Gregoire Nitot: Marzę o Ekstraklasie, bo pieniądze mogą się szybko skończyć

- Warszawa może mieć dwa silne kluby i derby ze wspaniałą atmosferą - mówi Gregoire Nitot. Jego Polonia awansowała właśnie do pierwszej ligi. Właściciel Czarnych Koszul opowiada także o cenie awansu, nowym stadionie i planach na przyszłość.

Publikacja: 24.05.2023 16:56

Gregoire Nitot: Marzę o Ekstraklasie, bo pieniądze mogą się szybko skończyć

Foto: JACEK PRONDZYNSKI/FOTOPYK / newspix.pl

Polonia drugi rok z rzędu wygrała ligę. Polubił pan awanse…

Wiele lat chodziłem na mecze Paris Saint-Germain, mieszkając w Madrycie, zaglądałem na Real i Atletico, a na studiach śledziłem spotkania Rennes. Nigdzie jednak nie doznałem takiej piłkarskiej przyjemności, jak podczas meczu Polonii z Legionovią w poprzednim sezonie. To było wspaniałe przeżycie. Awans do drugiej ligi przypieczętowaliśmy wówczas w Szczuczynie, ale decydujące było zwycięstwo w dramatycznym meczu z Legionovią właśnie (gol na 3:2 w doliczonym czasie gry – przyp. red.). Nie zapomnę go do końca życia.

Trudniej było awansować z trzeciej do drugiej czy z drugiej do pierwszej ligi, czyli na zaplecze Ekstraklasy?

Postawa drużyny w drugiej lidze przerosła moje oczekiwania. Rok temu nie mogłem oczekiwać, że ją wygramy. Wtedy przecież ledwo awansowaliśmy, trzeba było zbudować nową drużynę. Nie było to tak trudne, jak myślałem. Ogromne gratulacje należą się całemu sztabowi szkoleniowemu, trenerowi Rafałowi Smalcowi, dyrektorowi sportowemu Piotrowi Kosiorowskiemu, a przede wszystkim zawodnikom. Ten sezon, który był nawet lepszy, niż liczyłem.

Czytaj więcej

Szczepłek: Polonia semper invicta

Ile kosztował pana awans?

Pięć milionów złotych. Dwa wydała na sponsoring moja firma Sii, a trzy to moje prywatne środki, którymi pokryłem stratę. Przychody z dnia meczowego stanowią około 15 procent całości budżetu. Miasto wsparło nas kwotą 700 tysięcy złotych.

Przejmując Polonię w 2020 roku, przedstawił pan plan rozwoju klubu. Mieliście awansować do pierwszej ligi sezon później…

Ten plan można podrzeć z innych względów – opracowałem go tuż po kupnie Polonii. Nie znałem realiów polskiej piłki. Myślałem, że pierwsza liga będzie łatwiejsza, bo dostaniemy pieniądze od telewizji, od sponsora, wsparcie od miasta. Myliłem się. Finansowo ta liga stawia ogromne wymagania. Będzie kosztować dużo więcej.

5 mln złotych

kosztował Polonię Warszawa awans do pierwszej ligi

Polonia sobie poradzi?

Klub nadal będę finansował ja. Zakładam, że na pierwszą ligę Sii przeznaczy trzy miliony zamiast dwóch. Strata, którą będę musiał pokryć z własnej kieszeni, sięgnie w przypadku awansu czterech milionów, bo zaplanowaliśmy dla zespołu wysokie premie za sukces. To oznacza, że strata może być większa niż w tym sezonie, ale za cenę kolejnego awansu jestem w stanie ją pokryć. Wolę zapłacić cztery miliony i awansować. Mam nadzieję, że w pierwszej lidze miasto podwoi kwotę wsparcia. Liczę też na sponsora, w tym celu zatrudniłem eksperta od marketingu. Budżet będzie dwa razy większy. W tym roku było to 6,5 miliona złotych, w przyszłym to będzie około 12 milionów złotych, licząc już ze stratą.

Jaka to będzie drużyna?

Spotkam się pod koniec maja z dyrektorem Kosiorowskim i trenerem Smalcem. Będziemy decydować, którzy piłkarze zostaną, którzy odejdą. To jest brutalne, trudne, smutne. Ciężko pracowali, zrealizowali cel, tracili zdrowie… Niemniej niektórzy w pierwszej lidze mogą się nie sprawdzić. Tak zrobiliśmy rok temu: wymieniliśmy pięciu–sześciu piłkarzy i był z tego efekt. Nie będziemy jednak szli drogą Wisły Kraków. Tam płaci się dużo, zatrudnia wielu piłkarzy. Ja lubię płacić uczciwie. Stosuję w swojej firmie zasadę, że podstawowe wynagrodzenie to minimum średnia krajowa, ale z solidnymi bonusami za wyniki w pracy.

Ile wyniosła premia za awans?

– 300 tysięcy złotych dla drużyny. Mieliśmy też specjalny system bonusów, który wzrastał z każdym wygranym meczem, czyli tysiąc złotych za pierwsze zwycięstwo, półtora tysiąca za kolejne itd. Zawodnikom opłacało się wygrywać, bo jak stracili punkty, to wracali do kwoty wyjściowej.

Pieniądze w pierwszej lidze mogą się szybko skończyć, a ja nie będę w stanie płacić milionów co rok. Najlepiej, żebyśmy szybko awansowali.

Na jakim etapie są prace nad przebudową stadionu przy Konwiktorskiej?

Projekt jest realizowany. Stadion zostanie wybudowany na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego. Prowadzimy rozmowy i analizy: budowlane, finansowe, prawne. Złożyliśmy ofertę na budowę razem z naszym partnerem, firmą Strabag. Piłka jest po stronie miasta. Chcemy być – jako Polonia Warszawa – operatorem stadionu. Powiedziałem miastu, że jestem w stanie zainwestować w budowę stadionu, ale to mój warunek.

Ile jest pan w stanie zainwestować?

60 milionów wkładu własnego, resztę muszę pokryć z kredytu. Potem, żeby spłacić długi, trzeba dobrze zarządzać obiektem: zarabiać na meczu, wydarzeniach kulturalnych, biznesowych.

Po zdobyciu mistrzostwa Polski przez Raków Częstochowa premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd przeznaczy 40 milionów złotych na budowę nowego stadionu w Częstochowie. To sprawiedliwe?

To dobrze dla polskiej piłki nożnej. Jeżeli jest wsparcie od rządu, kluby mają szansę się rozwijać. Nie czuję się pokrzywdzony. Polonia jest daleka od takich sukcesów, jakie odnosi Raków.

Warszawa wystarczająco pomaga Polonii?

Mamy bardzo dobre relacje z prezydentem Rafałem Trzaskowskim i z panią wiceprezydent Renatą Kaznowską. Chce z nami rozmawiać, jest niezwykle miły oraz sympatyczny, ale zobaczymy, jak będzie w pierwszej lidze. Czy miasto pomoże nam przy budowie stadionu albo dzierżawie ośrodka treningowego? Dostaliśmy w tym sezonie 700 tysięcy złotych. Jesteśmy wdzięczni, ale w porównaniu z naszymi rywalami w drugiej lidze to mało. Dostajemy niemal najmniej. Ogromnym problemem jest brak bazy. Nie mamy przypisanego boiska. Piłkarze nie wiedzą, gdzie będą trenować. Rano dostają telefon i jadą: na rowerach, autobusem, czasami samochodem. Byliśmy w drugiej lidze klubem, który najpóźniej zaczął treningi na boisku trawiastym. Nigdzie nie chcieli nas wpuścić, bo śnieg, deszcz, trawa się nie przyjęła. To był ogromny problem. Chcielibyśmy na stałe trenować na Marymoncie.

Uważam jednak, że większość kibiców Legii szanuje Polonię i chciałaby zobaczyć derby. Jest jakiś procent niebezpiecznych ludzi, ale to patologia, która dotyczy wielu klubów w Polsce.

Pan jest kibicem PSG. To przykład klubu, który zdominował piłkarski pejzaż w jednym mieście. Trochę jak Legia w Warszawie. Jest w stolicy miejsce dla silnej Polonii?

Paryż to wyjątek. Wielkie miasta mają co najmniej dwa kluby: Rzym, Mediolan, Madryt, Lizbona, Praga czy Londyn z pięcioma, sześcioma klubami w Premier League. Warszawa może mieć dwa silne kluby, które rywalizują, a derby stolicy ze wspaniałą atmosferą są jednymi z najciekawszych wydarzeń sezonu. Jest miejsce dla Polonii w Ekstraklasie.

Mówi pan o wspaniałej atmosferze na derbach, ale ostatnio kibice Legii pobili w pociągu wracających z Krakowa kibiców Polonii…

To bardzo smutne. Uważam jednak, że większość kibiców Legii szanuje Polonię i chciałaby zobaczyć derby. Jest jakiś procent niebezpiecznych ludzi, ale to patologia, która dotyczy wielu klubów w Polsce. Polonia na szczęście nie ma takich kiboli.

Przyznał pan, że lubi awanse. Czy jest możliwa Ekstraklasa z Polonią już za rok?

Mam takie marzenie. Na początku rozgrywek drugiej ligi postawiłem trenerowi i dyrektorowi cel – baraże. Mamy pierwszą ligę. Słyszałem, że przeskok sportowy jest duży. Wydaje mi się, że budżet będziemy mieć na pierwszą połowę tabeli. Z finansowego punktu widzenia lepiej jak najszybciej zagrać w Ekstraklasie. Pieniądze w pierwszej lidze mogą się szybko skończyć, a ja nie będę w stanie płacić milionów co rok. Najlepiej, żebyśmy szybko awansowali.

Polonia drugi rok z rzędu wygrała ligę. Polubił pan awanse…

Wiele lat chodziłem na mecze Paris Saint-Germain, mieszkając w Madrycie, zaglądałem na Real i Atletico, a na studiach śledziłem spotkania Rennes. Nigdzie jednak nie doznałem takiej piłkarskiej przyjemności, jak podczas meczu Polonii z Legionovią w poprzednim sezonie. To było wspaniałe przeżycie. Awans do drugiej ligi przypieczętowaliśmy wówczas w Szczuczynie, ale decydujące było zwycięstwo w dramatycznym meczu z Legionovią właśnie (gol na 3:2 w doliczonym czasie gry – przyp. red.). Nie zapomnę go do końca życia.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Szczepłek: Polonia semper invicta
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?