Reklama
Rozwiń
Reklama

Plus Minus: Apokalipsa według Janka

Siedzę z Janem Komasą w kawiarni na Chmielnej, on nad zieloną herbatą, ja kawą americano. Złota polska jesień, słońce jak we wrześniu 1944 roku w Warszawie. Ulicą sunie dostatni tłum.

Publikacja: 19.09.2014 23:00

Plus Minus: Apokalipsa według Janka

Foto: Kino Świat

Ciarki chodzą po plecach, że rozmawiamy w taki sam piękny dzień, w jaki umazany szambem, umęczony Stefan wychodził z „Biedronką" z kanału na spokojną ulicę wyzwolonego Śródmieścia. Ktoś zrobił im zdjęcie, jakby oboje byli dziwowiskiem. Dla fotografa też nadejdzie czas męki.

Pytam reżysera, czemu w filmie dał tylko trzy, i to błahe, momenty religijne. Bo nie wiedział, jak wiarę ująć „świeckimi" środkami. Szuka, jeszcze nie dojrzał. Zaczyna mówić, że ma bogate życie duchowe. Że czuje, jak rozmawia z Nim (nie używa imienia). To mu pozwoliło zrobić ten piekielnie trudny film. Z oczarowania wyrywa mi się nietypowe pytanie krytyka w rozmowie z artystą: – Jak panu przychylić nieba? Odpowiada uśmiechem. I już wiem, że to on może nam przychylić, jeśli postawi sobie taki cel.

Realizacja produkcji o największej tragedii narodowej musiała go przeorać. Z cudownego dziecka stał się dojrzalszym artystą. Mówi, że nie chce być grzeczny. Mógłby się więc zmierzyć z odwiecznym pytaniem teologów: skąd zło? Myślę, że wyrasta z Niemena, a dorasta do Dostojewskiego. Może zrobiłby adaptację legendy o wielkim inkwizytorze z „Braci Karamazow"? Że gdyby Chrystus wrócił na ziemię, Kościół musiałby Go znów przybić do krzyża. Wzniosły ideał źle pasuje do rzeczywistości.

To się nawet wiąże z powstaniem. Polska Chrystusem narodów! Odrodzona Warszawa „rusza sumienie świata"! Za wolność naszą i waszą! Car będzie chciał znów ją ukrzyżować. Pomożecie?

Cały tekst w Plusie Minusie

Reklama
Reklama

Ciarki chodzą po plecach, że rozmawiamy w taki sam piękny dzień, w jaki umazany szambem, umęczony Stefan wychodził z „Biedronką" z kanału na spokojną ulicę wyzwolonego Śródmieścia. Ktoś zrobił im zdjęcie, jakby oboje byli dziwowiskiem. Dla fotografa też nadejdzie czas męki.

Pytam reżysera, czemu w filmie dał tylko trzy, i to błahe, momenty religijne. Bo nie wiedział, jak wiarę ująć „świeckimi" środkami. Szuka, jeszcze nie dojrzał. Zaczyna mówić, że ma bogate życie duchowe. Że czuje, jak rozmawia z Nim (nie używa imienia). To mu pozwoliło zrobić ten piekielnie trudny film. Z oczarowania wyrywa mi się nietypowe pytanie krytyka w rozmowie z artystą: – Jak panu przychylić nieba? Odpowiada uśmiechem. I już wiem, że to on może nam przychylić, jeśli postawi sobie taki cel.

Reklama
Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus”: Czy inteligencja jest tylko za Platformą
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Plus Minus
Odwaga pojednania. Nieznany głos abp. Kominka
Plus Minus
„Kubek na tsunami”: Żywotna żałoba przegadana ze sztuczną inteligencją
Plus Minus
„Kaku: Ancient Seal”: Zręczny bohater
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Plus Minus
„Konflikt”: Wojna na poważnie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama