Pomiędzy adwokatami i ich przedstawicielami we władzach rozciąga się długi rów, którego nie sposób zasypać płomiennymi, acz dostrzegalnymi jedynie raz na kilka lat i aktywowanymi wyłącznie w okresie wyborczym peanami o aktywności kolegów i koleżanek. Grupy dyskusyjne zalewają rekomendacje i zapewnienia o przykrości, jakiej doznają działacze z jednej izby, nie mogąc oddawać głosu na działaczy z drugiej, słowa podziwu i laurki wystawiane pod pozorem neutralności i potrzeby serca – rzeczywistość nie jest jednak tak kolorowa, jak zdawać by się mogło.