Dwie konstytucje – dwa ustroje

Punktów stycznych między projektami zmian konstytucyjnych Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości jest niewiele. Oba pomysły łączy chyba tylko drugorzędny pomysł zmniejszenia liczby posłów i senatorów – pisze konstytucjonalista

Aktualizacja: 19.01.2010 06:48 Publikacja: 19.01.2010 00:22

Piotr Winczorek

Piotr Winczorek

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Na pełne i szczegółowe porównanie dwóch koncepcji zmian konstytucyjnych przedstawionych opinii publicznej w ostatnich dniach przez szefów Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości przyjdzie czas, gdy PO zaprezentuje swój projekt nowelizacji ustawy zasadniczej. Dotychczas mamy bowiem do czynienia tylko z jej założeniami. Dlatego też niniejsza analiza ogranicza się wyłącznie do skonfrontowania podstawowych linii proponowanych zmian.

[srodtytul]Usprawnić czy zmienić [/srodtytul]

Po pierwsze podkreślić trzeba, że Platforma nie dąży do uchylenia konstytucji III Rzeczypospolitej, ponieważ, jak można sądzić, nie uważa jej za w zupełności złą. Chce jedynie wprowadzenia do obowiązującego od 1997 r. tekstu kilku korekt mających na celu, jak to formułuje, usprawnienie funkcjonowania państwa. Dotyczyć to ma zwłaszcza władz wykonawczych. Prawo i Sprawiedliwość natomiast postanowiło odrzucić obecną konstytucję w całości i w jej miejsce chce uchwalenia w pełni nowej. Ma ona w zamyśle PiS realizować ideę IV Rzeczypospolitej.

[srodtytul]Wartości[/srodtytul]

Po drugie PO jest bardzo wstrzemięźliwe, gdy idzie o propozycje oparcia ustroju naszego państwa na odmiennych niż przyjęte przez konstytucję RP z 1997 r. podstawach aksjologicznych. Oznacza to między innymi, że nie dąży do nadania Rzeczypospolitej bardziej chrześcijańskiego i narodowego oblicza. W innym kierunku idzie PiS. Jego zdaniem Polska jakkolwiek nie stanie się po przyjęciu tego projektu „katolickim państwem narodu polskiego”, to jednak akcenty wyznaniowe będą w nim silniej zaznaczone niż obecnie.

[srodtytul]Podział władz[/srodtytul]

Po trzecie PO ma zamiar dokonać takich tylko reform, które w systemie podziału i wzajemnego równoważenia się władz, umacniając pozycję rządowego pionu władzy wykonawczej i osłabiając nieco pion prezydencki, nie neguje tego podziału. PiS ze swej strony, wynosząc prezydenta ponad wszystkie inne władze – ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, klasyczny podział władz podaje w istocie w wątpliwość.

Można powiedzieć, że pisowski projekt zmiany ustroju politycznego państwa upodobniłby nasz kraj do II Rzeczypospolitej pod rządami konstytucji z 1935 r. Prezydent RP stał wówczas na czele państwa, a pod jego zwierzchnictwem pozostawały: rząd, Sejm, Senat, siły zbrojne, sądy i kontrola państwowa. Zadaniem prezydenta jako czynnika nadrzędnego w państwie było harmonizowanie działania naczelnych organów państwowych.

Nie chcę w ten sposób twierdzić, że projekt Prawa i Sprawiedliwości jest kopią konstytucji z 1935 r., lecz wiele z jej podstawowych założeń odnaleźć można w pisowskiej propozycji zmian ustrojowych, co dobrze zresztą wpisuje się w stosunek tej partii do polskiej historii. O podobieństwach między projektem PiS a konstytucją z 1935 r. świadczy wyjęcie prezydenta z siatki podziału władz, wyposażenie go w nowe uprawnienia dotyczące:

? Sejmu – rozszerzenie możliwości skrócenia kadencji, wprowadzenie rozporządzeń z mocą ustawy;

? rządu – odmowa powołania danej osoby na premiera lub ministra;

? sądów – przejęcie przewodnictwa w Radzie Sądownictwa, możliwość odwołania sędziego ze stanowiska.

Prezydent miałby uczestniczyć w opracowywaniu strategii politycznej państwa, a także stać na czele korpusu służby cywilnej, której członkowie, dodajmy, zatrudnieni są głównie nie w kancelarii prezydenckiej, lecz administracji rządowej. W tych okolicznościach zapowiedź, że rząd przejmie pełnię kompetencji w dziedzinie kierowania państwem, nie brzmi zbyt przekonywująco.

[srodtytul]Zadania państwa[/srodtytul]

Po czwarte zwrócić należy uwagę, że propozycje Platformy całkowicie, jak się zdaje, pomijać będą konstytucyjne uregulowania wolności oraz praw człowieka i obywatela. Zgoła inaczej jest w przypadku projektu PiS. Jego intencją jest podjęcie takiej ingerencji na znaczą skalę. Nie chodzi tu tylko o sławny art. 38 obecnej konstytucji zapewniający każdemu człowiekowi prawną ochronę życia, który uzupełniony miałby zostać przez dodanie klauzuli, iż chodzi o „życie od poczęcia do naturalnej śmierci”. Mam także na myśli szereg innych przepisów.

Z tego, co obecnie wiadomo, nie zawsze będą to uregulowania oryginalne, nieznane obecnej konstytucji. Przepis, iż małżeństwem jest związek kobiety i mężczyzny, a małżeństwo, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną państwa, znajdujemy już w art. 18 konstytucji oraz w art. 71. Podobnie odnieść się można, na przykład, do przepisów projektu PiS deklarujących bezpłatny dostęp do nauki (art. 70 obecnej konstytucji), do ochrony zdrowia (art. 68), zapewniających ochronę i wsparcie dla prywatnej przedsiębiorczości (art. 20 – 22, art. 64) i indywidualnych gospodarstw rolnych (art. 23), ochronę pracy najemnej (art. 65). Być może nowa redakcja tych zasad bardziej je uwypukli, ale z pewnością ich nie ustanowi.

To, co z propozycji PiS w tym zakresie zasługuje na poważne rozważenie, to wprowadzenie do konstytucji przepisu (a może nawet całego rozdziału) poświęconego zadaniom państwa w różnych dziedzinach. Nie wymaga to na ogół ustanawiania nowych norm, lecz innego uporządkowania już istniejących. Dotyczy to zwłaszcza części regulacji ujętych w rozdziale II konstytucji, a poświęconych wolnościom i prawom ekonomicznym, socjalnym i kulturalnym. Nie ustanawiają one w istocie dających się wyegzekwować praw podmiotowych jednostki, choć takie wrażenie chciałyby sprawiać. Są one natomiast deklaracją zadań państwa np. w dziedzinie walki z bezrobociem, polityki mieszkaniowej, zdrowotnej, ekologicznej itp.

[srodtytul]Polska w Unii[/srodtytul]

Po piąte wedle składanych zapowiedzi projekt PO ma się szerzej odnieść do kwestii związków prawnych i politycznych z Unią Europejską. Lecz, jak się wydaje, bardziej stanowcze są w tym względzie propozycje PiS. Podejście takie należy, co do istoty, pochwalić, bo rzeczywiście obecne uregulowania po wejściu Polski do UE i przyjęciu traktatu lizbońskiego już nie wystarczają.

Dziwi jednak teza PiS, że należy uznać konstytucję RP za akt nadrzędny nad całością prawa obowiązującego na terenie Rzeczypospolitej, prawa unijnego nie wyłączając. Tak już właśnie jest; wystarczy przeczytać art. 8 ust. 1 obecnej konstytucji, który brzmi: „Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej”, i porównać go z art. 188, który stanowi, że Trybunał Konstytucyjny orzeka m.in. w sprawie zgodności umów międzynarodowych z konstytucją. Z tego postanowienia skorzystali właśnie posłowie PiS, występując do TK o zbadanie konstytucyjności traktatu lizbońskiego.

Otwarta natomiast pozostaje kwestia badania konstytucyjności aktów wtórnego prawa unijnego (art. 91 ust. 2), w tym głównie rozporządzeń i dyrektyw. Wymaga ona ostatecznego, konstytucyjnego rozstrzygnięcia, niezależnie, czy będzie ono autorstwa PO czy PiS.

Wśród innych propozycji PiS zwraca uwagę zmiana charakteru skargi konstytucyjnej (o tym PO, jak na razie, nic nie mówi). Skarga ta służy obecnie nie na ostateczną decyzję organu władzy (np. wyrok sądu), który godzi w wolności oraz prawa człowieka i obywatela, ale na podstawę prawną takiej decyzji. PiS sugeruje, aby była to skarga na samą decyzję. Jest to propozycja warta rozpatrzenia, ale trzeba zarazem zabezpieczyć Trybunał Konstytucyjny przed przeistoczeniem go w jeszcze jeden (obok Sądu Najwyższego) sąd kasacyjny.

[srodtytul]Odmienne wizje[/srodtytul]

Porównanie głównych założeń zmian konstytucyjnych autorstwa Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości pozwala stwierdzić, że punktów stycznych między nimi jest niewiele. Może jest nim, w sumie drugorzędna, sprawa zmniejszenia liczby posłów i senatorów.

Projekty te opierają się na odmiennych wizjach państwa, społeczeństwa i stosunków ustrojowych. Projekt PO wydaje się bardziej realistyczny, bo skromniejszy. Projekt PiS dla swego przyjęcia w integralnej postaci wymagałby głębokiej i trwałej zmiany nastawienia do spraw ustrojowych wśród polityków i parlamentarzystów, nie tylko PO, ale też innych ugrupowań.

PSL, przypomnijmy, ma swój własny projekt zmiany konstytucji, zdecydowanie nie tak radykalny jak PiS i nie tak ograniczony jak PO (dotyczy to zwłaszcza Senatu RP).

Pytaniem otwartym pozostaje natomiast to, jak zareagują na owe propozycje obywatele. Trzeba bowiem pamiętać, że przed nami nie tylko trzy tury wyborów – prezydenckie, samorządowe i parlamentarne, w których sprawa konstytucji z pewnością się pojawi, ale także możliwe referendum zatwierdzające zmiany konstytucyjne, zwłaszcza gdy będą one tak zasadnicze, jak to przewiduje PiS.

[i]Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, znawcą tematyki konstytucyjnej, stałym współpracownikiem „Rzeczpospolitej”[/i]

Na pełne i szczegółowe porównanie dwóch koncepcji zmian konstytucyjnych przedstawionych opinii publicznej w ostatnich dniach przez szefów Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości przyjdzie czas, gdy PO zaprezentuje swój projekt nowelizacji ustawy zasadniczej. Dotychczas mamy bowiem do czynienia tylko z jej założeniami. Dlatego też niniejsza analiza ogranicza się wyłącznie do skonfrontowania podstawowych linii proponowanych zmian.

[srodtytul]Usprawnić czy zmienić [/srodtytul]

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego