Materiał powstał we współpracy z firmą Apator
Do 2028 r. 80 proc. odbiorców w Polsce ma mieć zainstalowane inteligentne liczniki energii. Dziś oznacza to wymianę ok. 16 mln liczników dla odbiorców indywidualnych czy biznesowych. Operacja w ostatnich miesiącach wydaje się przyspieszać: zainstalowano już prawdopodobnie ok. 3,8 mln liczników. Z uwagi na to, że każdy operator systemu dystrybucyjnego musi tę operację przeprowadzić we własnym zakresie, poziom i tempo wielkiej wymiany liczników w polskich domach różni się w zależności od lokalnych uwarunkowań. Różne są także praktyki weryfikacji oferowanych w przetargach liczników i ich dostawców.
Należy przede wszystkim wskazać na wielką jakościową zmianę, jaką niesie ze sobą roll-out. Inteligentne liczniki energii to awans energetyki do epoki cyfrowej: za ich pomocą będziemy uzyskiwać znacznie bardziej dokładny, jakościowy wynik pomiaru wykorzystanej energii, będziemy też w stanie – pośrednio – monitorować stan całego systemu, jego potencjalne dysfunkcje, lokalnie występujące awarie itp. Nie ma też powodu, by odczuwać jakiekolwiek obawy przed tymi urządzeniami: nie są one wpinane do internetu, gwarantują stosunkowo bezpieczny zbiór danych na potrzeby systemu, nie emitują niebezpiecznego promieniowania.
Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu
To wszystko nie oznacza, że nie powinniśmy przywiązywać wagi do tej technologii. W ostatnich kilkunastu miesiącach w dyskursie publicznym kwestie związane z bezpieczeństwem omawiano niemal w każdym aspekcie państwa: dostaw surowców, infrastruktury technicznej czy stabilności całego rynku. Czas spojrzeć w taki sposób również na te niewielkie, usytuowane w polskich domach i firmach, inteligentne urządzenia. One też są elementem krytycznej infrastruktury państwa – i należy im się nie mniejsza uwaga.
– Jeżeli zgodzimy się, że mamy w tym przypadku do czynienia z elementem krytycznej infrastruktury państwa, powinniśmy poddawać ten obszar równie skrupulatnej ocenie ryzyka jak w przypadku oprogramowania i systemów operacyjnych działających w firmach energetycznych (tzw. systemy OT) – podkreśla Jarosław Wojtulewicz, doradca zarządu ds. strategii w firmie Apator S.A. – Są one testowane przed uruchomieniem, zazwyczaj wymaga się też udostępnienia ich kodu źródłowego, który jest gruntownie analizowany, na bieżąco monitorowane są próby ataków. Ta sama procedura powinna być stosowana w przypadku dostawców rozwiązań pomiarowych. Nie powinniśmy instalować liczników smart, które przed dopuszczeniem na polski rynek nie były poddane rzetelnej i niezależnej weryfikacji np. pod kątem bezpieczeństwa oprogramowania. Konieczne są też audyty producentów obejmujące m.in. kwestie bezpieczeństwa cyfrowego – dodaje.