Proszę więc już nie marzyć o wczasach nad morzem i zapomnieć o urlopach pod gruszą. Każdy rodzic musi pamiętać, że wykształcenie dzieci wymaga odpowiedniej dozy poświęcenia.
Zastanawiacie się państwo, po co nauczycielom jeszcze więcej wolnego? Otóż przy różnych okazjach szkoły samowolnie postanawiają, że żadnego uczenia nie będzie albo że dzieci będą w szkole godzinkę, a potem... do domu. To standard przy rozpoczęciu i zakończeniu roku szkolnego, rekolekcjach czy w czasie wiosennej i zimowej przerwy świątecznej. No i kto to widział, żeby normalnie pracować w Dzień Nauczyciela?!
Takich wolnych dni naliczyliśmy aż 20. Problem w tym, że żadne przepisy nie dają szkołom wolnego w tym czasie. Wprost przeciwnie obligują je do zapewnienia dzieciom opieki. Niestety, skoro tradycją stało się, że nauczyciele idą w tych dniach na wagary, to dziećmi muszą się zająć rodzice.
Licząc nauczycielskie ferie i wakacje, to razem z tymi wagarami wychodzą 74 wolne dni. Urlop rodzica, który ma nieszczęście pracować w innym zawodzie, to najwyżej 26 dni. Dlatego wszystkim rodzicom malkontentom raz jeszcze przypominam o poświęceniu, jakie są winni swoim pociechom i im oddanym wychowawcom. A jak ktoś się poświęcać nie zamierza, to... musi zostać nauczycielem.