Aktualizacja: 17.01.2019 00:10 Publikacja: 18.01.2019 18:00
Marina podczas performance'u „Artystka obecna” w MoMA w marcu 2010 r. Później zrezygnowała ze stołu, żeby być bliżej gości
Foto: AFP
Fakty mówią wszystko: performance Abramović „Artystka obecna" („The Artist is Present") w nowojorskim Museum of Modern Arts zobaczyło w 2010 r. 750 tys. widzów, a gdy trzymiesięczna rezydencja się kończyła, przed MoMA koczowały tłumy. Na co czekały? Czego były spragnione? Kontaktu z artystką, która od początku lat 70., ryzykując własnym zdrowiem, pod szyldem body artu eksperymentując z ciałem, a raczej przełamując jego ograniczenia związane z bólem i cierpieniem – przez trzy miesiące, zapraszała widzów do stołu, przy którym siedziała łącznie przez 700 godzin w bezruchu i w milczeniu. 7 godzin dziennie, niczym buddyjski mnich, nie jedząc, nie pijąc, nie korzystając z toalety. Dawała szansę na niezakłócony niczym kontakt, pełne spokoju i harmonii spotkanie spojrzeń. Bycie razem. Film z tamtej prezentacji rejestruje chwile wzruszeń i łez. Obcy Abramović ludzie wychodzili z MoMA z potężnym zastrzykiem energii. „Byłam tam dla każdego, kto zechciał przyjść. Obdarzono mnie wielkim zaufaniem. (...). Ludzie otwierali przede mną swoje serce, a ja w rewanżu otwierałam przed nimi swoje" - wspominała. W Nowym Jorku dołączył do niej także Ulay, wieloletni partner i współtwórca przełomowych performance'ów. Dopuściła do wspólnego stołu faceta, z którym planowała ślub, a który nie wytrzymał u boku performerki i zdradził ją również na stopie prywatnej, gdy ona została wierna swojej artystycznej drodze.
Polityka nad Sekwaną to dziś pole eksperymentów, w tym wciągania do władzy partii dotąd izolowanych. Efekt – woj...
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Lubił się wygłupiać, miał dar naśladowania, był spontaniczny. Tymczasem utrwalono w Polakach wizerunek Fryderyka...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas