Szczepański interesuje się wyścigiem USA i ZSRR do Księżyca. O lądowaniu na Księżycu powiada: „Przeżyliśmy więc jeden z tych momentów, które otwierają epoki w dziejach ludzkości. Prawdopodobnie najważniejszy w tych dziejach. (...) Kiedy to piszę, wysiadło światło i radio. Zorganizowanie przyzwoitej dostawy prądu jest jeszcze problemem ponad nasze możliwości. Piszę przy świeczce". Kilka lat później odnotowuje, że samochód przewożący sowiecki kamień księżycowy nie dotarł na miejsce, bo zderzył się z nieoświetloną furmanką. W zapisie z marca 1964 komentuje wykład fizyka jądrowego pracującego w Stanach o zasadach działania komputerów: „Otwiera się jakaś otchłań możliwości ludzkiego rozumu, wobec której wszelkie filozofowanie brzmi jak gaworzenie niemowlęcia". Tu Szczepański wyjątkowo trafnie ocenił nadchodzącą rewolucję komputerową, której ćwierć wieku później doświadczyliśmy na własnej skórze.
Zaczadzenie ideologiczne i serwilizm wobec ZSRR przyjmują formy groteskowe: „jacyś wazeliniarze z Komitetu Wojewódzkiego [PZPR] w przewidywaniu radzieckiego lądowania na Księżycu przeprowadzili w zeszłym roku cichy konkurs na obelisk mający uczcić ten fakt. Pomniczek był gotów i kiedy wylądowali Amerykanie, nie było rady, trzeba było go postawić. (...) Natychmiast zjawił się fotograf z ambasady amerykańskiej, wiadomość poszła iskrówką do Stanów i Nixon wspomniał w przemówieniu, że Kraków pierwszy uczcił pomnikiem sukces Apolla. W partii konsternacja. Już ktoś za to beknął".
Cały tekst w Plusie Minusie
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem.
Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem.