Reprezentowałem tam Ruch Młodej Polski, wydający pismo „Polityka Polska", natomiast Mirosław Dzielski był reprezentantem znanego wtedy krakowskiego pisma „13" (początkowo „13 Grudnia"), a zarazem już wyraźnym ideologiem środowiska liberalno-chrześcijańskiego. Tworzyli je także Tadeusz Syryjczyk i Henryk Woźniakowski, którzy wydawali mi się wtedy najbliższymi politycznymi przyjaciółmi Dzielskiego.
Dzielski był na pewno oryginalnym myślicielem, mającym zarazem umiejętność tworzenia wokół siebie środowiska. Wpływały na to nie tylko jego koncepcje polityczne czy jego inteligencja, ale też niepodważalny urok osobisty. Dzielski doskonale potrafił fascynować swoich rozmówców i intelektualnych partnerów czymś nieuchwytnym, nazwijmy to właśnie urokiem. Był to człowiek bardzo ciepły, niezwykle dowcipny, niemający w sobie absolutnie nic z kogoś, kto arbitralnie narzuca innym swoją opinię. Potrafił za to przekonywać do swoich poglądów wspaniałymi umiejętnościami dydaktycznymi. Nazwałbym to charyzmatem przyciągania do siebie ludzi. W rozmowach z nim od razu miało się poczucie, że ma się do czynienia z człowiekiem wielkiej inteligencji.
Formalnie byłem wtedy zatrudniony w „Przeglądzie Katolickim", ale to były czasy, gdy system nie pozwalał nam za dużo pracować. W drugiej połowie lat 80. wszyscy mieliśmy więc wiele wolnego czasu i spędzaliśmy go na rozmaitych dyskusjach. Z Mirosławem Dzielskim przegadałem ogromne ilości godzin. Te rozmowy na pewno ugruntowały moje intuicje, wskazujące, że kwestie systemu gospodarczego i wagi wolności ekonomicznej mają zasadnicze znaczenie. Na poglądy Dzielskiego składały się fundamenty myśli liberalnej, bardzo mocno jednak osadzone w tradycji chrześcijańskiej. Ta jego chrześcijańsko-liberalna synteza wydawała mi się bardzo ciekawa.
Największy wyraz uznania dla oryginalności tej myśli przedstawił nie byle kto, bo sam profesor Jerzy Szacki w swojej znanej książce „Liberalizm po komunizmie". Omawiał on w niej środowiska liberalne i za najciekawsze uznał właśnie środowisko liberalno-chrześcijańskie. Opisał przy tym podjętą przez Mirosława Dzielskiego próbę stworzenia oryginalnej polskiej myśli liberalnej. Paradoksalnie, środowisko Dzielskiego nie odegrało w wolnej Polsce tak znaczącej roli politycznej jak chociażby liberałowie gdańscy. Jednak Jerzy Szacki dorobek intelektualny Dzielskiego ocenił zdecydowanie lepiej.
Za to do swojej koncepcji politycznej Dzielskiemu nigdy nie udało się mnie przekonać. On sam był jednak wierny kontrowersyjnym pomysłom w tej materii niemal do końca. Wierzył, że powinno się pójść na polityczną ugodę z elitami władzy, które de facto bardzo daleko już odeszły od komunistycznej ideologii, po prostu już w nią nie wierzyły. Ceną za dalsze trwanie przy władzy miało być dla ówczesnych elit uznanie wolnorynkowych reform i prawa do wolności gospodarczej. Aparatczycy mieliby po prostu dać społeczeństwu wolność działania na płaszczyźnie społecznej i ekonomicznej. Za to mogliby dalej sprawować władzę polityczną.
Pod tym względem Dzielski był jednym z teoretyków tego, co po latach zostało nazwane uwłaszczeniem nomenklatury. Koncepcja ta była dość powszechnie krytykowana. Jak wspomniałem, ja także krytycznie się do niej odnosiłem. Jednak z pewnością była to koncepcja niezwykle ciekawa intelektualnie, która spełniła ważną rolę w historii idei i polityki.