Sprzeciwiając się nabyciu siedliska i 1,25 ha gruntu w woj. warmińsko-mazurskim przez obywatelkę Niemiec, minister rolnictwa i rozwoju wsi działał zgodnie z przepisami – orzekł[b] Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. V SA/ Wa 980/08)[/b]. – Jeżeli cudzoziemiec nie spełnia warunków wymaganych przez polskie prawo, nie może dostać zezwolenia na nabycie nieruchomości rolnej.
Sama UE zaakceptowała takie regulacje. Przystępując do niej w 2004 r., Polska wywalczyła, że jeszcze przez 12 lat od obywateli i przedsiębiorców państw członkowskich Europejskiego Obszaru Gospodarczego wymagane będzie zezwolenie na nabycie nieruchomości rolnych i leśnych. W poszczególnych województwach, m.in. w warmińskomazurskim, nie będzie potrzebne, jeżeli po trzech – siedmiu latach od zawarcia umowy dzierżawy wnioskodawca osobiście prowadził działalność rolniczą oraz mieszkał legalnie w Polsce.
Obywatelka Niemiec Gisela Elfriede Hőft, z zawodu plastyczka, wydzierżawiła w 1997 r. na 30 lat 1,25 ha ziemi z siedliskiem w turystycznej wsi Wojnowo nad jeziorem Duś. Od 1998 r. mieszka na stałe w Polsce, od roku ma kartę stałego pobytu obywatela UE w Polsce. Po wyremontowaniu zabudowań uruchomiła agroturystykę i warsztaty dla plastyków oraz zarejestrowała działalność gospodarczą: garncarstwo. W 2007 r. wystąpiła do ministra spraw wewnętrznych i administracji o zezwolenie na nabycie tej nieruchomości.
Sprzeciw zgłosił minister rolnictwa. Niemka nie spełnia wymagań ustawy o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców. Nigdy nie prowadziła tu osobiście działalności rolniczej, a rękodzieło artystyczne nie wymaga aż takiego obszaru ziemi. Warmińsko-mazurska Izba Rolnicza zaopiniowała negatywnie jej wniosek, ponieważ kupnem nieruchomości są zainteresowani miejscowi rolnicy.
– Tymczasem 80 ha gruntów rolnych w bezpośrednim sąsiedztwie nabyli wcale nie miejscowi rolnicy, lecz były wiceprezes Orlenu. Pod hotele i pensjonaty idzie następne kilkadziesiąt ha nad jeziorem Duś. A obywatelka UE nie może nabyć 1 ha z domem, w którym mieszka i prowadzi działalność gospodarczą. I nie jest to żadna nieruchomość rolna, tylko działka siedliskowa – argumentował podczas rozprawy pełnomocnik Giseli Hőft, radca prawny Sylwester Wyczawski. – Obawiam się, że takie traktowanie obywateli UE może zagrozić oskarżeniem państwa polskiego o dyskryminację.