Lepiej nie przyjmuj konkubiny na etat

Wielu pracodawców przekonało się przed sądem, że zatrudniając partnerkę we własnym przedsiębiorstwie, ściągają sobie na głowę dodatkowe problemy i nierzadko koszty

Aktualizacja: 02.10.2009 07:56 Publikacja: 02.10.2009 06:30

Lepiej nie przyjmuj konkubiny na etat

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

W tym wypadku pokutuje stare polskie powiedzenie „z rodziną najlepiej na zdjęciu”, któremu zdaje się hołdować Sąd Najwyższy. To oczywiście żart, ale trzeba przyznać, że SN prześwietla z każdej strony spory na tle układów prywatnych mieszających się z zawodowymi.

[srodtytul]Razem w domu i w biurze[/srodtytul]

[b]Przedsiębiorca musi uiścić zaległe wynagrodzenie, jakiego nie wypłacał pracownicy będącej jednocześnie jego konkubiną. Ma jednak prawo uszczuplić je o kwoty, jakie łożył na jej utrzymanie – uznał SN w wyroku z 25 lutego 2009 r. (II PK 185/08).[/b]

Orzeczenie zapadło na tle konfliktu Władysława S. z jego byłą już dziewczyną Marianną M., którą wcześniej angażował w swoim przedsiębiorstwie na umowę o pracę w charakterze księgowej. Razem mieszkali, prowadzili wspólne gospodarstwo domowe, spędzali urlopy itd. Dodatkowo przedsiębiorca pozwalał kobiecie wykonywać jej własną działalność z wykorzystaniem biura i sprzętu jego firmy oraz wspomagał ją materialnie. Co prawda nie wypłacał jej umówionego wynagrodzenia, ale ona sama odprowadzała należne od niego składki i podatki.

Kiedy konkubenci się pokłócili, Marianna M. pozwała partnera o zaległe wynagrodzenie, premie regulaminowe i ekwiwalent za urlop. W pierwszej instancji wygrała niemal 30 tys. zł plus odsetki. Sąd okręgowy okroił jednak tę sumę o połowę, co w pełni zaakceptował SN.

Czerpiąc opisane korzyści, kobieta minimalizowała koszty swojego biznesu i zaspokajania własnych potrzeb. Gdyby sama ponosiła wydatki na te cele bądź partycypowała w nich w większym stopniu, konsumowałaby lwią część wynagrodzenia. Dlatego sądy uznały wybujałe żądanie Marianny M. za nadużycie prawa i obniżyły je – na podstawie art. 322 k.p.c. – do sprawiedliwych rozmiarów, czyli mniej więcej o tyle, ile otrzymała od hojnego biznesmena.

[srodtytul]Pozorny kontrakt zwiększa składki[/srodtytul]

[b]Mężczyznę, który jest jednocześnie szefem i podwładnym partnerki, łączy z nią nie umowa o pracę, ale cywilna. W praktyce znaczy to często obowiązek ponoszenia wyższych ubezpieczeń – orzekł SN 8 lipca 2009 r. (I UK 43/09).[/b]

O tym, jak zawodne jest łączenie relacji osobistych ze służbowymi, przekonali się też Anna M. i Stanisław S. Wspólnie mieszkali, mieli dziecko, a w pewnym okresie prowadzili identyczne działalności gospodarcze w zakresie handlu i transportu materiałami budowlanymi oraz węglem. Nawzajem się też zatrudniali: ona partnera na pół etatu jako kierownika, a on ją w charakterze fakturzystki.

W trakcie kontroli inspektorzy ZUS stwierdzili, że angaż Stanisława S. w firmie partnerki był fikcyjny i został zawarty wyłącznie w celu uiszczania przez niego niższych składek od połowy etatu. Prowadzący działalność gospodarczą, który ma jednocześnie umowę o pracę za wynagrodzeniem wynoszącym przynajmniej połowę minimalnego, podlega bowiem obowiązkowo ubezpieczeniom społecznym wyłącznie z zatrudnienia, a tylko składki zdrowotne odprowadza z obydwu tytułów. Wynika tak z art. 9 ust. 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=8084F9B5E431B6AD89B6506837410FF8?id=184677]ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (DzU z 2007 r. nr 11, poz. 74 ze zm.)[/link].

[b]Faktycznie przepisy nie zabraniają osobom bliskim prowadzenia podobnych firm[/b] – przyznał sąd okręgowy – [b]i ścisłej współpracy między nimi wynikającej z łączącego ich zaufania i więzów emocjonalnych. „Takie współdziałanie nie powinno jednak zachęcać do płacenia niższych składek poprzez fikcyjne wzajemne zatrudnianie się jako pracowników”[/b] – argumentował.

Przypomniał przy tym, że już w świetle[link=http://] werdyktu SN z 5 października 2006 r. (I UK 120/06)[/link] z pozorną umową o pracę mamy do czynienia, gdy

- mimo zawarcia angażu praca w ogóle nie jest świadczona,

- praca jest rzeczywiście świadczona, ale na innej podstawie niż umowa o pracę.

Tak też sąd zakwalifikował relację konkubentów, stwierdzając, że łączyła ich umowa cywilna o współpracy dwóch podmiotów gospodarczych. Jego poglądy całkowicie podzielił SN, według którego decydujące znaczenie miał w tym układzie brak między nimi konstytutywnej cechy stosunku pracy: podporządkowania służbowego. Mężczyzna musi zatem zapłacić zaległe składki z firmy.

W tym wypadku pokutuje stare polskie powiedzenie „z rodziną najlepiej na zdjęciu”, któremu zdaje się hołdować Sąd Najwyższy. To oczywiście żart, ale trzeba przyznać, że SN prześwietla z każdej strony spory na tle układów prywatnych mieszających się z zawodowymi.

[srodtytul]Razem w domu i w biurze[/srodtytul]

Pozostało 92% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów