Plus Minus poleca, 9-10 kwietnia 2011

Członkowie Zespołu Ekspertów Niezależnych o katastrofie smoleńskiej, Piotr Semka o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego, Ewa Junczyk-Ziomecka o stosunkach polsko-żydowskich, Agnieszka Rybak o Zbigniewie Hołdysie, Paweł Milcarek o arcybiskupie Lefebvre

Aktualizacja: 09.04.2011 01:10 Publikacja: 08.04.2011 19:00

Plus Minus poleca, 9-10 kwietnia 2011

Foto: ROL

"Jako obywatele Rzeczypospolitej mamy prawo i obowiązek zabierać publicznie głos w sprawach ważnych dla naszego państwa. Jest to bowiem dobro wszystkich Polaków okupione przez lata trudem, krwią i potem wielu pokoleń naszych rodaków, których marzeniem i życzeniem było, by kraj ten był silny, profesjonalnie zarządzany i bezpieczny.Niestety, poziom bezpieczeństwa jest sukcesywnie obniżany, a siły i środki na nie przeznaczane – marnotrawione. Zdjęci troską o losy naszej ojczyzny i przyszłych pokoleń Polaków przedstawiamy poniższy raport" - piszą członkowie Zespołu Ekspertów Niezależnych w dokumencie Dlaczego musiało dojść do katastrofy smoleńskiej.

Jak piszą autorzy, raport nie jest polemiką z technicznymi ustaleniami specjalistów polskich lub rosyjskich: "Przedstawiamy w nim fakty i wskazania, co należy zrobić, aby zacząć odbudowywać rozbity system bezpieczeństwa Polski".

W skład ZEN wchodzą: prof. dr hab. Krzysztof Rybiński – rektor Uczelni Vistula (d. Wyższa Szkoła Enonomiczno-Informatyczna), Marcin Gomoła, dr Przemysław Guła, gen Waldemar Skrzypczak,

? ? ?

"Od roku niezliczeni Polacy i turyści z całego świata czekają pokornie w długich kolejkach, aby dotknąć prezydenckiego grobowca i pomodlić się przy nim. To nie jest zimny kamienny sarkofag. Jak napisał jeden z internautów: »Ten marmur ciepły od dotyku tylu dłoni – tętni życiem!«. Istotnie. Tę kryptę ożywiają tłumy, które najwyraźniej za czymś tęsknią. Którym czegoś brak. To poczucie braku Kogoś i Czegoś odczułem w listopadzie ub. r., gdy odwiedzałem skromne mieszkania niegdysiejszych szczecińskich uczestników Grudnia  '70.  Gdy już miałem za sobą nagranie wspomnień o rewolcie, parokrotnie padła ta sama prośba: – Był pan wtedy w kwietniu, jak spadł samolot, na Krakowskim Przedmieściu. Niech pan opowie, jak to wyglądało.

Najmocniej wbił mi się w pamięć rosły, barczysty szczecinianin Waldemar Brygman, człowiek ze szwem po postrzale z wojskowego kaemu, który z błyszczącymi oczyma prosił mnie: „Niech pan pod pałacem zapali świeczkę za tego naszego małego rycerza”.  Palenie świeczek pod pałacem? Przecież to absurd palić znicze pod czyimś miejscem pracy – ironizował niedawno prezydencki minister Tomasz Nałęcz. To co było oczywistym absurdem dla pana ministra w studiu telewizji w Warszawie – było oczywiste dla  szczecińskich ludzi Grudnia ’70. – Przecież my też palimy świeczki pod stocznią, a to jest zakład pracy". Próbę opisania najważniejszych rysów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, których brakuje obecnej, podjął Piotr Semka w szkicu Kamień ciepły od rąk.

? ? ?

"Lech Kaczyński przywiązywał ogromną wagę do poprawy stosunków polsko-żydowskich i rozwoju polsko-izraelskich. Podchodził do tego z wielką starannością i empatią. Wychował się w domu, do którego przychodzili zaprzyjaźnieni z rodzicami uratowani z Zagłady i ci, którzy ich ratowali.Nie miał i nie szukał usprawiedliwienia dla antysemityzmu, zarówno tego z przeszłości, jak i współczesnego" - pisze Ewa Junczyk-Ziomecka, była sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, odpowiedzialna m.in. za stosunki polsko-żydowskie we wspomnieniu Będziemy się czuli jak w domu.

"W dniu, kiedy wygrał wybory prezydenckie, pierwszego zagranicznego wywiadu udzielił dziennikarzowi izraelskiemu, Sewerowi Plockerowi. Na pytanie, jaką politykę będzie prowadził wobec Izraela, odpowiedział, że inną niż wobec pozostałych partnerów zagranicznych. Gdy zobaczył zaskoczoną minę Plockera, szybko wyjaśnił: stosunki z Izraelczykami powinny być jak z kuzynami.

Wielu dziś powołuje się na Lecha Kaczyńskiego i jego dziedzictwo, ale mało kto chce go widzieć jako człowieka skomplikowanego, z zasadami. Można się było z nim nie zgadzać, można było z nim dyskutować, ale nie można powiedzieć, że był nijaki. W sprawach polsko-żydowskich i izraelskich był wyrazisty. I choć zdawał sobie sprawę, że o jego działaniach nie wszyscy chcieli wiedzieć, a wielu z tych, co wiedzieli, szybko zapomniało, nie cofnął się ani nie zatrzymał.

Był konsekwentny. Nie odwiedził Radia Maryja ani nie udzielił wywiadu dyrektorowi toruńskiej radiostacji ks. Tadeuszowi Rydzykowi. Nigdy mu też nie zapomniał,  że obraził  Pierwszą Damę RP i podważył autorytet Kancelarii Prezydenta używając niewybrednych słów w odniesieniu do urzędu: „ Nie nazywajmy nigdy szamba perfumerią”. Dla publicystów zaś, którzy  w radio i na  łamach Naszego Dziennika zarzucali niektórym pracownikom Kancelarii antypolskie działanie, nie miał za grosz szacunku".

? ? ?

"Na poczcie głosowej nagrał wiadomość: „Szanowni państwo, podjąłem decyzję o niekomentowaniu polityki i spraw społecznych w mediach. W pozostałych proszę o przesłanie SMS. Jeśli nie odebrałem, to znaczy, że nie mogłem”. Zanim zniknął – jego znajomi twierdzą, że chwilowo, akurat taki ma obecnie nastrój – wziął udział w dwóch głośnych medialnie wydarzeniach: w programie Marcina Mellera zjadł „drugie śniadanie mistrzów” z premierem Donaldem Tuskiem i udzielił wywiadu w branżowym miesięczniku „Press”.  W tym ostatnim Pudelka nazwał obsranym portalem, a Jarosława Kaczyńskiego „ch…jem”. „Bo akurat to jest dla mnie chuj. Człowiek, który tak strasznie podzielił naród, wprowadził do polityki element nienawiści, szczucia Polaków na Polaków, tak to jest chuj. Pewnie znalazłoby się jakieś mocne słowo z kolekcji tych eleganckich, ale wolę powiedzieć moim emocjonalnym językiem” – mówił.

Dotychczas Hołdys kreował się na obrońcę kultury wysokiej. Utyskiwał na powszechne zepsucie obyczajów. Rok temu mówił w „Polityce”: „Otóż mam dojmujące wrażenie, że świat stoi w przededniu anarchii kompletnej. Coraz wyraźniej tryumfują chamstwo i agresja. Wobec tego wszystkiego próbuję w medialnej debacie być obrońcą elementarnego ładu, ale nie poprzez emocjonalnie wyrażane oceny, ale przez racjonalne argumenty”. Cóż, próba się nie powiodła - stwierdza Agnieszka Rybak w tekście Kogo skarci Hołdys.

? ? ?

Kaczyński wymaga terapii

- deklaruje Jacek Żakowski, bohater najnowszej Rozmowy Mazurka.

„Problem z Lechem Kaczyńskim i z PiS-em to problem środowiska, które popadło w szaleństwo”. Powtórzyłby pan to? - pyta go Robert Mazurek.

Jacek Żakowski:

A nie było tak? To nie było szaleństwo? Nie opowiadał głupstw? Miał przy tym wszystkim bardzo niski poziom kompetencji.

A jak by pan w takim razie określił kompetencje intelektualne Bronisława Komorowskiego?

Są wyższe niż Kaczyńskiego. Jego przewaga jest widoczna zwłaszcza w sprawach o fundamentalnym znaczeniu, na przykład w dziedzinie polityki międzynarodowej. Afera kartoflana w wykonaniu Komorowskiego jest nie do pomyślenia. Chyba się pan ze mną zgodzi, że jest nie do wyobrażenia, iż prezydent Komorowski odwołuje Trójkąt Weimarski, bo obraziła go jakaś gazetka? Jak to nazwać, jeśli nie niezrównoważeniem?

Porozmawiajmy o Jarosławie Kaczyńskim. Co jest w nim takiego, że wywołuje pański żywiołowy sprzeciw?

Streszczając to do jednego akapitu, musiałbym powiedzieć, że mentalność polityczna Kaczyńskiego i jego obozu zbudowana jest na lękowej strukturze osobowości, która powoduje, że wszędzie widzi on zagrożenia, a nie szanse, dostrzega wrogów, a nie partnerów, co prowadzi do nasilenia konfliktów, zamiast do szukania korzyści ze współpracy. Gdy taką logiką kieruje się władza, jest to fundamentalnie niebezpieczne dla państwa. Taka osobowość wymaga terapii.

Pan się na tym zna?

W ograniczonym zakresie, ale czytałem ekspertyzy na ten temat. Osobowość Kaczyńskiego buduje kulturę mentalną, która wydaje mi się jednym z głównych zagrożeń dla mojego kraju.

A nie przychodzi panu do głowy, że ta mentalność jest podzielana przez znaczną część - Polaków i jest równoprawna z pańską?

Formalnie rzecz biorąc, jest równoprawna, ale jednak na świecie jest tak, że jedni mają rację, a inni nie. Demokracja gwarantuje im prawo do ekspresji, ale nie mogę nie dostrzegać, że niektórzy fundamentalnie się mylą i że – co gorsza – ich błędy są niebezpieczne.

? ? ?

Paradoksy arcybiskupa Lefebvre

to tytuł eseju Pawła Milcarka, który próbuje wykazać, że zarówno przeciwnikom, jak i niektórym zwolennikom wygodniej było zmistyfikować jego życie, niż pogodzić się z prawdą

"O tym, że zmarły 20 lat temu abp Marcel Lefebvre nie był byle kim, wiedział dobrze każdy, kto się z nim zetknął, a posiadał zdolność odróżnienia sporu od człowieka. W Afryce pozostała pamięć oddanego duszpasterza-realisty i twórcy miejscowej hierarchii kościelnej – w czasach, gdy z upoważnienia papieża administrował ogromnym terenem misyjnym. Będąc uczestnikiem Vaticanum II, dał się poznać jako jeden z najaktywniejszych ojców soborowych, świetnie zorientowany w materii dyskusji i przewyższający wielu swych adwersarzy praktyką pastoralną… Te dwa znaczące fakty nie podlegają żadnym wątpliwościom. Kontrowersje zaczynają się dopiero wraz z przyjęciem przez niego po soborze roli nieformalnego przywódcy „ruchu tradycjonalistycznego”: od tego czasu dla jednych jest „ostatnią nadzieją” wobec inwazji modernizmu, a dla drugich – kościelnym Goldsteinem, obrzydliwym kościotrupem w wonnej arkadii „nowej wiosny Kościoła”.

W potocznej opinii – tak samo światowej, jak i kościelnej – dominuje skrajnie negatywny stereotyp abp. Lefebvre. Niezwykle łatwo i bezkarnie można mu przypisywać – bez żadnego dowodu – a to jakiś ciasny konserwatyzm arystokratyczny, a to lękową mentalność wroga każdej nowoczesności, a to wąskie horyzonty europocentryzmu, a to nostalgię „wstecznika”, a to antysemicki "syndrom Vichy”. Wystarczy jednak zajrzeć do biografii Arcybiskupa – do dostępnej niedawno także u nas pracy bp. Bernarda Tissier de Mallerais – aby stwierdzić, że te oszczercze stereotypy okazują się śmieszne w zestawieniu z informacjami o pochodzeniu, wykształceniu, zasługach misjonarskich i duszpasterskim dynamizmie Marcela Lefebvre.

Jednak prawdziwy problem z naszą świadomością, kim naprawdę był i bywał abp Lefebvre, jest bardziej skomplikowany niż kłamstwa czarnej legendy. Zadziwiające, jak w niektórych punktach dość zgodnie spłaszczali tę wielowymiarową postać i ci, którzy chcieli nią straszyć dzieci soboru jak jakimś wilkiem, i ci, którzy pragnęli uzyskać wyimaginowany „wzór konserwatywnego biskupa”.

W latach posoborowych abp Lefebvre został wezwany do szczególnego i heroicznego świadectwa wiary. W świetle faktów nam znanych jest pewne, że to wyzwanie rozpoznawał i podjął. Jeśli chodzi o te posunięcia, które były w życiu Arcybiskupa najbardziej dramatyczne, najbardziej kontrowersyjne także dla osób mu bliskich, są one zrozumiałe w naturalnym, ludzkim oglądzie wydarzeń. Wystarczy poznać fakty, aby znacznie zredukować poziom przemądrzałego dogadywania, że nie był dość ufny czy cierpliwy. Bo może wielu innych nie było dość mężnych?

Wystarczy zatem znajomość faktów, aby zobaczyć zarówno stopniową radykalizację Arcybiskupa, jak i realną współodpowiedzialność Rzymu za ostateczny rozłam. W chwilach podziału odpowiedzialni w Kościele nie uczynili wystarczająco wiele, by osiągnąć pojednanie".

Zapowiedź wideo

"Jako obywatele Rzeczypospolitej mamy prawo i obowiązek zabierać publicznie głos w sprawach ważnych dla naszego państwa. Jest to bowiem dobro wszystkich Polaków okupione przez lata trudem, krwią i potem wielu pokoleń naszych rodaków, których marzeniem i życzeniem było, by kraj ten był silny, profesjonalnie zarządzany i bezpieczny.Niestety, poziom bezpieczeństwa jest sukcesywnie obniżany, a siły i środki na nie przeznaczane – marnotrawione. Zdjęci troską o losy naszej ojczyzny i przyszłych pokoleń Polaków przedstawiamy poniższy raport" - piszą członkowie Zespołu Ekspertów Niezależnych w dokumencie Dlaczego musiało dojść do katastrofy smoleńskiej.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą