Trudno w to uwierzyć, ale Borussia od lutego nie potrafiła wygrać meczu na wyjeździe. Złą serię przełamała dopiero w niedzielne popołudnie, choć presja przez długi czas piłkarzy z Dortmundu paraliżowała i istniały uzasadnione obawy, że zmarnują szansę, jaką otworzyła przed nimi sobotnia porażka Bayernu Monachium z RB Lipsk.

Przez prawie godzinę bili głową w mur. Broniący się przed spadkiem Augsburg - bez kontuzjowanego Rafała Gikiewicza i zawieszonego za kartki Roberta Gumnego - bronił się dzielnie nawet po czerwonej kartce dla Feliksa Uduokhaia.

Bohaterem został Sebastien Haller. Napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej wygrał walkę z rakiem, a teraz - strzelając dwa gole - przybliżył Borussię do pierwszego tytułu od 2012 roku.

Za tydzień w Dortmundzie może być wielkie święto. Borussia losy mistrzostwa ma w swoich rękach. W sobotę podejmie Mainz i jeśli wygra, zrzuci Bayern z tronu. Hegemon z Monachium kończy sezon wyjazdowym spotkaniem z FC Koeln. Musi zwyciężyć i liczyć na wpadkę BVB, inaczej w Bawarii będzie wielka stypa.

Liga niemiecka
33. kolejka

Augsburg - Borussia Dortmund 0:3
(S. Haller 58 i 84, J. Brandt 90+3)