Strach

Okazało się niedawno, na podstawie jakichś badań opinii publicznej, że mniej więcej połowa Polaków (i Polek oczywiście) obawia się Rosji. Od dawna już nie ufam większości takich badań, w jakimkolwiek zresztą kraju, ale sam temat jest ciekawy.

Publikacja: 26.04.2014 15:00

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

W jakim sensie Polacy boją się Rosji? Że armia rosyjska wejdzie do Polski? Że Rosjanie wejdą na Ukrainę i będą naszymi sąsiadami na znacznie dłuższej granicy niż dzisiaj? Że przenikną do Polski przez otwartą już granicę na północnym wschodzie? (Tak jak Katon Starszy nudził ze swoim Carthaginem delendam esse, tak i ja będę powtarzać, że należy natychmiast zamknąć granicę Polski z Rosją, nawet jeśli może to kosztować kogoś głosy do bezsensownego Parlamentu Europejskiego).

A może Polacy boją się rosyjskich sankcji ekonomicznych? Podwyższonych cen benzyny? Obniżonych cen skupu mięsa? Odpowiedzi na te pytania nie znalazłam, natomiast większość komentatorów zakładała, że ten strach pojawił się niedawno, na skutek rosyjskiej okupacji Krymu i wtargnięcia do wschodniej Ukrainy. Obezwładniający strach przed Rosją nie jest jednak nowy: jest historyczny, dziedziczony i nabyty z własnych doświadczeń i obserwacji. Jak się nie bać kraju, który wymordował bezkarnie być może nawet połowę Czeczeńców, swoich obywateli, w ciągu ostatnich 20 lat?

Nie musimy sięgać nawet 20 lat wstecz. A Smoleńsk? Tu ujawnia się paradoks polskiej sceny politycznej. Są ludzie, którzy uważają, że Rosja bądź odpowiada za katastrofę smoleńską, bądź nie poprowadziła śledztwa w sposób uczciwy i cywilizowany – pierwsi są nazywani oszołomami, drudzy głupkami, a ci, którzy ich tak nazywają i twierdzą, że to była albo brzoza, albo pijany generał, albo jedno i drugie, grożą też, że zbytnie dopominanie się o prawdę jest awanturnictwem politycznym, które może doprowadzić do rozgniewania Rosji, a jak Rosja się rozgniewa, to dopiero zobaczycie...!

Innymi słowy – strach promieniuje na społeczeństwo z różnych stron i nikt nie twierdzi, że Rosja jest słaba. Choć oczywiście znajdują się apologeci mówiący, że Rosja jest silna swoją słabością (czy też na odwrót, to i tak nie ma żadnego znaczenia), że Rosja ma słabą odporność psychiczną, więc nie należy jej drażnić, że ma ADHD, więc nie trzeba brać na serio jej nadaktywności, itd., itp. Czyli cały wachlarz znanych od zawsze prosowieckich wymówek.

Wiadomo też, że niepewność i sprzeczne informacje wzbudzają niepokój i strach. Co się naprawdę dzieje na Ukrainie? Ci, którzy znają dobrze Rosję i Związek Sowiecki, wiedzą, że dezinformacja i wojna psychologiczna były zawsze ich ulubioną (choć niejedyną) bronią. Tymczasem od ponad dwóch miesięcy jesteśmy zalewani ze wszystkich stron sprzecznymi, niepełnymi, niesprawdzonymi czy wręcz nieprawdziwymi informacjami. A ich interpretacje jeszcze bardziej mącą obraz.

Gdzie są Rosjanie? Na Krymie? W Doniecku? Jacy Rosjanie? Miejscowi czy przyjezdni ochotnicy? Regularne wojska rosyjskie czy może komandosi? A kim są oficerowie i żołnierze wojska ukraińskiego, którzy przechodzą na stronę okupanta rosyjskiego? Ilu ich jest? A co się stało z tymi, którzy chcieli zostać wierni swojej przysiędze wojskowej? Czy była ich tylko garstka – płaczących kadetów? Czy w armii ukraińskiej dużo jest patriotów? Gdzie oni są? A co z nacjonalistami ukraińskimi? Gdzie oni są? Ilu ich jest? Gdzie? Jaką naprawdę odgrywają rolę? Ilu z nich jest prawdziwymi nacjonalistami, a ilu dostaje pieniądze z Rosji?

Oddziały specjalne wojsk Ukrainy odbiły z „rąk prorosyjskich" lotnisko pod Kramatorskiem. Ale na filmie widać kilkunastu żołnierzy idących (jedni przodem, inni tyłem – to się pewnie nazywa szyk bojowy) wiejską drogą na pole. Słychać kilka strzałów, jest jeden lekko ranny, i lotnisko jest już w naszych rękach. Ale w czyich rękach jest teraz prawdziwe lotnisko w Doniecku? I znowu „i tak dalej", aż dochodzimy do kwestii, ilu oficerów i polityków ukraińskich wychowanych w akademiach imienia Frunzego czy Nachimowa oraz w różnych mieżdunarodnych instytutach ?w ZSRR będzie działało na rzecz Ukrainy, a ilu na rzecz swojej pierwszej ojczyzny.

Przyznaję, że obawiam się tych absolwentów, zwłaszcza jeśli zmienili swoje przekonania zaraz po rozpadzie ZSRR. Niektórzy (Polacy też) porobili potem kariery w NATO, w dyplomacji, w OBWE. Może wielu z nich weszło na drogę do Damaszku, ale w momencie kryzysu, i to tak poważnego, wysyłałabym ich na wszelki wypadek na zaplecze, a nie na misje pokojowe czy obserwacyjne.

W jakim sensie Polacy boją się Rosji? Że armia rosyjska wejdzie do Polski? Że Rosjanie wejdą na Ukrainę i będą naszymi sąsiadami na znacznie dłuższej granicy niż dzisiaj? Że przenikną do Polski przez otwartą już granicę na północnym wschodzie? (Tak jak Katon Starszy nudził ze swoim Carthaginem delendam esse, tak i ja będę powtarzać, że należy natychmiast zamknąć granicę Polski z Rosją, nawet jeśli może to kosztować kogoś głosy do bezsensownego Parlamentu Europejskiego).

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy