Tego samego dnia na stronach prawnych 'Rz" opisuje ciekawe orzeczenie Sądu Najwyższego dotyczące małżeńskich sporów majątkowych z kredytem hipotecznym w tle. Otóż SN stwierdził, że otrzymujący po rozwodzie dom czy mieszkanie z hipoteką bierze je po cenie, jakby nie były obciążone. Gdyby dług spłacał później jeden z byłych małżonków, może pozwać drugiego o rozliczenie się. (syg. I CSK 713/17).
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie, odroczył do stycznia proces małżeństwa Dziubaków, , których sprawie zajmował TSUE wydał głośnie orzeczenie 3 października br. Powód? Przystąpienie do procesu Rzecznika Praw Obywatelski, który poprosił o termin na zaprezentowanie swego stanowiska ( syg. XXVC 2514/19).
We Wtorek. W dodatku „Rzecz o prawie" ciekawa analiza Tomasza Parkasiewicza, dyrektora Centrum Mediacji Gospodarczej przy samorządzie radców prawnych. Przekonuje on, że mediacji kryje się realna szansa na efektywne rozwiązanie sporu np. o umowy na kredyty frankowe, i to przy uwzględnieniu interesów obu ich stron. W praktycznym ujęciu mediacja ma bowiem charakter zorganizowanego postępowania o dobrowolnym charakterze, w którym obie strony podejmują próbę samodzielnego osiągnięcia porozumienia w celu rozwiązania sporu, korzystając z pomocy mediatora. Zamiast bezrefleksyjnie wkraczać na drogę procesu racjonalne jest rozważenie próby osiągnięcia stanu sprawiedliwości z pominięciem drogi sądowej. Obie strony umowy kredytowej mogą ubiegać się o to jednocześnie, działając w porozumieniu, jak też każda z nich jest legitymowana do jednostronnego zainicjowania mediacji, przy późniejszej akceptacji takiej propozycji rozwiązania sporu przez drugą.
Czytaj: Tomasz Parkasiewicz: W mediacji każdy wygrywa
Również na stronach prawnych warszawski radca prawny Paweł Bieżuński przestrzega przed zbyt dużym optymizmem konsumentów po wyroku TSUE (C-260/18., pisząc, że choć wyrok wiele kwestii rozjaśnił, to jednocześnie inne skomplikował. Chodzi o problem, jak rozliczają się strony nieważnych umów, i związana z tym kwestia przedawnienia roszczeń banków.
- Błędem jest utożsamianie chwili powstania roszczenia z jego wymagalnością. W myśl ogólnej zasady wyrażonej w art. 455 kodeksu cywilnego, jeśli termin spełnienia świadczenia nie jest oznaczony ani nie wynika z właściwości zobowiązania, świadczenie powinno być spełnione niezwłocznie po wezwaniu dłużnika. Od daty wezwania należy zatem liczyć wymagalność roszczenia zwrotnego. Należy mieć na uwadze, że decyduje nie chwila faktycznego wezwania do zapłaty, ale potencjalna najwcześniejsza chwila, w której wierzyciel mógł z takim wezwaniem wystąpić (art. 120 kodeksu cywilnego)- pisze radca.