Sprawa rozpoczęła się w 2011 r. w jednej ze szkół podstawowych w kantonie Bazylei. Szkoła odmówiła matce siedmioletniej dziewczynki prawa do nieposyłania jej na lekcje edukacji seksualnej. Inni rodzice. poparci przez Kościół katolicki i część polityków, przyłączyli się, uważając, że szkoła jest nieodpowiednia do tego rodzaju nauk.
Czyje prawo ważniejsze
Szkoła stawiała opór. Rodzice odwołali się do sądów szwajcarskich, które we wszystkich instancjach orzekły, iż mają oni obowiązek posyłania dzieci na edukację seksualną. Rodzice poszli więc do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a ten przyjął argumentację Szwajcarii, że taka edukacja pomoże dzieciom zrozumieć i bronić się przed molestowaniem. Trybunał uznał, że prawo rodziców do wychowania dzieci, w tym w tak delikatnej sprawie jak seksualność musi ustąpić przed prawem państwa do definiowania treści i sposobu wprowadzania dzieci w świat seksualności. Trybunał dodał, że szkolna edukacja jest komplementarna wobec rodzicielskiej.
Trybunał ustanowił ogólną normę europejskiego prawa, przyczyniając się do dalszego rozbijania przez państwo relacji rodzice –dzieci.
W 2014 r. dziesięcioro rodziców w Niemczech zostało uwięzionych, ponieważ odmówili posyłania swoich czteroletnich dzieci na zajęcia o gender, ideologii, w której płeć przestaje być determinowana biologicznie, lecz jest wybierana w drodze subiektywnego odczucia, kim chce się być.
Gwałt na małoletnim
Obrona praw rodzicielskich miała też miejsce w marcu 2018 r., gdy rodzice zbuntowali się w kilku stanach amerykańskich. W Kalifornii nauczyciel w przedszkolu na lekcji o tożsamości transgenderowej stwierdził „Jestem Jazzem", co wywołało żądania ze strony rodziców, by wyłączyć ich dzieci z tych zajęć. Szkoła odmówiła.