Odbyła się już rozprawa przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie. Dwie skargi wójta oraz spółki Złoty Potok okazały się jednak tak skomplikowane, że sąd odroczył o dwa tygodnie ogłoszenie wyroków.
Nazwę Złoty Potok nosi miejscowość w gminie Janów w woj. śląskim, chętnie i licznie odwiedzana przez turystów z racji chociażby położenia w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, pobytu tu kiedyś Zygmunta Krasińskiego i hodowli pstrągów.
Toteż władze gminy są przekonane, że występując w 2003 r. o zarejestrowanie znaku towarowego Złoty Potok dla wód mineralnych, soków czy innych napojów, spółka Sokpol z niedalekiego Myszkowa działała w złej wierze. Mimo to w 2006 r. Urząd Patentowy zarejestrował znak słowno-graficzny Złoty Potok. Sprzeciw gminy temu nie przeszkodził, a UP odmówił unieważnienia spornego znaku. Gmina powoływała się na art. 131 ust. 2 pkt 1 i 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=4D36EB537819A7EDA0DDF3888C8F2B68?id=169951]prawa własności przemysłowej[/link].
Przepis ten przewiduje, że nie udziela się praw ochronnych na oznaczenia, jeżeli zostały zgłoszone w złej wierze i jeśli zawierają m.in. nazwę miejscowości, a zgłaszający nie wykaże się odpowiednim zezwoleniem. Takiego zezwolenia spółka Sokpol ani od wójta, ani od rady gminy nigdy nie dostała i dalej nie ma. W gminie powstała natomiast spółka Złoty Potok i to ona zaczęła eksploatować źródła w Złotym Potoku.
– Gdy miejscowa spółka starała się o zezwolenie wodnoprawne, nie wiedziała o zgłoszonym wcześniej znaku spółki Sokpol – mówi rzecznik patentowy Anna Zwolińska-Mytko, reprezentująca spółkę i wójta gminy Janów. Wytyka też Sokpolowi działanie w złej wierze.