Gabinet wicemarszałka Sejmu traktuje jako przyczółek. Stąd ma iść w Polskę postęp. Sekretarka odbiera telefon: „Gabinet pani marszałkini Wandy Nowickiej, słucham". I słowo „marszałkini" powtórzy wielokrotnie, w każdej możliwej konfiguracji. W ten sposób sekretariat propaguje poprawne, genderowe nazewnictwo.
Że się nie przyjmie? Być może. Lecz przecież zdarzają się rzeczy nieprawdopodobne. Czy ktoś mógł przewidzieć, że radykalna działaczka feministyczna zostanie wicemarszałkiem polskiego Sejmu już w 2011 roku?
Od pucybutki do federacji
Jan Wróbel, publicysta, a jednocześnie dyrektor warszawskiego społecznego liceum na Bednarskiej, Wandę Nowicką zna od początku lat 90. Była jego koleżanką z pokoju nauczycielskiego. W listopadzie zeszłego roku Nowicka, już jako poseł Ruchu Palikota, przyjęła zaproszenie do prowadzonego przez Wróbla porannego programu w Radiu TOK FM. W trakcie wywiadu Wróbel żartem spointował jej karierę: Od pucybuta do milionera. Żachnęła się: „Porównanie do pucybuta mogłabym uznać za obraźliwe". Wróbel szybko się więc poprawił: „Od pucybutki do milionerki". I wtedy na twarzy Wandy Nowickiej pojawił się uśmiech.
Ludzie, którzy znają ją z początków kariery zawodowej, są zdziwieni tak silną potrzebą forsowania własnych poglądów u osoby, którą zapamiętali jako cichą i spokojną.
Nowicka, absolwentka filologii klasycznej na Uniwersytecie Warszawskim, pod koniec lat 70. trafiła do Biblioteki Narodowej. W Liceum im. Stefanii Sempołowskiej na warszawskim Żoliborzu dorabiała, ucząc łaciny. Nie należała jednak do postaci barwnych. Młodą nauczycielkę z trudem przypomina sobie jeden z kolegów: – Sympatyczna, nieśmiało uśmiechnięta. Wyglądała jak teraz, nic się nie zmieniła.
Z początkiem lat 90. przeniosła się do społecznego liceum na Bednarskiej. Uczyła angielskiego. – O ile pamiętam, Wanda Nowicka miała opinię wymagającej nauczycielki, ale cieszyła się sympatią – wspomina Jan Wróbel. – Nie była nigdy wychowawczynią, ale nie z powodu jej poglądów, tylko dlatego, że nauczyciele języków obcych takie funkcje pełnią rzadko. Rotacja kadry była wtedy dość spora. Od nas często szli w szeroki świat – dodaje.
Nowicka wiedziała, gdzie chce odejść. W listopadzie 1990 r. pojawia się wśród założycieli „Neutrum". Stowarzyszenie na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo miało dać odpór „wszechobecności Kościoła w życiu publicznym". Protestowało przeciwko przywróceniu religii do szkół, nabożeństwom towarzyszącym uroczystościom państwowym, konkordatowi. Jednak po prawie 45 latach instytucjonalnej walki z Kościołem w okresie PRL postulaty stowarzyszenia większości Polaków wydawały się czymś groteskowym.