Reklama

Likwidacja sądów: „lub czasopisma” legislacyjnie blisko

Podczas przygotowania rozporządzenia w sprawie likwidacji sądów mogło dojść do jaskrawego naruszenia procedury legislacyjnej – pisze sędzia

Publikacja: 22.11.2012 08:08

Rafał Puchalski

Rafał Puchalski

Foto: archiwum prywatne

Red

Od 1 stycznia 2012 r. Polska dołączyła do grupy krajów, które całkowicie zinformatyzowały publikowanie przepisów prawa. Nie tylko Dziennik Ustaw i Monitor Polski, ale także inne dzienniki urzędowe poszczególnych ministerstw są oficjalnie wydawane wyłącznie w wersji elektronicznej – na stronach Rządowego Centrum Legislacji.

Wydawałoby się, że jest to słuszne rozwiązanie, gdyby nie deja vu, które przeżyłem na gruncie dzisiejszego sposobu stanowienia prawa w Polsce, a które przypomniało mi słynne „... lub  czasopisma...".

Sprawa dotyczy treści rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 25 października 2012 r., które ukazało się w DzU z 8 listopada 2012 r. pod pozycją nr 1223 w sprawie ustalenia siedzib i obszarów właściwości sądów apelacyjnych, sądów okręgowych i sądów rejonowych.

Bez ogłoszenia cytowanego rozporządzenia mielibyśmy sytuację zniesienia z 1 stycznia 2013 r. również sądów okręgowych i apelacyjnych.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie jest to tekst, który był konsultowany z uprawnionymi organami,  w tym Krajową Radą Sądownictwa, Sądem Najwyższym itd., albowiem wcześniej jego miejsce zajmował całkiem inny dokument nazywany na stronie „projektem z dnia 5.10.2012 r.".

Reklama
Reklama

Bez opinii

Konieczność prowadzenia konsultacji społecznych wynika z zasad konstytucyjnych, a w szczególności: zasady suwerenności narodu, zasady demokratycznego państwa prawnego, zasady społeczeństwa obywatelskiego, ale również bezpośrednio z ustawy z 12 maja 2011 r. o Krajowej Radzie Sądownictwa (DzU z 2011 r. nr 126, poz. 714 z późn. zm.) w art. 3 ust. 1 pkt 6 oraz ustawy z 23 listopada 2002 r. o Sądzie Najwyższym. (DzU nr 240, poz. 2052 ze zm.) w art. 1 ust 1. pkt 3.

Analiza posiedzeń Krajowej Rady Sądownictwa jednoznacznie wskazuje, że ogłoszone rozporządzenie nie zostało przekazane do zaopiniowania.

Sposób stanowienia prawa w Polsce podlega ścisłej regulacji prawnej i jako taki powinien być przestrzegany. Jednym z jego źródeł jest ustawa z 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych (DzU 2011.197.1172 j.t.), która w art. 2 ust. 1 stanowi, że „ogłoszenie aktu normatywnego w dzienniku urzędowym jest obowiązkowe, a akty normatywne ogłasza się niezwłocznie".

Zasadne jest wskazanie tego przepisu, albowiem sprawa przedmiotowego rozporządzenia posiada bogatą historię.

Rozporządzenie MS w sprawie ustalenia właściwości i obszarów sądów apelacyjnych, sądów okręgowych i sądów rejonowych stanowi część składową wielkiego projektu, jakim jest zniesienie 79 sądów rejonowych w Polsce. 30 października 2012 roku na stronach RCL ukazało się ono w całości, jako „projekt" z 5 października 2012 roku.

Rozporządzenie zostało przesłane do RCL łącznie z innym rozporządzeniem z tego samego dnia, które znosiło sądy.

Reklama
Reklama

Wspominam o tym, ponieważ wskazane wyżej rozporządzenie nie znalazło zaszczytnego miejsca na stronach RCL w Dzienniku Ustaw, chociaż zostało podpisane przez ministra sprawiedliwości, zaopatrzono je w pieczęci i przesłano do publikacji.

Nie zostało jednak opublikowane, ponieważ zawierało szereg błędów merytorycznych, na które w toku konsultacji zwracano uwagę.

Pytania pozostają

Mimo uchybień rozporządzenie zostało podpisane, ale już 17 października 2012 roku prezes Rządowego Centrum Legislacji zwrócił się z pismem (RCL DPA-IV-4601-5/12/36) do pana ministra o zajęcie stanowiska co do ogłoszenia rozporządzenia w przesłanym mu kształcie z uwagi na znaleziony błąd (jeden błąd).

Pozostaje zadać dwa pytania, czym zajmowało się RCL w toku prac nad projektem, jego opiniowaniem i analizą przed dniem podpisania rozporządzenia. Próżno szukać przepisu pozwalającego RCL na odmowę publikacji rozporządzenia na stronie. Należy zauważyć, że przepisy o RCL nie zawierają podstawy prawnej dla prezesa RCL odnośnie do „zwrotu" czy też prośby o ustosunkowanie się do sytuacji przesłania mu do publikacji aktu normatywnego, który zgodnie z delegacją ustawową został już podpisany i jako taki powinien być niezwłocznie opublikowany oraz jest normalnie funkcjonującym w obrocie prawnym aktem! Jest to niedopuszczalna ingerencja organu państwowego w treść aktu.

Jeszcze większe zdumienie musi budzić decyzja ministra sprawiedliwości, który zwraca się w odpowiedzi, z pismem z 25 października 2012 r. (DPrC-4601-5/12) do prezesa RCL, prosi o niepublikowanie przesłanej wersji dokumentu z 5 października 2012 r. i zamieszczenie na stronach nowego tekstu rozporządzenia, po naniesieniu kolejnych kilkunastu zmian. Należy zauważyć, że jest to całkiem nowy dokument, bez konsultacji z podmiotami opiniującymi, kolejny raz podpisany i opieczętowany.

Art. 15 ust. 1 ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych wskazuje nam, że podstawą do ogłoszenia aktu normatywnego lub innego aktu prawnego jest akt w formie dokumentu elektronicznego opatrzony przez upoważniony do wydania aktu organ bezpiecznym podpisem elektronicznym. Właśnie taki dokument został przesłany przez ministra sprawiedliwości, ale nie został opublikowany.

Reklama
Reklama

Nie sposób zgodzić się z twierdzeniem, że doszło jedynie do poprawienia wcześniejszej wersji rozporządzenia, albowiem doktryna i przepisy wskazują jednoznacznie, że jest to całkiem nowy akt normatywny i jako taki podlega obowiązkowej, pełnej ścieżce legislacyjnej. Nie może być w żaden sposób korygowany przez składanie podpisów pod innymi dokumentami.

W komentarzu Grzegorza Wierczyńskiego (Lex) – do § 111 rozporządzenia prezesa Rady Ministrów z 20 czerwca 2002 r. w sprawie „Zasad techniki prawodawczej" (DzU z 2002 r., nr 100 poz. 908.) czytamy: „... Prostowanie błędów" o charakterze merytorycznym to po prostu nowelizacja danego aktu prawnego...". „Ustawa o ogłaszaniu aktów normatywnych i zasady techniki prawodawczej nie zajmuje się ewentualnymi błędami w tekstach, które występowały we wcześniejszych etapach procesu legislacyjnego". „...Błędy takie mogą stać się zarzutem przy rozpatrywaniu przez Trybunał Konstytucyjny kwestii niezachowania właściwej procedury legislacyjnej...".

Wskazany przepis w sposób niebudzący wątpliwości każe uznać, że pierwsze rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 5 października 2012 r. nie może zostać uznane za błędny tekst, albowiem przepisy prawa nie zezwalają na przyjętą formę jego zmiany.

Zmiana rozporządzenia

Zgodnie z § 129 ust. 1 rozporządzenia prezesa Rady Ministrów z 20 czerwca 2002 r. w sprawie „Zasad techniki prawodawczej" (DzU z 5 lipca 2002 r.) „Rozporządzenie można zmieniać rozporządzeniem późniejszym, wydanym na podstawie tego samego, nadal obowiązującego przepisu upoważniającego, przez organ, który wydał rozporządzenie zmieniane" i jest to jedyna, zgodna nie tylko z prawem, ale również z duchem metoda na poprawienie błędów merytorycznych wcześniejszego aktu normatywnego.

Taka zmiana treści (podpisanej) rozporządzenia, jakiej dopuścił się  minister była niedopuszczalna w świetle przepisów prawa – minister sprawiedliwości winien był opublikować podpisane rozporządzenie, a następnie ewentualnie przygotować projekt rozporządzenia w przedmiocie zmiany rozporządzenia z 5.10.2012 r. ze zmianami. To oznacza, że minister sprawiedliwości potrafi zmienić rozporządzenie po jego podpisaniu i ostemplowaniu pieczęcią urzędową, żeby zatuszować błędy, jakie popełnił. Takie zmiany pokazują, że minister sprawiedliwości, czując się bezkarny, zmienia akty prawne w sposób dowolny.

Reklama
Reklama

Wydawałoby się, że na tym kończy się specyficzna procedura RCL oraz MS, jednakże zainteresowany wymianą korespondencji zauważyłem, że  minister w piśmie z 25.10.2012 r. prosi o opublikowanie poprawionej wersji, która... „zostanie w trybie pilnym przesłana...".

O fakcie, że zmienione rozporządzenie nie zostało przesłane, świadczy adnotacja na piśmie w dolnej części: „...wysłano 26.10.2012 r. tylko pismo przewodnie zgodnie z decyzją p. K. Sadowskiego".

Kto zawinił

Tym samym nie może być prawdą informacja  podsekretarza stanu Michała Królikowskiego, na posiedzeniu Sejmu 08.11.2012 r., że rozporządzenie zostało podpisane 25.10.2012 r. i przesłane do RCL, i to RCL odpowiada za termin publikacji. Wskazana adnotacja świadczy bezsprzecznie o tym, że do prezesa RCL zostało wysłane 26.10.2012 r. tylko pismo  ministra o wstrzymanie publikacji rozporządzenia.

Opublikowanie ostatecznego tekstu rozporządzenia w Dzienniku Ustaw nastąpiło dopiero 8 listopada 2012 roku o godzinie 16.59, co wynika z dokumentu w formie elektronicznej dostępnego pod adresem: http://dziennikustaw.gov.pl/DU/2012/1223.

Po ściągnięciu druku w formacie pdf zauważamy, że zawiera on dwa podpisy elektroniczne – jeden z 8.11.2012 r. Niestety drugi podpis okazuje się „uszkodzony". Nie sposób tym samym ustalić daty faktycznej podpisania „drugiego" rozporządzenia. Pozostaje wierzyć, że jest to jednostkowy wypadek zmiany treści aktu normatywnego, w sposób ewidentnie łamiący przepisy prawa i będzie on stanowił asumpt do uzasadnienia tezy, że tworzenie i znoszenie sądów w Polsce nie może pozostawać w gestii ministra, a musi odbywać się w drodze ustawy.

Reklama
Reklama

Daleki jestem od obarczania winą osoby samego ministra sprawiedliwości za stworzenie bubla prawnego, wydaje się jednak, że dwa organy państwa, tj. RCL oraz MS, powinny stosować prawo w sposób niebudzący wątpliwości odnośnie do jego szacunku do prawa obowiązującego w kraju.

Końcową konkluzją pozostaje apel do premiera o zastanowienie się nad jakością i sposobem tworzenia prawa w Polsce oraz rozpoznanie wniosku koalicjanta o uchylenie przez Radę Ministrów obydwu rozporządzeń odnośnie do zniesienia sądów, albowiem opisane w tekście, prawdopodobnie staną się przedmiotem skargi do TK. Wydaje się, że przy okazji przedmiotowego rozporządzenia niebezpiecznie blisko pozostajemy słynnej zmianie „... lub czasopisma".

Autor jest  SSR w Jarosławiu, wiceprezesem SSP Iustitia

Od 1 stycznia 2012 r. Polska dołączyła do grupy krajów, które całkowicie zinformatyzowały publikowanie przepisów prawa. Nie tylko Dziennik Ustaw i Monitor Polski, ale także inne dzienniki urzędowe poszczególnych ministerstw są oficjalnie wydawane wyłącznie w wersji elektronicznej – na stronach Rządowego Centrum Legislacji.

Wydawałoby się, że jest to słuszne rozwiązanie, gdyby nie deja vu, które przeżyłem na gruncie dzisiejszego sposobu stanowienia prawa w Polsce, a które przypomniało mi słynne „... lub  czasopisma...".

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Czy minister Żurek idzie na rympał?
Opinie Prawne
Stanisław Szczepaniak: Ratowanie tonącego szpitala to nie znachorstwo
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Matka-Polka, ojciec bezpaństwowiec
Opinie Prawne
Marek Kutarba: Czy prezydent kupuje głosy na koszt naszych dzieci
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Cel uświęca środki, czyli jak wyjść z kryzysu konstytucyjnego
Reklama
Reklama