Wypieki na twarzy, nie mogłem się oderwać, zaniedbałem francuski... Wtedy nie wiedziałem, że Gustaw Herling-Grudziński przez dziesięciolecia przyjaźnił się z Zofią i Adamem Ciołkoszami, więcej, uważał, że małżeństwo wybitnych polskich socjalistów wywarło wielki wpływ na jego poglądy i rozumienie świata. Bo nic nie wiedziałem. A na innych łamach Zofia Ciołkoszowa przyznawała: „Często mówię, że Gustaw Herling-Grudziński, od tak dawna przez nas kochany, to mój przybrany syn".
Na swoje nieszczęście autor „Innego świata" napisał coś w III RP nie do wybaczenia, straszne i oszołomskie słowa. Dlatego o Herlingu dziś dyskutuje się tylko na uniwersytetach, w publicznej debacie nie istnieje. Ale o co chodzi? Przeczytajmy to horrendum raz jeszcze, był rok Pański 1995: „Tadeusz Mazowiecki, pierwszy powojenny premier polski, słusznie za to szanowany, pozostanie na zawsze wynalazcą nieszczęsnej »grubej kreski«. Twierdzi, że został źle zrozumiany, ale jeśli społeczeństwo nie zrozumiało swego premiera, to winny jest kto? Oczywiście premier. Odkreślił przeszłość, uniemożliwił konieczną lustrację i dekomunizację, przyczynił się do Zamazania. Ten inauguracyjny ciężki grzech będzie mu przez historię policzony obok licznych zasług". Chcecie więcej bluźnierstw? Zapraszam do zabawy: „Za »Manifest postkomunistyczny« Michnika i Cimoszewicza powinien autorom podziękować elekt 1995; równocześnie przegrany żałośnie Kuroń powinien kierować gorzkie żale do swego przyjaciela z KOR".