Pod koniec lat 90. XX wieku Roger Bate, dyrektor Europejskiego Forum Nauki i Środowiska, przeprowadził w okolicach stacji londyńskiego metra ciekawą ankietę. Bate spytał Londyńczyków o substancję o tajemniczej nazwie „dwuwodorek tlenu". W pytaniu wyjaśnił, że substancja ta jest „rutynowo używana w procesach chemicznych", przez co przedostaje się do środowiska i trafia m.in. do pożywienia. Ostrzegł też, że ów związek chemiczny może w efekcie spowodować „nadmierne pocenie się i wymioty", a jeśli dostanie się do płuc, wówczas może być przyczyną śmierci. Na koniec odnotował, że dwuwodorek tlenu znajdowano w guzach pacjentów umierających na raka. Nic więc dziwnego, że na pytanie, czy używanie tej substancji powinno być ograniczone przepisami prawa, „tak" odpowiedziało 76 proc., a „nie" – zaledwie 5 proc. Innymi słowy trzech na czterech ankietowanych opowiedziało się za prawnym ograniczeniem używania wody.
Eksperyment Bate'a nie dotyczył wprawdzie sensu stricte jedzenia, ale pokazał, że – odpowiednio formułując przekaz – ludziom można wmówić wiele rzeczy. Doczekał się zresztą wielu internetowych przeróbek – m.in. mema o treści: „Każda z osób, która spożywała monotlenek diwodoru, w końcu umarła". Wiele rad żywieniowych, jakie można znaleźć w internecie i jakie są częścią tzw. wiedzy powszechnej, ma wartość zbliżoną do ostrzeżenia przed zgubnymi skutkami spożywania H2O.
Miliony czytają o pasożytach
Postprawdę, która stała się nieodłącznym elementem naszej rzeczywistości, większość osób automatycznie wiąże z polityką. Cały świat usłyszał wszak o tzw. fake newsach w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA.
Ale już np. w Chinach – jak wynika z analizy tamtejszej firmy Tencet – spośród dziesięciu dotychczas najpopularniejszych „postprawdziwych" historii w 2017 roku, aż osiem dotyczyło żywności. Z kolei między kwietniem 2015 a marcem 2016 roku ponad 15 proc. spośród 2175 najszerzej rozpowszechnionych plotek za pośrednictwem chińskiego komunikatora WeChat dotyczyła jedzenia. Zainteresowanie Chińczyków tą tematyką można zrozumieć: kilka lat temu głośna była sprawa sprzedawania w Chinach fałszywych jajek (wykonanych z żywicy, skrobi, koagulantów i specjalnego pigmentu w „skorupce" z gipsu, parafiny i węglanu wapnia), a w 2008 roku krajem wstrząsnęła afera z mlekiem w proszku skażonym melaminą – substancją używaną m.in. do produkcji środków czystości. A nic nie jest tak dobrą pożywkę dla rozpowszechniania „postprawdy" jak strach.
Wśród fałszywych informacji największą popularnością cieszyły się w Chinach te dotyczące wodorostów zrobionych z plastiku. Na początku roku w chińskich mediach społecznościowych pojawiły się materiały wideo, na których pokazywano kawałki cienkiego plastiku znalezione w paczce wodorostów. Nagranie to doczekało się licznych mutacji – na jednej z nich widać, jak kucharz moczy kawałek wodorostu w wodzie, po czym rozciąga go, pokazując, że nie jest go w stanie przerwać – co ma być dowodem na to, że produkt wykonano z tworzywa sztucznego. Tymczasem, jak wyjaśnia Ruan Guangfeng z chińskiego Centrum Informacji nt. Żywności, tak właśnie powinien zachowywać się wodorost zanurzony w zimnej wodzie, a następnie wysuszony.