Zjawisko to nazywa się populizmem penalnym, znanym i opisanym przez naukę.
Sprowadza się ono do tego, że osoby mające wpływ na tworzenie prawa (ministrowie, posłowie) na każde bulwersujące opinię publiczną wydarzenie (np. makabryczne zabójstwo), reagują zapowiedzią pilnej zmiany przepisów. Zazwyczaj chodzi o zaostrzenie kar za rzeczone przestępstwa. W myśl filozofii, że im kara wyższa, tym bardziej odstrasza.
Zaostrzenie kary ma być więc antidotum na pojawiające się i wyolbrzymione za pośrednictwem mediów zagrożenia. Jest też wyraźnym sygnałem dla opinii publicznej: patrzcie, jak szybko reagujemy i likwidujemy problem. Teraz możecie czuć się bezpieczni.
Ten sposób myślenia dominuje wśród osób mających wpływ na kształt prawa karnego przez ostatnie kilkanaście lat.
Populistą penalnym był niewątpliwie minister Zbigniew Ziobro i jego następca Krzysztof Kwiatkowski. Co ciekawe, obaj działali według dokładnie takiego samego schematu.