Dzisiaj najwidoczniej władza chce nas postawić w podobnej sytuacji. Resort finansów właśnie ogłosił konsultacje w kilku istotnych kwestiach podatkowych, w tym tzw. exit tax, cen transferowych i opodatkowania samochodów osobowych. Każdy się może wypowiedzieć, wyznaczono terminy aż do 15 stycznia. Świetnie. Tylko że jest problem. Chodzi o ustawy już uchwalone, a ministerstwo chce teraz konsultować... swoje do nich wyjaśnienia, z interpretacjami przepisów, które zamierza wydać.
Czytaj także: Ministerstwo ogłasza konsultacje ws. uchwalonych już przepisów
A objaśnienia, owszem, przydałyby się bardzo. Wiele osób zachodzi w głowę, jak rozumieć pojęcie „likwidacji osoby fizycznej" użyte w znowelizowanej ustawie o PIT. Mam nadzieję, że nie chodzi o wojny gangów. Interpretacji „udziałów w osobie fizycznej" wolę się nawet nie domyślać. Nowelizacja nakazuje też ujawnianie schematów podatkowych. Mamy tu definicję „korzyści podatkowej", w myśl której nawet wspólne rozliczenie małżonków o wysokich dochodach trzeba w tym trybie zgłaszać, bo zmierza ono do niższego opodatkowania. Czy leci z nami pilot?
W pierwszej chwili chciałem więc bić brawo, że władza dostrzegła potrzebę skonsultowania swych działań z suwerenem, ale wkrótce ręce złożone do oklasków opadły. Przypomniałem sobie bowiem, że pakiet exit tax uchwalono bez żadnych konsultacji – co zresztą wtedy ostro krytykowano. Czy w ten sposób chciano uniknąć „a nie mówiliśmy" ekspertów? Jeśli tak, to nie wyszło za dobrze, bo przecież krytyka była głośna, a teraz nie osłabnie.
Skąd obawa przed rozsądnymi uwagami? Próba ratowania sytuacji przez konsultowanie interpretacji tego, co się już uchwaliło, naraża resort co najmniej na śmieszność, a może i na zarzut kuglowania procedurą. Wygląda, że kuleje ona nie tylko w Radzie Dialogu Społecznego.