Podczas gdy polskie media przepełnione były pieśniami patriotycznymi z „Pierwszą Brygadą” powtarzaną jak refren, w radiu niemieckim odczytano listy żołnierzy poległych na wojnie, podkreślano jej absurd i cierpienia, jakie ze sobą niesie. Dominowały tony elegijne i antymilitarystyczne. Wspominano Remarque’a, milczeniem pominięto Waltera Fleksa i Ernsta Jüngera.
Lecz może to Polska jest dziwnym, trudno zrozumiałym wyjątkiem w Europie? Znany filozof Peter Sloterdijk w swojej najnowszej książce, a w zasadzie dłuższym eseju „Teoria czasów powojennych” („Theorie der Nachkriegzeiten”, Frankfurt 2008) rozwija powtarzaną ostatnio do znudzenia tezę, że Europa stała się posthistoryczna i postheroiczna. Jego zdaniem po II wojnie Europejczycy odrzucili epicki i tragiczny styl istnienia, zajmują się tylko koniunkturą, a nie przygotowaniem do nowej wojny. Heroizm został zastąpiony konsumpcją.
Sloterdijk porównuje sposób, w jaki Francja i Niemcy poradziły sobie mentalnie i kulturowo, z rezultatami II wojny światowej. Oba kraje poniosły klęskę, która powinna stać się okazją do refleksji nad jej przyczynami i do pracy nad sobą, prowadzącej do przebudowania tożsamości i zmiany zbiorowej „gramatyki moralnej”, procesu nazywanego przez Sloterdijka metanoją. „Zwycięzcy interpretują swoje zwycięstwo z reguły jako sygnał wzmacniający i czują się potwierdzeni w swoim decorum, podczas gdy pokonani – jeśli nie idą w zaparte, nie uciekają w resentymenty i związane z nimi wymówki – mają powód do zgłębiania powodów swojego niepowodzenia. Może to prowadzić do radykalnych zmian ich kulturowego decorum, a więc całości lokalnie obowiązujących norm i form życia, jeśli – i tylko o tyle – pokonani dochodzą do wniosku, iż porażka wynikła nie tylko z siły przeciwnika, ale i z samozawinionej słabości i z nieadekwatnego do sytuacji zachowania, a w najgorszym przypadku z własnej hybris, z fałszywego nastawienia do świata”.
Jakże jednak inaczej oba kraje wykorzystały tę szansę. Francja zafałszowała swoją klęskę jako zwycięstwo. Postąpiła podobnie jak Włochy w 1918 roku ze swoją nader problematyczną wygraną, ale nie tak radykalnie. We Włoszech brak metanoi doprowadził do rządów Mussoliniego, do narodowej hiperafirmacji i totalnej mobilizacji, w powojennej Francji – do gaullizmu. Zamiast gorzkiej lekcji wyciągniętej z klęski de Gaulle oferował Francuzom iluzję rzekomego zwycięstwa i trwającej francuskiej wielkości. Także lewica nie była gotowa zmierzyć się z porażką. Zbudowała konkurencyjny wobec gaullizmu mit ruchu oporu, który odniósł zwycięstwo, walcząc u boku Stalina i Armii Czerwonej. Wszystko to sprawia, że Francuzi nie do końca są postheroiczni. Sloterdijk ostrzega przed dziedzictwem gaullizmu i zaleca dokładną obserwację „eksperymentu Sarkozy”.
[srodtytul]Demokracja okupacyjna[/srodtytul]