Korpulentny, 63-letni doradca trafił na początku lutego na okładkę magazynu „Time" z podpisem: „Wielki manipulator". Do tej pory nie zdarzyło się, by ktoś po dwóch tygodniach rządów nowej administracji uzyskał tak wielki rozgłos. Trump nawet umieścił Stephena Bannona w stałym komitecie Narodowej Rady Bezpieczeństwa (NSC), usuwając z niej za to przewodniczącego szefów połączonych sztabów oraz szefa narodowego wywiadu.
Bannon nie ma doświadczenia w prowadzeniu polityki zagranicznej. Będzie wpływał na prace rady zgodnie ze swymi poglądami. Po raz pierwszy partyjny ideolog zasiadł w NSC, gdzie na chłodno przygotowuje się najważniejsze decyzje o użyciu siły za granicą. Obama miał obserwatora w radzie, lecz bez prawa głosu. Trump umieścił tam wizjonera w randze równej sekretarzom stanu i obrony. Jakąż wizję świata ma drugi po Trumpie najpotężniejszy człowiek na ziemi?
Bannon po szkole średniej zaciągnął się do marynarki i studiował w Harvard Business School oraz na prywatnym katolickim uniwersytecie Georgetown (kierunek bezpieczeństwo narodowe). Trafił później do banku Goldman Sachs, skąd przeniósł się do Hollywood, gdzie produkował filmy fabularne i kręcił własne dokumenty. Następnie przeszedł do mediów. Redagował wojowniczy, prawicowy portal Breitbart News. Na drodze życia poznał amerykańską elitę i przekonał się, że naród porzucili zarówno demokraci, jak i republikanie. W lipcu ubiegłego roku Trump mianował go szefem kampanii wyborczej.
Apokaliptyk w Białym Domu
Bannon spodziewa się wielkiego przewrotu, łącznie z konfliktem gorszym niż II wojna światowa. Wierzy w teorię historii wyłożoną w studium „Czwarta zmiana. Amerykańskie proroctwo. Co cykle historii mówią o następnym spotkaniu Ameryki z przeznaczeniem". Pracę tę 20 lat temu wydali William Strauss i Neil Howe, przewidując w niej kryzys finansowy 2008 roku (pomylili się tylko o trzy lata). Pisali, że zapaść finansowa zagrozi przetrwaniu USA jako demokracji, a to dopiero początek: „Do roku 2025 Ameryka przejdzie wielkie wrota historii podobne do amerykańskiej rewolucji, wojny domowej i nadzwyczajnej grozy II wojny światowej. Prawdopodobieństwo katastrofy będzie bardzo wysokie. W kraju może dojść do powstania lub zamieszek, może rozpaść się geograficznie lub ulec rządom autorytarnym. Jeśli wybuchnie wojna, to prawdopodobnie związana z największym ryzykiem. Innymi słowy – wojna totalna (...). Tym razem Ameryka wejdzie w Czwarty Zwrot ze środkami wywołującymi niewyobrażalne horrory, a może zetrzeć się z przeciwnikami, którzy będą mieli takie same środki...".
Jak autorzy doszli do tak skrajnych wniosków? Zauważyli w historii USA 80-letni cykl gwałtownych zaburzeń. Lata 1774–1794 to walka o niepodległość; 1860–1868 to wojna domowa Północy z Południem; 1929–1945 to Wielki Kryzys i II wojna światowa. Kolejny wstrząs zapowiadali więc na pierwsze piętnastolecie XXI w. I rzeczywiście w Ameryce nastąpiła wielka recesja wskutek kryzysu finansowego, który został ledwie zaleczony. Nastąpił wówczas głęboki podział partyjny, zerwanie więzi między elitami i znaczącą częścią społeczeństwa, a w tym samym czasie kraj prowadził kilka wojen. Teoria Straussa i Howe'a nie jest związana z jakąkolwiek ideologią, dzięki czemu trafia do ludzi o różnych poglądach.