Za wiele kłopotów obecnej władzy premier Mateusz Morawiecki nie musi być jakoś szczególnie obciążany. Wszyscy wiedzą, że za awanturę z Unią Europejską, a właściwie za wojnę wokół sądów i praworządności, odpowiada po trosze Zbigniew Ziobro, a w jeszcze większym stopniu sam Jarosław Kaczyński. Morawiecki to co najwyżej ktoś, kto nie znajduje na to dobrej odpowiedzi, przy czym twardogłowi prawicowcy atakują go za to na równi z opozycją. Ale to nie przez niego tracimy zaliczkę na Krajowy Plan Odbudowy.
Niewielu też podejrzewa, że jeśli podsłuchiwano senatora Krzysztofa Brejzę czy Romana Giertycha przy pomocy oprogramowania Pegasus, akcji tej patronował szef rządu. To wykluło się zapewne gdzieś pomiędzy służbami specjalnymi Mariusza Kamińskiego i resortem Ziobry.
Czytaj więcej
Dziesięć lat temu grywanie po tramwajach kojarzyło się z nachalnym żebractwem, z wątpliwą jakością. Ja zamarzyłem, żeby to granie integrowało ludzi wracających do pracy. Żeby w tramwajach wytwarzała się społeczność – mówi aktor i muzyk Krzysztof Godlewski, lider Kapeli Sztajer.
Inflacyjna ława oskarżonych
Premier stanął za to wobec nowej dla siebie sytuacji, mocując się z drożyzną. Trafnie zauważa Jan Rokita w „Sieciach": „Przez te lata bowiem to prawicowa władza miała monopol na nieustanne poprawianie materialnego standardu życia społeczeństwa, w tym zwłaszcza na szybkie awansowanie grup dotąd upośledzonych, żyjących na granicy ubóstwa. (...) Polityczny przełom, jaki dokonuje się na naszych oczach, polega właśnie na tym, że rządząca prawica musi przyjąć odpowiedzialność za wybuch inflacji i drożyzny, faktycznie cofającą jakąś część korzyści i przywilejów finansowych rozdanych tak licznym grupom społecznym w ciągu poprzednich lat".
Rokita puentuje: „Sęk w tym, że po sześciu tłustych latach władza wygląda na mentalnie niezdolną do przystosowania się do całkiem nowej dla siebie sytuacji".