Przyszłe zagrożenia gazociągu północnego

Powrócił problem prawnej oceny gazociągu, choć w nieco innym kształcie w porównaniu z początkowym etapem inwestycji – zwracają uwagę profesor prawa, kierownik Katedry Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej na WPiA Uniwersytetu Gdańskiego oraz adwokat, adiunkt w tej katedrze

Publikacja: 02.02.2011 03:30

Przyszłe zagrożenia gazociągu północnego

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka

Red

Nadrzędną rolą sądów unijnych zawsze było zapewnienie przestrzegania prawa. Odwołanie w art. 19 traktatu o Unii Europejskiej do „prawa” (ang. law, fr. droit, niem. Recht), a nie do „przepisu prawa”, ma dalekosiężne konsekwencje, ponieważ dowodzi zaufania do sędziów i tworzy fundament kreatywnej postawy Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (Trybunał) w procesie tworzenia prawa unijnego.

Tak rozumiane prawo wyznacza reguły gry (procedura, jurysdykcja, metody argumentacji przed sądem etc.), których trzeba przestrzegać, by osiągnąć sukces. W konsekwencji sala sądowa staje się forum korzystającym z własnej i równoległej wobec procesu politycznego dynamiki, a sąd realizuje cele traktatów poprzez „politykę prawa” i w sposób wiążący wyznacza standardy postępowania.

Niestety w dyskusji wokół prawnych aspektów gazociągu północnego (gazociąg) stosunkowo mało miejsca poświęcono możliwości przedłożenia sporów i kontrowersji związanych z tą inwestycją pod osąd bezstronnych sędziów i wykorzystania sądowych procedur. Dominowała polityka.

W dwóch wcześniejszych analizach opublikowanych na łamach „Rz” (nr 130/2006 i 131/2007) argumentowaliśmy, że obowiązujące prawo unijne zawiera podstawy jurysdykcyjne do wszczęcia postępowania sądowego w celu podważenia legalności budowy gazociągu. Dzisiaj, wobec zaawansowania inwestycji, mogłoby się wydać, że problem stał się bezprzedmiotowy. Tymczasem realne niebezpieczeństwo zablokowania portu w Świnoujściu i jego przyszłego rozwoju przez zbyt płytko położony kabel (obecnie układany zablokuje żeglugę do Świnoujścia statkom o zanurzeniu powyżej 13,5 m) powoduje, że problem prawnej oceny gazociągu powrócił, choć w nieco innym kształcie w porównaniu z etapem początkowym inwestycji.

[srodtytul]Triada: rynek, kultura, prawo[/srodtytul]

Warunkiem sine qua non podejmowania na unijnym forum kolejnych kroków w sprawie gazociągu jest w pierwszym rzędzie ponowne przemyślenie słuszności decyzji Parlamentu Europejskiego i Rady [b](decyzja 1364/2006/WE z 6 września 2006 r. ustanawiająca wytyczne dla transeuropejskich sieci energetycznych)[/b], podpisanej przez wszystkie państwa członkowskie, z której wynika, że gazociąg jest projektem będącym w interesie Europy.

Podjęcie tej decyzji świadczy o niedojrzałości debaty na temat strategii Unii. W nowej sytuacji geopolitycznej wskazane wydaje się uwzględnienie różnorodności poglądów i uzyskanie wglądu w podstawowe kwestie sporne, których rozwiązanie okazało się zbyt trudne dla eurodeputowanych i komisarzy europejskich.

[b] Za szkody powstałe wskutek działania sił natury i terrorystów konsorcjum niemiecko-rosyjskie nie będzie ponosiło odpowiedzialności.[/b]

Zrozumienie kwestii spornych wymaga dobrej znajomości tzw. triady rynku – kultury – prawa, w której rynek jest odzwierciedlany przez politykę energetyczną, politykę morską i relacje między nimi; kultura oznacza politykę ochrony środowiska i ochrony zdrowia; a prawo to współistnienie prawa krajowego, prawa unijnego i międzynarodowego oraz wzajemnych relacji między zasadami, regułami i politykami.

Taką wiedzę posiadają tylko sędziowie, którzy formalny kod traktatu jako dokumentu niedoskonałego (law in books) przekładają na prawo obowiązujące (law in action) i język obowiązków faktycznie wiążących wszystkich graczy na arenie europejskiej.

[srodtytul]Zwyciężyła polityka[/srodtytul]

W pewnym momencie wydarzeń Parlament Europejski uzyskał szanse odegrania istotnej roli w sprawie, gdy uwzględniając obywatelskie petycje, 8 lipca 2008 r. wydał rezolucję w sprawie wpływu planowanej budowy gazociągu bałtyckiego łączącego Rosję i Niemcy na środowisko naturalne Morza Bałtyckiego. Parlament wezwał wprawdzie Komisję i Radę do pełnego zaangażowania w kwestię analizy skutków środowiskowych budowy gazociągu północnego (ust. 12 rezolucji) i do przeprowadzenia gruntownej oceny zgodności realizowania projektu z prawem unijnym i międzynarodowym (ust. 15), ale nie wyciągnął pełnych konsekwencji ze swojego stanowiska, skoro nie wniósł do Trybunału skargi na bezczynność tych instytucji na podstawie art. 265 Traktatu o funkcjonowaniu UE (TFUE). Mógł to uczynić po upływie dwóch miesięcy od wezwania instytucji do działania. Gdyby Parlament chciał obecnie skorzystać z tej możliwości, musiałby ponownie wezwać instytucje do działania pod rygorem zastosowania sankcji z art. 265 TFUE.

Komisja z kolei nie zleciła wykonania ekspertyzy dotyczącej oceny skutków środowiskowych wynikających z realizacji niemiecko-rosyjskiej inwestycji, a jednocześnie nie uznała za uzasadnione wydać opinii w sprawie naruszenia przez Niemcy prawa unijnego, mimo sugestii Parlamentu zawartej we wspomnianej rezolucji (ust. 38).

Okazuje się więc, że w zderzeniu prawa z wielką europejską polityką zwycięża polityka.

W świetle dotychczasowego postępowania trudno zakładać, że Parlament sam wniesie do Trybunału skargę na bezczynność Komisji, a Komisja z własnej inicjatywy zleci wykonanie wiarygodnej i niezależnej ekspertyzy w sprawie oceny faktycznych i prawnych skutków planowanej inwestycji, a po jej przestudiowaniu wystąpi ewentualnie do Trybunału przeciwko Niemcom. Gdyby zresztą miała to zrobić, uczyniłaby to przed wydaniem przez Parlament i Radę wspomnianej decyzji uznającej inwestycję niemiecko-rosyjską za legalną.

O zmianie stanowiska w tej kwestii mogłyby dopiero zadecydować nowe argumenty, na przykład blokada dostępu do portu Świnoujście albo groźba wyrządzenia szkody o rozmiarach katastrofalnych w środowisku morskim.

[srodtytul]Kto zapłaci za ewentualne szkody[/srodtytul]

Tymczasem taka ekspertyza pozwoliłaby uzmysłowić stopień zagrożenia dla otoczenia i konieczność uregulowania na poziomie konwencji helsińskiej o ochronie środowiska morskiego Bałtyku (konwencja) kwestii odpowiedzialności za szkody w środowisku. Taki obowiązek wynika zresztą z treści konwencji, bowiem strony zgodziły się uregulować kwestię odszkodowawczą „tak szybko, jak to możliwe”. Jeśli nie będzie zgody wszystkich państw bałtyckich na wywiązanie się z tego obowiązku, to w razie ewentualnej katastrofy gazociągu zastosowanie znajdzie prawo cywilne, które nie rozwiązuje wielu kwestii odpowiedzialności za szkody.

Tylko rosyjski kodeks cywilny uznaje środowisko morskie za mienie, a akt prawny zwany „Metodyką” określa sposób obliczania rozmiaru szkody na podstawie matematycznych wzorów. Pozostałe państwa bałtyckie nie uznają środowiska morskiego za mienie. To powoduje, że w razie wielkiej katastrofy o charakterze transgranicznym „uszkodzenie środowiska” na terytorium Rosji wielokrotnie przewyższy swoimi rozmiarami szkody poniesione na terytorium innych państw bałtyckich, które nie uwzględniają szkody w środowisku per se i zazwyczaj ograniczają się do zwrotu kosztów poniesionych w celu przywrócenia stanu poprzedniego. Ma to istotne znaczenie przy podziale ewentualnych funduszy przeznaczonych na odszkodowanie, które z reguły nie pokrywają szkody w całości i zmuszają do proporcjonalnego podziału środków pieniężnych.

To z kolei prowadzi do pytania, kto ma płacić za ewentualne szkody wyrządzone przez gazociąg? Inwestor (konsorcjum niemiecko-rosyjskie) odpowiada na zasadzie ryzyka, czyli za działania zawinione i za przypadek. Z reguły zaś nie odpowiada za siłę wyższą, winę osób trzecich i poszkodowanego. Oznacza to, że za szkody powstałe na skutek działania sił natury lub terroryzmu odpowiedzialność spoczywa na państwach nadbrzeżnych. Gdyby więc Polska miała odpowiadać za szkody w środowisku na naszym terytorium związane z funkcjonowaniem gazociągu, to byłaby prawdziwa ironia losu!

[srodtytul]Umiesz liczyć, licz na siebie[/srodtytul]

Dzisiejsze priorytety Polski muszą więc odpowiadać stopniowi zaawansowania inwestycji i polegać w pierwszym rzędzie na dążeniu do uregulowania na poziomie konwencji kwestii odpowiedzialności za szkody ekologiczne.

Podjęcie takich kroków przez Polskę oznaczałoby uwolnienie się od stereotypowego obrazu wyznaczonego prawdą „mądry Polak po szkodzie” i promowałoby podejście wyznaczone nową logiką „umiesz liczyć, licz na siebie”.

Tylko takim profesjonalnie kalkulującym i myślącym pragmatycznie podmiotom bogactwo prawa europejskiego może przyjść w sukurs i wymusić tym razem na świecie polityki odpowiednie dopasowanie się do prawa, a nie na odwrót, i w konsekwencji przywrócenie naturalnego stanu rzeczy zgodnego z rzymską maksymą politia legibus, non leges politiae adaptandae.

Nadrzędną rolą sądów unijnych zawsze było zapewnienie przestrzegania prawa. Odwołanie w art. 19 traktatu o Unii Europejskiej do „prawa” (ang. law, fr. droit, niem. Recht), a nie do „przepisu prawa”, ma dalekosiężne konsekwencje, ponieważ dowodzi zaufania do sędziów i tworzy fundament kreatywnej postawy Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (Trybunał) w procesie tworzenia prawa unijnego.

Tak rozumiane prawo wyznacza reguły gry (procedura, jurysdykcja, metody argumentacji przed sądem etc.), których trzeba przestrzegać, by osiągnąć sukces. W konsekwencji sala sądowa staje się forum korzystającym z własnej i równoległej wobec procesu politycznego dynamiki, a sąd realizuje cele traktatów poprzez „politykę prawa” i w sposób wiążący wyznacza standardy postępowania.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne