Skoro mówiliśmy o młodości, to dotknijmy też tematu seksualności u obu twórców.
W tym wypadku także należy abstrahować od ich własnych erotycznych upodobań. W pisarstwie Gombrowicza jest chęć wyjścia poza samookreślenie także w tych kategoriach. „Ja" umyka przed jakimkolwiek przyszpileniem orientacji seksualnej. Charakterystyczne przy tym, że zarówno temat młodości męskiej, jak i kobiecej szczególnie powraca podczas pobytu Gombrowicza w Argentynie. Wtedy tworzy całe fragmenty „Dziennika" kontemplujące urodę młodzieży. Powiedzmy szczerze, nieraz w dość przewrotny sposób. Opisuje na przykład młodą parę Argentyńczyków, zachwyca się nimi, jednakże w jednej chwili całe olśnienie znika. Czarująca para okazuje się dotkliwie zwyczajna: chłopiec dłubie wykałaczką w zębach, a dziewczyna wyjada mu orzeszki.
Miłosz chyba nie jest taki przewrotny.
U niego epifanie, zwłaszcza urody cielesnej, są silne, mówi zarazem, że w ten sposób wyraża się jego panerotyzm, czyli chęć posiadania, chęć zagarnięcia świata w całym jego pięknie. W „Dolinie Issy" jest fragment, kiedy bohater, mały Tadeusz, zabija wiewiórkę. Przeżywa szok: bo chciał zatrzymać na własność jej migotliwe piękno, a znalazł u swych stóp jedynie martwe zwierzątko. Podobnie w wierszu „Esse", gdzie Miłosz doznaje zachwytu, patrząc na dziewczynę w paryskim metrze. Powiada, że chciałby ją mieć we wszystkich fazach jej życia, co oczywiście jest nieosiągalne i nieuchronnie pozostawia uczucie nienasycenia. Życiodajny nurt erotyczny jest w jego twórczości domeną przyrody, która ma jednak nie tylko piękne, ale i potworne oblicze – to izba tortur.
Miłosz pisał też, że Gombrowiczowski świat to świat bez dotyku. Rzeczywiście, trudno znaleźć w jego utworach choćby opis aktu miłosnego. Cielesność to najwyżej cudzy ból.
U Miłosza cielesność jest dotykalna, zmysłowa, sporo jest takich utworów jak „Annalena", w których pisze o akcie miłosnym. Niejeden wiersz jest owocem olśnienia erotycznego. Tego u Gombrowicza zupełnie brak.
Zastanawiał się pan dlaczego?
Trudno jednoznacznie powiedzieć. Myślę, że jednym z powodów mógł być silny uraz wyniesiony z dzieciństwa. Gombrowicz zresztą sam przyznawał, że nikogo niezdolny był kochać. „Kronos" szczególnie dobitnie pokazuje, że tak partnerów, jak i partnerki traktował dość przedmiotowo. Ale dotykamy tutaj prywatnej sfery...
Rita Gombrowicz mówiła mi, że kiedy wychodzili razem na spacer, mąż lubił okazywać wielką czułość ich psu. Patrzył potem nie bez satysfakcji, jak Rita wypomina mu to i udając zdziwienie, mówił: „No, chyba nie jesteś zazdrosna o naszą Psinę".
Nie mam wątpliwości, że ich małżeństwo musiało być następstwem wzajemnych fascynacji. Rita Gombrowicz mówiła, że olśnił ją inteligencją i celnością szyderstwa z francuskiej burżuazji.
Rozmawiamy w Roku Gombrowicza, między 50. rocznicą śmierci a 115. rocznicą urodzin, o których nikt nie pamięta. Bardzo to dziwne.
Dziwne i niedziwne. Gombrowicz jest pisarzem podważającym bardzo wiele kursujących obecnie przeświadczeń i mitów, na przykład powrotów do tradycji martyrologicznej. A przecież wielu z nas ciągle lubi być postrzeganym i siebie postrzegać w roli niewinnych ofiar. To było dla Gombrowicza, podobnie jak dla Miłosza, w zasadniczy sposób obce. Myślę, że to „znaczące przemilczenie" jest nie tylko wielką szkodą, ale wynika z niezrozumienia. Jest znany fragment „Dziennika", w którym Gombrowicz powiada, że w konfrontacji z zachodnimi modami intelektualnymi jest niczym szlachcic przechadzający się po sadzie i próbujący śliwek, stwierdzając: „Ta dla mnie za twarda, ta za kwaśna". Pozbawiony kompleksów stosunek do kultury Zachodu, odwołanie się do najlepszej polskiej tradycji, wyrażającej szacunek dla jednostki, tolerancję, akceptację odmienności, otwarcie na innych – to, jak sądzę, najlepsze remedium na wszelkie zbiorowe obłędy i uprzedzenia. Wielka szkoda, że do Gombrowicza się nie wraca, podobnie zresztą jak do Miłosza. Nie uczymy się od nich tego, że możemy być dumni z naszej historii i tradycji, a niekoniecznie musimy przed nimi padać na kolana.
Aleksander Fiut (ur. 1945), badacz literatury, krytyk literacki, eseista, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest autorem m.in. książek: „Moment wieczny. Poezja Czesława Miłosza" (pierwsze wydanie – 1987); „Pytanie o tożsamość", 1995; „Być (albo nie być) Środkowoeuropejczykiem", 1999; „We władzy pozoru", 2015; „Po kropce", 2016; „Autoportret przekorny. Rozmowy z Czesławem Miłoszem" (1986, 1988, 1994). Jego książki i szkice tłumaczone były i są na wiele języków
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95