Reklama
Rozwiń

Michał Szułdrzyński: Dzieci ważniejsze niż reforma

Od ostatnich wyborów jednym z głównych tematów debat politycznych stała się reforma edukacyjna. Nawet przy rodzinnych stołach dyskutuje się o tym, czy gimnazja są potrzebne, czy nie.

Aktualizacja: 27.05.2017 17:35 Publikacja: 27.05.2017 00:01

Michał Szułdrzyński: Dzieci ważniejsze niż reforma

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Eksperci podają argumenty za takim lub innym systemem edukacji. Zwolennicy reformy zapowiadają, że wszystko jest już gotowe, że już za chwilę programy odpowiadające nowemu podziałowi klas będą rozpisane, przeciwnicy zaś ostrzegają przed chaosem.

Brakuje mi jednak w tej dyskusji najważniejszego pytania: do czego szkoła ma w ogóle służyć? Co właściwie ma dawać dzieciom i młodzieży? To znacznie ważniejsze od tego, czy będzie to rozwiązanie 6+3+3 czy 8+4. Przez kilka ostatnich lat dominował model edukacji polegający na tym, by wyposażyć dzieci w narzędzia potrzebne na rynku pracy. Szkołę zamieniono w jedno wielkie przygotowanie do zdawania testów. Nieważne było, by rozumieć otaczający świat, by umieć myśleć. Trzeba było umieć rozwiązywać testy. To nie przypadek, że rażący brak wykształcenia nazywa się dziś gimbazą.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Plus Minus
„W głowie zabójcy”: Po nitce do kłębka
Plus Minus
„Trinity. Historia bomby, która zmieniła losy świata”: Droga do bomby A
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Marek Węcowski: Strzemiona Indiany Jonesa