Aktualizacja: 29.09.2019 09:23 Publikacja: 29.09.2019 08:31
Foto: Fotolia
W ubiegłym tygodniu prasa szeroko komentowała uchylenie zawieszenia w wykonywaniu czynności zawodowych wobec adwokata uwikłanego w tzw. aferę reprywatyzacyjną. Minister sprawiedliwości w wywiadzie telewizyjnym, posługując się daleko idącym uproszczeniem, postawił pytanie „czy takiej adwokatury chcemy?”. Zanim na nie odpowiem, przedstawię fakty pominięte przez ministra, bez których niemożliwa jest rzeczowa ocena sytuacji. Adwokata tymczasowo aresztowano w lutym 2017 roku. Został też zawieszony w wykonywaniu czynności zawodowych przez adwokacki sąd dyscyplinarny. Po półtora roku zwolniono go z tymczasowego aresztu. Adwokat wystąpił więc do sądu dyscyplinarnego o uchylenie zawieszenia w wykonywaniu czynności zawodowych, gdyż było ono powiązane z tymczasowym aresztowaniem. Postępując zgodnie z przepisami, sąd dyscyplinarny musiał zawieszenie uchylić. Trzeba podkreślić, że sąd karny, równocześnie zajmujący się sprawą adwokata, nie uwzględnił wniosku prokuratury, która wystąpiła o wydanie wobec niego zakazu wykonywania zawodu.
Obserwujemy nieakceptowalną praktykę gminnych organów podatkowych, polegającą na zlecaniu podmiotom świadczącym...
Konstytucja i kodeks wyborczy przesądzają, że uchwała o stwierdzeniu ważności wyborów ma charakter deklaratoryjn...
W praktycznym wymiarze, choć wiemy o wadliwości Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, niestety jej is...
Zakwestionowanie przez TSUE jednego z przepisów prawa farmaceutycznego to nie tylko ważny krok dla właścicieli a...
Prokurator generalny ma pełną świadomość błędów proceduralnych i instytucjonalnych w SN, a jednak nie jest gotów...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas