Clara non sunt interpretanda – z tych względów SN winien był odmówić podjęcia uchwały.
Zupełnie inny problem w wykładni art. 196 k.k. dostrzegam: co może być przedmiotem czci religijnej? W „sprawie Nergala" jeszcze przed SR prokurator zwrócił się w tej kwestii o opinię biegłego z zakresu, prof. Krzysztofa Kowalika z UG, który stwierdził, że każdy egzemplarz Biblii jest przedmiotem czci religijnej. I tu mam poważne wątpliwości, czy opinia biegłego była trafna... Stoi bowiem na półce w mojej bibliotece kilka egzemplarzy Biblii i nigdy nie postrzegałem ich jako przedmiotu czci religijnej. Czasem sięgam do niej, by przestudiować ten czy inny fragment, tę czy inną przypowieść, np. o Zuzannie i starcach, i to wszystko... Można je nabyć w sklepie przykościelnym, w księgarni deklarującej się jako katolicka ale też w każdej innej księgarni. Jest to zwyczajna, jedna z wielu książek, znanych powszechnie na świecie... Każdy może ją nabyć i zrobić z nią co chce, a jeżeli jest człowiekiem niskiej kultury, także przerobić ją na confetti. Czy to tylko moje subiektywne odczucie, co do przedmiotu czci religijnej, czy tez ktoś mnie w tym poglądzie jest w stanie wesprzeć? Myślę, że jest. Otwieram nieśmiertelny Makarewicza Kodeks karny z 1932r. z komentarzem, we Lwowie wydany i na str. 271 czytam:
„Znieważenie przedmiotów służących do oddawania czci (kultu religijnego) jest przestępstwem o tyle, o ile wiązać się będzie z miejscem przeznaczonym do wykonywania obrzędów religijnych lub ze złośliwym przeszkadzaniu wykonywania aktu religijnego. Znieważenie mszału będącego w posiadaniu prywatnym nie podpadnie pod przepis art. 173 k.k. z 1932r. (odpowiednik, z pewną zmianą art. 196 k.k.), bo w danej chwili i w danym miejscu nie używa się go jako przedmiotu czci religijnej.)"
Gdyby uchwałę tej treści podjął SN, miałbym dla niej pełne uznanie. Wynikałoby z niej, że Biblia kupiona w pierwszej lepszej księgarni jako taka nie jest przedmiotem kultu religijnego. Ona staje się nim, o ile konkretny egzemplarz wykorzystywany jest podczas nabożeństwa np. do czytań mszalnych. Z reguły jednak sama Biblia nie jest, bo podczas nabożeństw duchowni korzystają z lekcjonarzy i mszałów. Gdyby zatem ktoś wdarł się do kościoła i zniszczył taką księgę, wówczas można by mówić o znieważeniu przedmiotu czci religijnej. Uchwała tej treści nie została podjęta, bo i sąd gdański pytania wymuszającego taką uchwałę nie wystosował.
Zatem, najistotniejsza jest sprawa przedmiotu czynności wykonawczej. To nie może być każdy jeden egzemplarz Biblii, ani każdy jeden np. krzyż wykonany w stolarni. To muszą być przedmioty przez poświęcenie, konsekrację itp. przeznaczone do wykonywania obrzędu religijnego.
Nieszczęsny art. 196 k.k. - tak słabo rozumiana jest jego istota i sens. Nosi w sobie dziedzictwo bolszewizmu, bo to oni klecąc w latach dwudziestych swój kodeks, wymyślili „zniewagę uczuć religijnych" jako znamię przestępstwa przeciwko wyznawaniu religii i w 1945r. przeflancowali je do polskiego prawa karnego w tzw. Dekrecie o wolności sumienia i wyznania, czyli o prześladowaniu religii i wyznań. Przetrwały one co zrozumiałe epokę k.k. z 1969r. i przedostały się do obowiązującego k.k. z 1997r. Co jest ich istotą? Istotą ich jest robienie nadwrażliwca z osoby, która zawiadamia o popełnieniu tego przestępstwa, bo w zasadzie to przestępstwo nikogo nie obraziło, tylko jego, jakiegoś skrajnego nadwrażliwca. Obiektywna ochrona religii i wyznań prawnie uznanych została zastąpiona „obroną uczuć religijnych przed naruszeniami" rozumianych subiektywnie, najczęściej tak bardzo subiektywnie, że prawie jej nie ma. Sam diabeł lepiej by tego nie wymyślił, jak uczynił to Lenin... Ale oto okazuje się, że i ten przepis stoi na zawadzie i to ugrupowaniom lewicowym. Wiosną br. Sejm odrzucił projekt Ruchu Palikota by art. 196 wykreślić z Kodeksu karnego. SLD zgłosił zaś pomysł złagodzenia - do pół roku - maksymalnego wymiaru kary za ten czyn. Według SLD publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej byłoby karalne tylko, jeśli znajdowałby się on w miejscu wykonywania obrzędów religijnych, a czyn taki byłby ścigany z oskarżenia prywatnego - nie przez prokuraturę. Projekt ten jest oczywiście nie do przyjęcia. Krytycznie oceniając aktualną treść art. 196 k.k. jako spadkobiercę leninowskiej koncepcji „ochrony" religii i wyznań, stwierdzić mogę, że jedynym rozwiązaniem jest powrót do modelu tego przestępstwa w k.k. z 1932r.