Polska - Albania. Egzamin dla filozofa

Zwycięstwo w tym spotkaniu jest obowiązkowe. Zdają sobie z tego sprawę piłkarze i selekcjoner Paulo Sousa, któremu kończy się okres ochronny.

Aktualizacja: 01.09.2021 22:51 Publikacja: 01.09.2021 21:00

Robert Lewandowski: – Publiczność na Stadionie Narodowym zawsze sprawia, że jesteśmy lepszą drużyną

Robert Lewandowski: – Publiczność na Stadionie Narodowym zawsze sprawia, że jesteśmy lepszą drużyną

Foto: PAP, Leszek Szymański

Polacy za kadencji Portugalczyka Paulo Sousy wygrali na razie tylko raz – wiosną z Andorczykami. Minęło siedem miesięcy i osiem meczów, a wciąż trudno powiedzieć, jaki rachunek przyjdzie nam zapłacić za kaprys poprzedniego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN) Zbigniewa Bońka.

Bilans jest fatalny, ale Sousa wciąż korzysta z kredytu zaufania, bo podjął pracę w warunkach nadzwyczajnych. Przejął ster reprezentacji Polski wiosną i w ekstremalnie krótkim czasie zabrał się do przygotowań do eliminacji mundialu oraz Euro 2020. Operacja na otwartym organizmie musiała boleć, bo przy stole nie stanął chirurg, tylko filozof.

Być jak Giorgio Chiellini

Sousa opowiedział nam o reprezentacji, jakiej nie znamy – dominującej, rozkochanej w utrzymywaniu piłki – choć dzisiejszy futbol to raczej królestwo pragmatyków. Ambitny projekt na razie nie przyniósł wyników, ale to wcale nie wyleczyło go z marzeń.

– Chcemy kontrolować mecz i naciskać na rywala. Odbierać piłkę najszybciej, jak się da. Po stracie potrzebujemy jednak więcej agresji, nie możemy dawać rywalom tyle przestrzeni. Ważna jest też siła mentalna. Chcę, żeby każdy z moich piłkarzy był jak Giorgio Chiellini, który popełnia błędy, ale wie, że musi zrobić wszystko, aby rywal nie dostał się na pole karne – mówi selekcjoner.

1

Tyle zwycięstw odniosła, jak dotąd, reprezentacja Polski pod wodzą Paulo Sousy

Polakom podczas najważniejszych tegorocznych meczów faktycznie momentami brakowało dyscypliny, gole tracili po prostych błędach. Drużynę torpedowały też urazy, ale selekcjoner w pierwszym półroczu limitu pecha wcale nie wyczerpał.

Lista nieobecnych jest długa, w najbliższych meczach nie zagrają Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek, Mateusz Klich, Kacper Kozłowski, Rafał Augustyniak, Jacek Góralski, Krystian Bielik, Sebastian Szymański, Przemysław Płacheta i Dawid Kownacki. Sousa wierzy, że na trzecie wrześniowe spotkanie – w Warszawie z Anglikami – wróci Piotr Zieliński.

– Nie jesteśmy Włochami, Hiszpanami czy Francuzami, którym łatwo zastąpić kontuzjowanych piłkarzy – mówi Sousa, ale jednocześnie chce grać tak jak najlepsze drużyny kontynentu. Nawet plaga kontuzji nie przekona go do szukania kontr zza podwójnej gardy.

Włoski model

Albania to nie kopciuszek, potrafiła awansować do finałów Euro 2016, pozostawiając w pokonanym polu Serbów i Duńczyków. Dziś drużyna przeżywa zmianę pokoleniową, bo włoski trener Edoardo Reja coraz odważniej wprowadza do składu nowych zawodników. Wielu jego podopiecznych ma doświadczenie z występów w Serie A.

Polacy muszą uzbroić się w cierpliwość. – To rywal, który jest w obronie silniejszy niż Węgrzy. Może Albańczykom brakuje jakości indywidualnej, ale ich linie trzymają się blisko. Musimy wytrzymać intensywność ich gry i nie bać się fizycznej walki – przekonuje Sousa.

Kołdra jest krótka

Polaków czekają zapewne długie minuty rozgrywania piłki w poprzek boiska i szukania luk w obronie rywali. – Nie możemy liczyć na to, że dostaniemy na boisku zbyt wiele miejsca. Albańczycy szybko doskakują do rywali, wychodzą, łamią linie. Dobrze się przesuwają i skracają pole gry. Widać, że zaszczepiono w nich włoską szkołę futbolu – mówi Robert Lewandowski.

Reprezentacja Polski w ciągu sześciu dni zagra trzy razy, a starcia w Warszawie z Albańczykami i Anglikami rozdzieli wylot do Serravalle na starcie z San Marino, ale spotkanie z outsiderem grupy wcale nie musi być szansą dla rezerwowych.

Nie jesteśmy Włochami, Hiszpanami czy Francuzami, którym łatwo zastąpić kontuzjowanych piłkarzy

Paulo Sousa, selekcjoner reprezentacji Polski

– Najbezpieczniej robić to, czego chcą sami zawodnicy. A oni pragną zazwyczaj grać i strzelać gole. Najlepsi zawsze chcą być na boisku – mówi Sousa pytany o Lewandowskiego, który wiosną doznał kontuzji w meczu z Andorą. Napastnik jest w świetnej formie i może być jedynym kadrowiczem, który wszystkie trzy mecze rozpocznie w podstawowym składzie.

Kołdra jest krótka, więc powołania dostali debiutanci. Plaga kontuzji sprawiła, że Sousa dopisał do listy powołanych Damiana Szymańskiego i Jakuba Kamińskiego, na zgrupowaniu jest także 19-letni lewoskrzydłowy Nicola Zalewski.

Debiutant:

Nicola Zalewski

22-krotny reprezentant młodzieżowych reprezentacji Polski, skrzydłowy AS Romy, w seniorskiej drużynie której zadebiutował 6 maja 2021 roku w meczu półfinału Ligi Europy, w którym rywalem Romy był Manchester United. W Serie A, w barwach AS Romy, zadebiutował trzy dni później w meczu z Crotone. Ma podwójne - polskie i włoskie - obywatelstwo.

– Mamy wciąż w zespole piłkarzy, którzy mogą odgrywać ważne role na boisku, jak i poza nim. Nasi młodzi zawodnicy nie boją się odpowiedzialności. Dobrze, bo strach to pierwszy krok do porażki – uspokaja Lewandowski i jednocześnie zapewnia: – To są eliminacje. Styl nie ma znaczenia, ważne są punkty.

Porażki podczas Euro mogliśmy zrzucić na karb ekstremalnych okoliczności, w jakich Sousa podjął pracę, ale okres ochronny się kończy. Wrześniowe mecze to czas rozliczeń, choć nowy prezes PZPN Cezary Kulesza zapewniał selekcjonera, że on i zarząd darzą go pełnym zaufaniem. Trenera wspiera także Lewandowski.

– Poprawiliśmy poruszanie się bez piłki, co widać po liczbie sytuacji. Widzimy, w jakim kierunku chcemy iść, i wierzę, że będziemy się rozwijali. Chcemy z Sousą grać, trenować i wygrywać. Może brakuje nam takiego jednego elementu, małego przełomu, kiedy wszystko zatrybi – mówi kapitan reprezentacji.

Entuzjazm piłkarskiego środowiska wokół Sousy jednak gaśnie – prawdopodobnie także dlatego, że Polskę odwiedza on stosunkowo rzadko, zabrakło go chociażby na ostatnich meczach Ligi Europy – ale reprezentacja wciąż przyciąga kibiców na trybuny. – Wiemy, że bilety na Anglię już sprzedano – mówi selekcjoner.

Czytaj więcej

Anglia - Polska. Cudu nie było

Słowacka trawa

Mecz odbędzie się na murawie położonej przez warszawską firmę Dropservice. Poprzednia, czyli Trawnik Producent, nie umiała sprostać zadaniu. Piłkarze niemal po każdym meczu narzekali.

Jesienią 2019 roku, po meczu ze Słowenią, poskarżyli się nawet wizytującemu ich szatnię premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Efektem była dymisja prezes zarządu PGE Narodowego Alicji Omięckiej i rozpisanie przetargu na dostawcę nawierzchni. Wygrała firma Dropservice, ponieważ jako jedyna złożyła w terminie kompletne wnioski.

Pandemia sprawiła, że przez dwa lata na PGE Narodowym nie było meczów, więc efekty pracy nowej firmy zobaczymy dopiero teraz. Debiut to wcale nie będzie. Ten sam podmiot, pod nazwą Zielona Architektura, już wcześniej kładł tam trawę, m.in. przy okazji spotkania Polska–Anglia (2012), kiedy nie zamknięto w porę dachu i zalane przez deszcz boisko zostało „basenem narodowym".

Trawa wykorzystywana przez firmę Trawnik Producent rosła w Turowie, niedaleko Szczecinka. Przy okazji pięciu meczów mistrzostw Europy 2012 sprowadzono ją jednak z Holandii, a na finał Ligi Europy (2015) z Austrii. Tym razem trawa przyjechała w rolkach z plantacji niedaleko Bratysławy.

Ma grubość 4 cm. Została rozwinięta na warstwie piachu o grubości 13 cm. Leży na stadionie od piątku. Początkowo boisko nie robiło najlepszego wrażenia, ponieważ kolory rolek nieco się różniły, a transport nie wpłynął dobrze na wygląd trawy. Od tamtej pory na boisku pracuje bez przerwy kilkanaście osób, więc jest nadzieja, że efekt tych zabiegów będzie zadowalający, ale gwarancji nie ma.

Polacy, w trosce o jakość boiska, zrezygnowali z przedmeczowego treningu na Stadionie Narodowym. Atutem na pewno będą kibice, bo już dzień przed meczem z Albanią sprzedano 35 tys. biletów.

Trudno się dziwić Lewandowskiemu, który mówi: – Publiczność na Stadionie Narodowym zawsze sprawia, że jesteśmy lepszą drużyną.

współpraca Stefan Szczepłek

Mecz Polska – Albania pokażą TVP1 i TVP Sport

Eliminacje MŚ 2022
W czwartek grają:

Węgry – Anglia,Polska – Albania,Andora – San Marino (wszystkie mecze o 20:45)Mecze rozegrane:Anglia – San Marino 5:0; Węgry – Polska 3:3; Andora – Albania 0:1; Albania – Anglia 0:2; Polska – Andora 3:0; San Marino – Węgry 0:3; Anglia – Polska 2:1; Andora – Węgry 1:4; San Marino – Albania 0:2.Mecze do rozegrania5 września: Anglia - Andora, San Marino - Polska, Albania - Węgry;8 września: Polska - Anglia, Węgry - Andora, Albania - San Marino,9 października: Andora - Anglia, Polska - San Marino, Węgry - Albania,12 października: Anglia - Węgry, Albania - Polska, San Marino - Andora;12 listopada: Anglia - Albania, Andora - Polska, Węgry - San Marino;15 listopada: San Marino - Anglia, Polska - Węgry, Albania - Andora.

Polacy za kadencji Portugalczyka Paulo Sousy wygrali na razie tylko raz – wiosną z Andorczykami. Minęło siedem miesięcy i osiem meczów, a wciąż trudno powiedzieć, jaki rachunek przyjdzie nam zapłacić za kaprys poprzedniego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN) Zbigniewa Bońka.

Bilans jest fatalny, ale Sousa wciąż korzysta z kredytu zaufania, bo podjął pracę w warunkach nadzwyczajnych. Przejął ster reprezentacji Polski wiosną i w ekstremalnie krótkim czasie zabrał się do przygotowań do eliminacji mundialu oraz Euro 2020. Operacja na otwartym organizmie musiała boleć, bo przy stole nie stanął chirurg, tylko filozof.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego