokonać w kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat. To długi i bardzo niebezpieczny proces.
Mówienie, że Europa jest zjednoczona jak nigdy wcześniej, jest po prostu nieprawdą. To kontynent, na którym są dwa państwa rumuńskie (Rumunia i Mołdawia), dwa państwa albańskie (Albania i Kosowo). Są jeszcze dwa państwa cypryjskie albo – jak kto woli – po dwa tureckie i greckie. Do tego Szkocja chce odejść od Wielkiej Brytanii, Katalonia od Hiszpanii, a Belgia od kilku lat jest na granicy rozpadu. Bośni i Hercegowinie narzucono taki system, że też się rozpadnie. Rosja ma obwód kaliningradzki, który jest ciągłym zagrożeniem dla państw bałtyckich. No i Krym. I wojna na Ukrainie.
My, Polacy, i w ogóle ludzie z Europy Wschodniej wchodziliśmy do tej Unii Europejskiej z nadzieją załatwienia bardzo prostych spraw. Ta Unia miała dać wyższy standard cywilizacyjny, a miał on polegać nie tylko na swobodzie poruszania się po kontynencie i podniesieniu standardu życia, ale i na sprawiedliwszym systemie. Standard ekonomiczny jednym podniósł się bardzo, ale większości wcale, a poszanowanie praw może i jest w dyrektywach unijnych, ale nie w polskiej rzeczywistości.