Ze zbyt surowego prawa jest więcej szkód, niż pożytku - Piotr Paduszyński

Przepisów nie trzeba zaostrzać. Wystarczy, że prokuratorzy zaczną korzystać z obecnych.

Aktualizacja: 09.06.2019 15:00 Publikacja: 08.06.2019 02:00

Ze zbyt surowego prawa jest więcej szkód, niż pożytku - Piotr Paduszyński

Foto: ROL

W dyskusji, jaka rozpętała po filmie Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu", dominują emocje. Na chłodny osąd trzeba zaczekać.

Spotkanie ofiary lub jej najbliższych ze sprawcą zawsze jest pełne emocji. A jeżeli zbrodni dopuścił się ktoś, komu się ufało, w powietrzu wisi coś większego i głębszego niż emocje. Wie to każdy adwokat, który widział takie spotkania na sali sądowej, czy pod jej drzwiami. Ogromna ilość wyświetleń filmu i reakcja widzów powoduje równie emocjonalną reakcję komentatorów w mediach, a nawet polityków. Wbrew tym, którzy uważają, że burza po filmie potrwa pół roku i się rozmyje, sądzę, że w Kościele nic już nie będzie takie samo. Przede wszystkim dlatego, że wywołane przezeń emocje są doskonałym narzędziem do przyspieszenia zmiany pokoleniowej w Kościele i odesłania na emerytury hierarchów z PRL-owskim rodowodem.

Pomysł goni pomysł

Jak pokazały gwałtowne pomysły ustawodawcze polityków, jest to również okazja i narzędzie, których nie da się nie wykorzystać w tegorocznych kampaniach wyborczych. PO zaproponowała likwidację przedawnienia ścigania i karania pedofilów, niejako rozwijając nowelizację kodeksu karnego z czasu swoich rządów, która spowodowała wprowadzenie § 4 do art. 101. Przepis ten wydłużył przedawnienie przestępstw seksualnych na szkodę małoletniego. Najpierw w grudniu 2008 r. tak, że nie mogły się one przedawnić wcześniej niż po upływie pięciu lat od osiągnięcia przez pokrzywdzonego 18 roku życia, a od maja 2014 r., tak że nie przedawnią się wcześniej, niż po ukończeniu przez ofiarę 30 roku życia.

PiS zaś zaproponował zwiększenie kar więzienia za takie przestępstwa do lat 30, a nawet przedstawił pomysł wydłużenia wieku, w którym podjęcie pożycia płciowego z małoletnim stanowi przestępstwo z 15 do 16 lat. PiS chce, by 15-latek był traktowany jak dziecko, ale tydzień wcześniej kontrolowana przez nie prokuratura ogłaszała, że chce, by 15-letni sprawca zabójstwa ucznia w Wawrze był sądzony jak dorosły. PiS nie potrafił się zdecydować, czy niespełna 16-latek to jeszcze dziecko, czy już dorosły. Na szczęście pomysłu tego nie dołączył do swojej wyborczej nowelizacji kodeksu karnego, którą przepchnął w Sejmie w kilka dni.

Parlamentarzyści stworzyli w przeszłości dobre prawo. Inna rzecz, że nie wobec wszystkich stosowane. Koalicja PO-PSL wydłużyła okresy przedawnienia przestępstw. Natomiast w obecnej kadencji nowelizując art. 240 k.k. wprowadzono karalność milczenia na temat przestępstw seksualnych, w tym popełnianych na szkodę małoletnich. Karany powinien być każdy, kto milczy, choć posiada wiarygodne informacje o gwałcie lub molestowaniu dziecka. Sprawcy przestępstw seksualnych na szkodę małoletnich są już zagrożeni surowymi karami, a ci, którzy wiedząc milczą, również ryzykują odpowiedzialność karną. Są rejestry sprawców przestępstw seksualnych, są zakazy sądowe.

To zachęta do zabijania pokrzywdzonych

Oferując ustawy przedwyborcze, pod wpływem emocji społecznych, politycy po prostu biorą się za psucie prawa. O ile można się zastanawiać nad wydłużeniem okresu przedawnienia czynów pedofilskich, to całkowite likwidowanie tego przedawnienia jest wątpliwe. Jak wytłumaczyć to rodzinom ludzi zamordowanych? Molestowanie seksualne nigdy się nie przedawni, a zabójstwo tak. Przecież to zachwianie proporcji.

Podobnie propozycja PiS wydłużenia kar do lat 30. Dla sprawcy będącego 40-50 latkiem zagrożenie karą 30 lat więzienia w praktyce oznacza dożywocie. Gdy już się ocknie ze swej chuci po skrzywdzeniu dziecka, będzie wiedział, że jeżeli to nie posłucha rady „Tylko nie mów nikomu" i komuś powie, albo jeśli kiedykolwiek go rozpozna, grozić mu będzie dożywocie, czyli to samo, co groziłoby mu za zabicie tego dziecka i pozbycie się najgroźniejszego świadka. Propozycji PiS nie potrafię postrzegać inaczej, niż jako faktycznej zachęty do zabijania małoletnich pokrzywdzonych przestępstwami seksualnymi, o ile okoliczności okażą się dla sprawcy dogodne. Prawo zbyt surowe działa w drugą stronę.

Emocje budzi głównie nie wysokość kar, ale ich brak i milczenie oraz zbywanie ofiar. „Tylko nie mów nikomu" to nie słowa kierowane jedynie do ofiar. To słowa, które wiszą od lat między członkami hierarchii kościelnej. Gdyby nie przykłady innych państw, które nie były dotknięte komunizmem i gdzie nadużycia seksualne księży wobec dzieci zostały szeroko ujawnione, mogłoby się wydawać, że jest to spadek po represjonowaniu i inwigilowaniu Kościoła w czasach PRL, a nie ponadnarodowa cecha tej instytucji.

Tu nie o drakońskie kary i brak przedawnienia chodzi, lecz o brak reakcji, milczenie i szklaną ścianę.

Kodeks karny nie wymaga rewolucji. Problem tkwi gdzie indziej – w prokuraturze.

W czasach poprzedniej koalicji przyjęto model prokuratury niezależnej od rządu. Obecnie sytuacja wygląda odmiennie. Prokuratura została podporządkowana rządowi. Prokurator Generalny jest równocześnie ministrem sprawiedliwości i jednym z liderów rządzącej koalicji i ma wszystkie instrumenty, by działać. Otrzymał je od Sejmu w postaci nowelizacji art.240 § 1 k.k., który od 13 lipca 2017 r. brzmi: "kto, mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego określonego w art. 118, art. 118a, art. 120-124, art. 127, art. 128, art. 130, art. 134, art. 140, art. 148, art. 156, art. 163, art. 166, art. 189, art. 197 § 3 lub 4, art. 198, art. 200, art. 252 lub przestępstwa o charakterze terrorystycznym, nie zawiadamia niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw..." Wymienione przepisy to artykuły dotyczące przestępstw seksualnych, w tym pedofilskich.

Trudne pytania

Wspomniany art.240 § 1 k.k. oznacza, że każdy, kto w dniu 13 lipca 2017 r. wiedział o podejrzeniu jeszcze nieprzedawnionego przestępstwa seksualnego przeciwko dziecku, miał obowiązek pod groźbą pozbawienia wolności do lat trzech powiadomić o tym organy ścigania. Co więcej, jeśli w tym dniu istniało jakiekolwiek porozumienie choćby kilku osób o tym, że nie będzie takich powiadomień i osoby te w sposób choćby najsłabiej zorganizowany działały tak, by organów ścigania nie powiadamiać, mieliśmy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą w rozumieniu art.258 k.k. A tu karalność jest wyższa. Nie twierdzę, że taka grupa i takie porozumienie w Kościele były, tym bardziej nie porównuję hierarchii kościelnej do grupy przestępczej. Nic o tym nie wiem. A nie wiem, bo Prokuratorów - Generalnego i Krajowego - bardziej zdaje się interesować błyszczenie w mediach i ściganie polityków opozycji oraz nieprawomyślnych sędziów i prokuratorów niż badanie takich spraw. Dlatego pytam wprost: czy Zbigniew Ziobro albo Bogdan Święczkowski w ciągu ostatnich dwóch lat doprowadzili do wszczęcia chociaż jednego śledztwa o przestępstwo niezawiadomienia przez biskupa lub jakiegokolwiek innego członka hierarchii kościelnej o skrzywdzeniu dziecka przez duchownego? Czy prokuratura kiedykolwiek w ciągu ostatnich dwóch lat zainteresowała się tym, czy w strukturach kościelnych istniało jakiekolwiek formalne lub nieformalne porozumienie o niepowiadamianiu o podejrzeniach pedofilii ze strony duchownych?

Pytam polityków PiS: czy nowelizacja art.240 § 1 k.k. w 2017 r. miała w ich intencji być stosowana wobec wszystkich, czy tylko uchwalili ją dla niektórych lub dla ozdoby?

Autor jest adwokatem z Łodzi

W dyskusji, jaka rozpętała po filmie Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu", dominują emocje. Na chłodny osąd trzeba zaczekać.

Spotkanie ofiary lub jej najbliższych ze sprawcą zawsze jest pełne emocji. A jeżeli zbrodni dopuścił się ktoś, komu się ufało, w powietrzu wisi coś większego i głębszego niż emocje. Wie to każdy adwokat, który widział takie spotkania na sali sądowej, czy pod jej drzwiami. Ogromna ilość wyświetleń filmu i reakcja widzów powoduje równie emocjonalną reakcję komentatorów w mediach, a nawet polityków. Wbrew tym, którzy uważają, że burza po filmie potrwa pół roku i się rozmyje, sądzę, że w Kościele nic już nie będzie takie samo. Przede wszystkim dlatego, że wywołane przezeń emocje są doskonałym narzędziem do przyspieszenia zmiany pokoleniowej w Kościele i odesłania na emerytury hierarchów z PRL-owskim rodowodem.

Pozostało 87% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie Prawne
Marek Kutarba: Oskładkowanie zleceń w interesie obywateli czy budżetu?
Opinie Prawne
Stykowski, Tarnowska: Jak wyliczyć odszkodowanie za budynek rolniczy?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Dlaczego sprawca śmiertelnego wypadku mógł znowu doprowadzić do tragedii?
Opinie Prawne
Joanna Pietrzak: Czy Poczta Polska jest gotowa na publiczną usługę hybrydową?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Skoro większość ma mieć emeryturę minimalną, to ją zlikwidujmy – i po problemie