Pan Wiesław ma sklep spożywczo-przemysłowy w jednej z miejscowości pod Warszawą, zaraz obok dworca podmiejskiej kolejki. Rano i po południu jego punkt przeżywa oblężenie, bo tłumy mieszkańców zaopatrują się tutaj w żywność, jadąc do pracy w stolicy albo z niej wracając.
Choć sklepowy pawilon powstał zgodnie z przepisami, to już jego rozbudowa po dziesięciu latach była samowolą budowlaną. Potwierdził to nadzór budowlany. Zarówno powiatowy, jak i wojewódzki inspektor nie mieli wątpliwości, iż nie dość, że budynek wzniesiono niezgodnie z prawem, to jeszcze nie można przeprowadzić procedury legalizacyjnej.
Przedsiębiorca jednak nie może się pogodzić z tym, że będzie musiał rozebrać sklep i zwolnić trzy zatrudnione w nim pracownice, dlatego od decyzji urzędników złożył odwołanie do sądu. Jeśli nie zrobi nic innego, to samo sądowe odwołanie nie oznacza jeszcze, że decyzja o nakazie rozbiórki nie będzie wykonalna.
[srodtytul]Nie wszystko stracone[/srodtytul]
W podobnej sytuacji są też inni przedsiębiorcy, którzy uważają, że urzędnicy nie wysłuchali wszystkich ich argumentów w sprawach samowoli budowlanych, kar administracyjnych (np. bardzo wysokich opłat eksploatacyjnych za wydobycie kopalin bez wymaganych pozwoleń), odebrania uprawnień lub zezwoleń niezbędnych do prowadzenia działalności gospodarczej albo wydanych nietrafnych decyzji.