– Z rozmów z audytorami wynika, że prawdopodobnie podejście do rezerw na hipoteki walutowe będzie portfelowe – mówi Rafał Kozłowski, wiceprezes PKO BP. To oznaczałoby, że banki musiałyby zawiązywać rezerwy nie tylko na obecne sprawy (teraz zawiązują je lub zwiększają, gdy sprawa jest już w sądzie, a prawdopodobieństwo przegranej przez bank przekracza 50 proc.), ale musiałyby także spróbować oszacować, ile pojawi się nowych postępowań oraz jak będą rozstrzygać sądy.

– Pewnie większość banków będzie gotowa, jeśli chodzi o sposób rezerwowania i metodykę pod koniec tego roku, aby odzwierciedlić tę sytuację w IV kwartale – mówi Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP. Z jego słów wynika, że bank utworzy taką rezerwę w IV kwartale w raporcie za cały 2019 r. – Chyba że z punktu widzenia istotności tej kwestii będziemy zobowiązani do wcześniejszej informacji w formie informacji giełdowej – dodaje Jagiełło. Aby doszło do tego przypadku, skala rezerw musiałaby być na tyle duża, że istotnie obniżyłaby wynik banku w IV kwartale, przez co musiałby on zakomunikować to w formie tzw. profit warningu. Nawet jeśli podejście każdego z banków będzie jednolite, to wysokość rezerw może być różna w zależności od wielkości portfela i liczby spraw w sądach, tempa ich napływu oraz struktury portfela. Wcześniej Związek Banków Polskich szacował, że odpisy frankowe mogą sięgnąć nawet 60 mld zł w skali sektora. – W ujęciu długoterminowym różne kwoty mogą padać w zależności od scenariusza bardzo optymistycznego lub pesymistycznego. Wspomniana kwota dotyczyła tego drugiego i lat, a nie kwartałów – odpowiada Jagiełło.

Banki w razie stwierdzenia przez sąd nieważności umowy hipoteki frankowej mogą żądać od klientów zwrotu nie tylko kapitału (pomniejszonego o spłacone raty), ale także opłaty za korzystanie z niego w czasie trwania umowy. W mediach pojawiły się informacje, że Raiffeisen w razie unieważnienia zażądałby od państwa Dziubaków (w ich sprawie skierowano pytania do Trybunału Sprawiedliwości UE) 477 tys. zł za bezumowne korzystanie z kapitału i 321 tys. zł odsetek z tego tytułu. Przedstawiciele Raiffeisena twierdzą, że to tylko „scenariusz". Oburzeni frankowicze stwierdzili, że bank próbuje w ten sposób odstraszyć klientów od składania pozwów, zwrócili się w tej sprawie m.in. do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.