Nie dostanie jednak rekompensaty. Nie każde naruszenie praw autorskich musi skutkować zadośćuczynieniem - uznał warszawski Sąd Apelacyjny (VI ACa 707/10).
Ów retusz, jak twierdzi autor, czy pomyłka, jak mówi pozwana firma (sprzedająca w Internecie książki), dotyczy nie samej książki, ale jej internetowych reklam. Rekompensatę przewiduje art. 78 ust. 1 prawa autorskiego. Twórca, którego autorskie prawa osobiste (a więc m.in. prawo do wskazania autorstwa czy choćby pseudonimu) zostały zagrożone cudzym działaniem, może żądać jego zaniechania, a w razie dokonania naruszenia żądać usunięcia jego skutków. Jeżeli naruszenie było zawinione, sąd może przyznać twórcy odpowiednią sumę zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
Bolesław P. napisał ok. 30 książek, w większości fachowych o tematyce technicznej. Trzy ostanie dotyczą ezoteryki, wróżbiarstwa, parapsychologii i te podpisał pseudonimem Norman. Poszło o ostatnią: "Metamorfozy po polsku". Jak napisano w jednej z reklam: "powieść inspirowaną przeżyciami klientów znanego warszawskiego jasnowidza i astrologa, której wartka akcja ilustruje wpływ przemian gospodarczych na wzrost patologii w Polsce". Właśnie w podobnych internetowych reklamach pozwana firma podawała, że autorem książki jest John Norman.
- Chodzi mi nie tyle o to, że przypisano mi imię, którego nie noszę, ile to, że zmiana sugeruje, jakobym podszywał się pod światowej sławy autora Johna Normana, filozofa, literata, poruszającego podobną tematykę - mówił przed sądem powód. Najważniejsze nie są pieniądze, ale przeprosiny, gdyż zwyczajnie wyrządzono mi krzywdę.
Adwokat Anna Patocka-Sekulska, pełnomocnik drugiej strony, mówiła z kolei, że do pomyłki doszło niemal automatycznie: kiedy w komputerze wpisano "Norman",zaraz wyskoczyło imię John, ale natychmiast po interwencji pomyłkę usunięto. Poza tym odwołanie się do uznanej postaci żadnej istotnej ujmy powodowi nie przyniosło.