Marszałkini

Wanda Nowicka od dawna chciała uszczęśliwić miliony Polek. Dzięki funkcji wicemarszałka Sejmu ma większe możliwości niż kiedykolwiek wcześniej

Publikacja: 03.03.2012 00:01

Marszałkini

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Gabinet wicemarszałka Sejmu traktuje jako przyczółek. Stąd ma iść w Polskę postęp. Sekretarka odbiera telefon: „Gabinet pani marszałkini Wandy Nowickiej, słucham". I słowo „marszałkini" powtórzy wielokrotnie, w każdej możliwej konfiguracji. W ten sposób sekretariat propaguje poprawne, genderowe nazewnictwo.

Że się nie przyjmie? Być może. Lecz przecież zdarzają się rzeczy nieprawdopodobne. Czy ktoś mógł przewidzieć, że radykalna działaczka feministyczna zostanie wicemarszałkiem polskiego Sejmu już w 2011 roku?

Od pucybutki do federacji

Jan Wróbel, publicysta, a jednocześnie dyrektor warszawskiego społecznego liceum na Bednarskiej, Wandę Nowicką zna od początku lat 90. Była jego koleżanką z pokoju nauczycielskiego. W listopadzie zeszłego roku Nowicka, już jako poseł Ruchu Palikota, przyjęła zaproszenie do prowadzonego przez Wróbla porannego programu w Radiu TOK FM. W trakcie wywiadu Wróbel żartem spointował jej karierę: Od pucybuta do milionera. Żachnęła się: „Porównanie do pucybuta mogłabym uznać za obraźliwe". Wróbel szybko się więc poprawił: „Od pucybutki do milionerki". I wtedy na twarzy Wandy Nowickiej pojawił się uśmiech.

Ludzie, którzy znają ją z początków kariery zawodowej, są zdziwieni tak silną potrzebą forsowania własnych poglądów u osoby, którą zapamiętali jako cichą i spokojną.

Nowicka, absolwentka filologii klasycznej na Uniwersytecie Warszawskim, pod koniec lat 70. trafiła do Biblioteki Narodowej. W Liceum im. Stefanii Sempołowskiej na warszawskim Żoliborzu dorabiała, ucząc łaciny. Nie należała jednak do postaci barwnych. Młodą nauczycielkę z trudem przypomina sobie jeden z kolegów: – Sympatyczna, nieśmiało uśmiechnięta. Wyglądała jak teraz, nic się nie zmieniła.

Z początkiem lat 90. przeniosła się do społecznego liceum na Bednarskiej. Uczyła angielskiego. – O ile pamiętam, Wanda Nowicka miała opinię wymagającej nauczycielki, ale cieszyła się sympatią – wspomina Jan Wróbel. – Nie była nigdy wychowawczynią, ale nie z powodu jej poglądów, tylko dlatego, że nauczyciele języków obcych takie funkcje pełnią rzadko. Rotacja kadry była wtedy dość spora. Od nas często szli w szeroki świat – dodaje.

Nowicka wiedziała, gdzie chce odejść. W listopadzie 1990 r. pojawia się wśród założycieli „Neutrum". Stowarzyszenie na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo miało dać odpór „wszechobecności Kościoła w życiu publicznym". Protestowało przeciwko przywróceniu religii do szkół, nabożeństwom towarzyszącym uroczystościom państwowym, konkordatowi. Jednak po prawie 45 latach instytucjonalnej walki z Kościołem w okresie PRL postulaty stowarzyszenia większości Polaków wydawały się czymś groteskowym.

Utworzona w maju 1992 r. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, scalająca kilka mniejszych organizacji, postawiła na emancypację. – Kobietom wytoczono wtedy wojnę paragrafem, krzyżem i słowem. Mogą demonstrować i głosować, ale decydować o ciąży już nie – tłumaczyła Nowicka po latach potrzebę powołania federacji.

Kairski łącznik

W interpretacji działaczek ruchów pro life powstanie federacji miało powód bardziej prozaiczny. IPPF, międzynarodowa organizacja wspierająca aborcję, potrzebowała w Polsce silnego partnera. Ze względu na PRL-owskie korzenie nie mogło nim być Towarzystwo Rozwoju Rodziny.

– Początek międzynarodowej kariery Nowickiej to Kair – ocenia działaczka organizacji pro life. Kilka miesięcy przed zorganizowaną w 1994 r. w Egipcie konferencją ludnościową ONZ atmosferę podgrzało ujawnienie, że w projektach dokumentów znalazły się zapisy o „bezpiecznej aborcji na żądanie" jako fundamentalnym prawie człowieka. Watykan uruchomił wszelkie dostępne kanały dyplomatyczne, by takie zapisy zablokować. Spowodowało to falę niewybrednych ataków na Kościół i Jana Pawła II.

We wrześniu 1994 r. na konferencję, oprócz polskiej delegacji rządowej, wybrało się kilka organizacji pozarządowych. Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny reprezentowała Wanda Nowicka. Na forum organizacji pozarządowych mówiła wtedy: „Jesteśmy krajem katolickim, który na nieszczęście dla kobiet jest krajem papieża".

To wystąpienie zwraca uwagę na delegatkę z Polski. Nazwisko „Nowicka" zaczyna coś znaczyć. Atmosferę tamtych debat środowisk kobiecych pamięta jeden ze współpracowników delegacji Stolicy Apostolskiej. – Pani Wanda Nowicka była tak zaangażowana w swoją działalność, że aż ciarki przechodziły po plecach – wspomina.

Lista płac

W 1995 r. Nowicka zostaje ekspertką Światowej Organizacji Zdrowia w ramach programu dotyczącego ludzkiej rozrodczości. Cztery lata później kierowana przez nią federacja uzyskuje status organizacji doradczej przy Radzie Społeczno-Ekonomicznej ONZ.

Nowicka bywa na międzynarodowych konferencjach. Panuje przekonanie, że stara się wybierać te, na których nie pojawią się inne organizacje z Polski. Żeby uniknąć konkurencji. – Spotkałam ją kiedyś na lotnisku. Była odprowadzana z taką atencją jak oficjalna delegacja rządowa – mówi jedna z działaczek ruchu pro life.

Jednak w kraju sukcesów brak. Sprowadzenie w czerwcu 2003 r. statku aborcyjnego „Langenort" nie rozhuśtało, wbrew oczekiwaniom feministek, nastrojów społecznych i nie stworzyło klimatu do dyskusji o zmianie ustawy antyaborcyjnej.

Osoba związana z organizacjami broniącymi życia poczętego: – Nowicka to nie jest typ fighterki. Nigdy nie stawała na barykadach, nie krzyczała głośno na manifach. Specjalizuje się w działaniach zakulisowych. W tym jest skuteczna. Przekonał się o tym polski rząd, gdy w 2004 r. dostał od Komitetu Praw Człowieka ONZ rekomendację zliberalizowania ustawy antyaborcyjnej.

Jednak inna działaczka organizacji pro life zwraca uwagę: – Jest w niej jakaś elegancja. Nigdy nie walczyła z nami, ale o swoją sprawę. Nie atakowała personalnie.

Do czasu, gdy w lutym 2009 r. w studiu TVN 24 spotyka się z konserwatywną publicystką Joanną Najfeld, która zarzuciła Nowickiej, że jest na liście płac przemysłu aborcyjnego. Kilkanaście dni później adwokat Nowickiej składa przeciw Najfeld akt oskarżenia, wykorzystując kontrowersyjny art. 212 kodeksu karnego. – Chodziło o to, by odwrócić uwagę od własnych działań i jednocześnie wyeliminować adwersarza z debaty – mówi obrońca Najfeld, adwokat Piotr Kwiecień. Proces trwał ponad dwa lata, zakończył się uniewinnieniem konserwatywnej publicystki. Przy okazji zaś wyszły na jaw niewygodne dla federacji fakty: organizacja otrzymywała pieniądze od koncernu farmaceutycznego produkującego środki antykoncepcyjne oraz od międzynarodowej organizacji promującej aborcję i produkującej narzędzia do przerywania ciąży.

Taki obrót sprawy Nowicką zaskoczył. – Widać w niej pewne zagubienie. Jakby nie była w stanie przewidzieć konsekwencji własnych działań – mówi działaczka ruchu pro life.

Zaskoczeniem jest też to, że jako osoba publiczna nie potrafi kontrolować przekazu. W listopadzie, gdy cała Polska ekscytowała się kapitanem Tadeuszem Wroną i szczęśliwym awaryjnym lądowaniem boeinga 767 na Okęciu, Nowicka pochwaliła jego umiejętności na Twitterze: „Brawo, kapitan Sowa!". Po śmierci Wisławy Szymborskiej wyraziła zaś myśl następującą: „Coraz mniej wielkich ludzi – najpierw Havel, teraz Wisłocka".

W obronę wziął ją, jak zwykle niekonwencjonalnie, były mąż Światosław Nowicki: „Ma wymiar rodzinny to szerszy/ i zdarza się nie po raz pierwszy /gdyż siostra jej była tak miła /że kiedyś przejęzyczyła / na perski Wisławy zbiór wierszy".

Ivonna Nowicka, siostra Wandy, jest tłumaczem literatury perskiej. I – jak ujawnia Światosław Nowicki na swoim blogu – „w celu wspólnego tłumaczenia naszej noblistki na perski wyszła nawet za mąż za irańskiego poetę, potomka cesarskiego rodu".

Jednak nieprzychylni śmieją się, że swymi nieprzemyślanymi wystąpieniami marszałkini utrwala stereotyp blondynki, z którym jako feministka powinna walczyć.

Kolejki po Milupę

Z drugiej strony manewr, który wykonała w sierpniu zeszłego roku, decydując się na start do Sejmu z list Ruchu Palikota, a nie – jak to wcześniej planowała – z SLD, był pokerowym zagraniem, które przyniosło imponującą wygraną. Jeszcze latem Ruch odnotowywał w sondażach poparcie na granicy błędu statystycznego. Ale było o nim głośno. Mógł na niego stawiać ten, kto ma polityczny słuch. Nowicka takim słuchem się wykazała. A teraz, jako wicemarszałek Sejmu, ma najlepszą okazję do propagowania swoich poglądów.

A poglądy miały okazję wykuwać się w domowym zaciszu. Były mąż Światosław Nowicki to syn Andrzeja Rusłana Nowickiego, w czasach PRL głośnego profesora filozofii, agresywnego ateisty, autora książki „Papieże przeciwko Polsce". Kiedy zmarł w ubiegłym roku, ukazał się nekrolog: „Z głębokim smutkiem żegnamy Honorowego Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Polski Andrzeja Rusłana Nowickiego, który w dniu 1 grudnia 2011 roku odszedł na Wieczysty Wschód".

Wanda, z domu również Nowicka, wychodząc za Światosława, nie musiała zmieniać nazwiska. W sierpniu 1980 r. rodzi się Florian, jej pierwszy syn. Kolejni, Michał i Tymoteusz, przychodzą na świat w odstępie dwóch lat.

Tuż po narodzinach trzeciego syna Światosław Nowicki zaczyna się interesować astrologią. Początek wiąże się z podarowanym przez Wandę prezentem – książką „Mandala życia" Weresa i Prinkego. W tym czasie doszedł też do wniosku, że jego misją życiową będzie tłumaczenie Hegla. Zainteresowanie niemieckim filozofem łączył z fascynacją ezoteryką. W 1985 r. napisał artykuł „Heglowski klucz do astrologii".

Wanda Nowicka w „Gazecie Wyborczej" inaczej wspomina ten okres: „Kolejki po milupę, walka o byt. Pracowałam w Bibliotece Narodowej, uczyłam łaciny w liceum Sempołowskiej, wyjechałam na parę miesięcy do Stanów, by wesprzeć budżet".

Przyznaje też publicznie:  – Usunęłam ciążę w latach 80. Byłam po trzech porodach i wiedziałam, że jeśli chcę być dobrą matką dla dzieci, które już wydałam na świat, nie mogę sobie pozwolić na następne. Unika jednak wchodzenia w szczegóły. – Każda kobieta chciałaby tego uniknąć, nikt nie chce tego przeżywać – kwituje.

Silni chłopcy

Agnieszka Graff w „Gazecie Wyborczej": „Jakiś czas temu lewicowy portal spytał Wandę, czym zajmowała się w latach osiemdziesiątych. Powiedziała, że byciem matką. To mi się spodobało. Znam jej dzieci. Fajni, dopieszczeni, silni chłopcy. W dzieciństwie ktoś się nimi intensywnie opiekował i to widać".

Michała Nowickiego opinia publiczna poznała w 2008 r. „Komunista używający tradycyjnych pojęć" – jak określił się w rozmowie z dziennikarką „Polityki" – na prowadzonym przez siebie portalu internetowym Lewica Bez Cenzury zamieścił recenzję filmu „Katyń" Andrzeja Wajdy. W szydzącym z rozstrzelanych przez NKWD polskich żołnierzy tekście znalazł się osławiony fragment: „ZSRR nie było stać na wyżywienie 20 tys. darmozjadów. Wystarczyło już tej bezczelności z czasów sanacji, gdy robotnicy i chłopi ich żywili. Z powodów dyplomatycznych nie można ich też było zmusić do działalności produkcyjnej. Nie można było też liczyć na ich reedukację, co zresztą ten film dobrze pokazuje. Ten fanatyzm".

Sprawa powróciła w listopadzie zeszłego roku w związku z kandydaturą Nowickiej na wicemarszałka Sejmu. Dziennikarze pytali, co sądzi o poglądach syna. Nigdy się od nich stanowczo nie odcięła. „Jeśli ktoś nie był komunistą za młodu, to nie będzie przyzwoitym człowiekiem" – zbywała dziennikarzy.

Pozostałe dzieci nie sprawiają takich problemów. Florian, filozof, który dziesięć lat temu razem z Michałem współtworzył Ofensywę Antykapitalistyczną, dziś działa w Polskiej Partii Pracy. Najmłodszy Tymoteusz nie ma inklinacji politycznych. Jest informatykiem, dwukrotnym mistrzem świata w kick-boxingu.

Małżeństwo Wandy Nowickiej ze Światosławem nie przetrwało. Filozof podjął praktyki medytacji transmisyjnej i jogi, przeszedł, jak deklaruje, „przemianę energetyczną" i rozpoczął współpracę z odbierającą przekazy z innego wymiaru Elżbietą Nowalską. Pod koniec roku 1998 zaczął badać cykl Neptuna i Plutona, w którym – jak zapewnia – znalazł klucz do historii Polski. Jesienią 2000 r. został prezesem Klubu Gnosis. Razem z obecną żoną stworzyli nową talię tarota i napisali książkę „Tarot Apokalipsy". Światosław Nowicki jest przeświadczony, że z czasem Polska stanie się duchowym liderem Europy.

Rewolucja semantyczna, którą zaczyna przeprowadzać w Sejmie marszałkini Wanda Nowicka, na razie zdaje się nie mieć większych szans na powodzenie. Koniunkcja Urana z Neptunem w horoskopie Polski osiągnie bowiem kulminację dopiero za kilkadziesiąt lat.

Gabinet wicemarszałka Sejmu traktuje jako przyczółek. Stąd ma iść w Polskę postęp. Sekretarka odbiera telefon: „Gabinet pani marszałkini Wandy Nowickiej, słucham". I słowo „marszałkini" powtórzy wielokrotnie, w każdej możliwej konfiguracji. W ten sposób sekretariat propaguje poprawne, genderowe nazewnictwo.

Że się nie przyjmie? Być może. Lecz przecież zdarzają się rzeczy nieprawdopodobne. Czy ktoś mógł przewidzieć, że radykalna działaczka feministyczna zostanie wicemarszałkiem polskiego Sejmu już w 2011 roku?

Od pucybutki do federacji

Jan Wróbel, publicysta, a jednocześnie dyrektor warszawskiego społecznego liceum na Bednarskiej, Wandę Nowicką zna od początku lat 90. Była jego koleżanką z pokoju nauczycielskiego. W listopadzie zeszłego roku Nowicka, już jako poseł Ruchu Palikota, przyjęła zaproszenie do prowadzonego przez Wróbla porannego programu w Radiu TOK FM. W trakcie wywiadu Wróbel żartem spointował jej karierę: Od pucybuta do milionera. Żachnęła się: „Porównanie do pucybuta mogłabym uznać za obraźliwe". Wróbel szybko się więc poprawił: „Od pucybutki do milionerki". I wtedy na twarzy Wandy Nowickiej pojawił się uśmiech.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał