Uderza rekordowa frekwencja, spowodowana nie tylko ładną pogodą, ale i rangą wyborów. Bo rzeczwiście ważyły się losy kierunku przebudowy Polski. Jeśli PiS będzie rządził jeszcze cztery lata, wyciśnie trwałe piętno na naszym kraju.
O stabilizacji demokratycznych mechanizmów świadczy też wynik, z najmniejszą liczbą nieważnych głosów, poprzedzony dość trafnymi i stabilnymi sondażami, wreszcie sprawne ogłoszenie wyników, i nawet taki szczegół jak nieprzedłużenie ciszy wyborczej, irytujące w dniu święta demokracji.
System D'Hondta nie skrzywił zbytnio wyniku, a 5-proc. próg nie wykluczył żadnego z poważniejszych komitetów. Uczą się politycy i wyborcy. Z kolei system większościowy w Senacie uczy, że tylko kandydaci wspierani przez wielkie ugrupowania mogą wygrać, a mniejsze szans nie mają. Dyskusje o systemie wyborczym przechodzą na boczny tor. Niezależnie, jak poważne zastrzeżenia mogą budzić niektórzy działacze partyjni, tylko duże, dobrze zorganizowane partie są w stanie unieść ciężar kampanii i nie zmarnować głosów.
Czytaj także: Wybory parlamentarne 2019: jaki będzie marszałek, taki też będzie Senat
To już trzecia kampania w ciągu roku (po samorządowej i europejskiej), a za progiem jest czwarta – prezydencka. Opozycja, co można zrozumieć, już mówi o odegraniu się w tej następnej, ale nawet gdyby zdobyła ten urząd, to wcześniejsze okresy kohabitacji, a mieliśmy ich pięć, w tym trzy dość długie, pokazują, że główną rolę odgrywa większość sejmowa i jej rząd. Choć zatem wielu się to pewnie nie podoba, mamy przed sobą ponad trzy lata stabilizacji, a nawet politycznego wyciszenia.