Choroba to nie praca
Jeśli jednak nauczyciel przebywał dłużej niż sześć miesięcy na zwolnieniu lekarskim, urlopie macierzyńskim (lub ojcowskim w sumie z inną płatną absencją, np. opieką nad dzieckiem), dodatkowej pensji nie otrzyma. Do okresu zatrudnienia gwarantującego nabycie „trzynastki” wlicza się bowiem czas, jaki osoba faktycznie przepracowała w ciągu roku. Tak wynika z art. 2 ust. 1 ustawy, który uzależnia prawo do świadczenia do okresu pracy przepracowanego, a nie okresu zatrudnienia.
Potwierdził to Sąd Najwyższy w uchwałach z 25 lipca 2003 r. (III PZP 7/03) oraz z 7 lipca 2011 r. (III PZP 3/2011). W pierwszej uznał, że urlop macierzyński nie powoduje zawieszenia stosunku pracy i choć jest okresem usprawiedliwionej nie-
obecności, nie można go uznać za czas efektywnego wykonywania zadań. Tak może być traktowany jedynie urlop wypoczynkowy. Nie znajduje się też na liście okoliczności, których wystąpienie uprawnia do odstąpienia od wymogu minimalnego sześciomiesięcznego zakładowego stażu pracy, by uzyskać prawo do „trzynastki”.
Oznacza to, że okresy nieświadczenia pracy są traktowane jako okresy nieprzepracowane, niezależnie od tego, czy pracownik zachowuje za nie prawo do wynagrodzenia – np. w razie choroby, czy brak prawa do wynagrodzenia – np. pobieranie świadczenia rehabilitacyjnego, przebywanie na urlopie macierzyńskim czy bezpłatnym.
Zatem do stażu uprawniającego do otrzymania rocznej pensji zaliczany jest tylko ten czas, w którym nauczyciel stawiał się do pracy, podpisywał listę obecności i wykonywał swoje zwykłe obowiązki pracownicze.
Korzyść zatrudnionego
Zasada efektywnej pracy nie jest jednak wykładnią powszechnie obowiązującą. Pracodawca może, ale nie musi się do niej stosować. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przedstawia interpretację bardziej korzystną dla pracowników. Uznaje, że do uzyskania prawa do „trzynastki” wystarczy, aby pracownik pozostawał w zatrudnieniu przez wymagany okres.