Za co odpowieda menedżer spółki

Opublikowany przez nas tekst spotkał się z żywym odzewem i wywołał interesującą dyskusję na łamach „Rz". Pora na podsumowanie i sformułowanie wniosków – piszą prawnicy.

Publikacja: 19.12.2012 08:17

Adam Opalski

Adam Opalski

Foto: archiwum prywatne

Red

Większość dyskutantów podzieliło krytykę restrykcyjnej interpretacji odpowiedzialności cywilnoprawnej menedżerów w orzecznictwie Sądu Najwyższego (wyrok z 9 lutego 2006 r., V CSK 128/05). Stanowisko odmawiające stwierdzenia odpowiedzialności w przypadku wyrządzenia spółce szkody przez naruszenie standardów należytej staranności  uznano za godzące wprost w fundamenty prawa prywatnego, świadczące o słabości procesu wykładni, abstrahującej od celów i wartości prawa (M. Romanowski, „Rz" z 7 września 2012 i 23 października 2012), oderwane od reguł odpowiedzialności kontraktowej, której przejawem są przepisy art. 293 i 483 k.s.h. (A. W. Wiśniewski, „Rz" z 14 września 2012) a oraz trudne do pogodzenia ze wspólnymi, nadrzędnymi standardami prawnymi wypracowanymi w Europie i USA (A. Radwan, „Rz" z 29 sierpnia 2012).

Nie przekonują poglądy aprobujące tezę SN ze względu na rzekomo głęboki sens praktyczny rozdzielenia przesłanek należytej staranności i bezprawności (K. Bilewska, „Rz" z 3 lipca 2012) czy jakoby automatyzm odpowiedzialności za naruszenie jedynie należytej staranności oraz tezę o autonomii reguł odpowiedzialności piastunów spółek w stosunku do zasad kodeksu cywilnego (P. Błaszczyk, „Rz" z 31 lipca 2012). Jeżeli do obrońców stanowiska SN nie trafiają przykłady „profesjonalnych" menedżerów niefrasobliwie trwoniących powierzone im przez akcjonariuszy aktywa czy doprowadzających spółki do bankructwa lekkomyślnymi decyzjami, należy polecić lekturę wyroku SN z 10 lutego 2010 (V CSK 287/09) z wrażliwszej sfery ludzkiego zdrowia i życia. SN trafnie uznał tam, że „pojęcie bezprawności należy rozumieć szeroko jako sprzeczność z obowiązującym porządkiem prawnym, przez który należy rozumieć nie tylko ustawodawstwo, ale również obowiązujące w społeczeństwie zasady współżycia społecznego; wśród nich mieści się przeprowadzanie zabiegów operacyjnych zgodnie ze sztuką lekarską i z najwyższą starannością wymaganą od profesjonalistów w zakresie medycyny".

W obszarze zawodowego działania w cudzym interesie, gdzie na pierwszy plan wysuwa się element zaufania i profesjonalizmu, niemożliwe do utrzymania jest stanowisko, które ze względu na wyraźnie niezamierzone niedociągnięcia legislacyjne ustawodawcy interpretuje reżim prawny odpowiedzialności w oderwaniu od fundamentów prawa cywilnego, zasad współżycia społecznego, dobrych obyczajów a także elementarnego zdrowego rozsądku. Podczas gdy teza wyroku SN z 9 lutego 2006 skłania do zachowania daleko posuniętej ostrożności przy inwestowaniu w spółki, próba przeniesienia jej na sferę relacji między pacjentem a lekarzem wywołuje już prawdziwy strach. Okazałoby się wtedy, że w dzisiejszym złożonym świecie dla zachowania zdrowia i towarzyszącego mu poczucia bezpieczeństwa potrzeba nam już nie tylko wykształconych i sumiennych lekarzy, lecz również roztropnych jurystów...

Business judgment rule

Dyskusja nad regułami odpowiedzialności menedżerów prowadzi do dwóch podstawowych wniosków. Po pierwsze, zarysował się stosunkowo szeroki konsensus uznający potrzebę zmian art. 293 i 483 k.s.h. Po drugie, nieporozumienia dotyczące reguł odpowiedzialności menedżerów wydają się w znacznej mierze konsekwencją braku wykształcenia się w Polsce zasady biznesowej oceny sytuacji (business judgment rule, BJR). Kładzie ona nacisk na właściwą interpretację kryterium niedochowania należytej staranności, ponieważ chroni piastunów od odpowiedzialności za skutki decyzji, które ex post okazały się błędne i doprowadziły do powstania nawet poważnej szkody, jeżeli przy ich podejmowaniu zarządcy dochowali standardów profesjonalizmu oraz nie pozostawali w konflikcie interesów.

Odstąpienie od krytykowanego stanowiska SN nie wymaga wprawdzie zasadniczo ingerencji ustawodawcy, lecz jedynie prawidłowej interpretacji przesłanek odpowiedzialności. Ponieważ jednak należy liczyć się z kontynuacją dotychczasowej linii orzeczniczej, zasadny wydaje się postulat całościowego przekonstruowania art. 293 i 483 k.s.h. przez nadanie im następującego brzmienia:

§ 1. Członek zarządu, rady nadzorczej, komisji rewizyjnej oraz likwidator odpowiada wobec spółki za szkodę wynikłą z niewykonania lub nienależytego wykonania swoich obowiązków, chyba że nie ponosi winy.

§ 2. Członek zarządu, rady nadzorczej, komisji rewizyjnej oraz likwidator powinien przy wykonywaniu swoich obowiązków dołożyć staranności wynikającej z zawodowego charakteru swojej działalności. Niedołożenie należytej staranności stanowi naruszenie obowiązku, o którym mowa w § 1.

§ 3. Członek zarządu, rady nadzorczej, komisji rewizyjnej oraz likwidator nie narusza obowiązku, o którym mowa w § 1, jeżeli przy rozstrzyganiu o sprawach przedsiębiorstwa spółki działa w granicach uzasadnionego ryzyka gospodarczego i w interesie spółki, na podstawie informacji, analiz i opinii, które przy dokonaniu starannej oceny powinny być uwzględnione w danych okolicznościach.

Zastąpienie hipotezy działania lub zaniechania sprzecznego z prawem lub postanowieniami umowy (statutu) spółki hipotezą niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków służyłoby podkreśleniu, że sensem powinności piastuna nie jest abstrakcyjne przestrzeganie przepisów prawa jako takich, lecz należyte spełnienie powinnego świadczenia w stosunku zobowiązaniowym. Nie prowadziłoby to do zniesienia odpowiedzialności funkcjonariusza za nieprzestrzeganie ustawy lub statutu spółki, lecz nadawałoby tej odpowiedzialności właściwe proporcje jako tylko jednemu z możliwych przejawów niewykonania zobowiązania.

Znaczenie dyrektywy staranności nie wyczerpywałoby się wyłącznie na płaszczyźnie oceny zawinienia funkcjonariusza. Nakaz dochowania staranności stanowiłby zarazem samoistny obowiązek prawny, którego naruszenie przesądzałoby o bezprawności zachowania (§ 2 zd. drugie) i, przy spełnieniu pozostałych przesłanek, uzasadniałoby odpowiedzialność odszkodowawczą.

Bezpieczna przestrzeń

Propozycja kodyfikacji zasady biznesowej oceny sytuacji (§ 3) ma na celu stworzenie „bezpiecznej przystani" (safe harbor) dla menedżerów. Nie powinni oni odpowiadać za szkodę poniesioną przez spółkę w wyniku decyzji biznesowych, które potencjalnie mogły przynieść jej znaczne korzyści. Zbyt asekuracyjne zachowania menedżerów nie leżą w interesie spółki ani wspólników, bo osłabiają jej konkurencyjność i zdolność do wypracowania zysków. W uwarunkowaniach gospodarki rynkowej podejmowanie ryzyka biznesowego jest niezbędnym warunkiem osiągnięcia sukcesu w skali tak poszczególnych spółek, jak i gospodarki jako całości. Menedżerowie powinni być chronieni przed pochopnymi ocenami racjonalności decyzji gospodarczych przez sądy. Sędziowie nie mają ku temu stosownych kwalifikacji, tj. biznesowego doświadczenia i wiedzy, zaś perspektywa ex post towarzysząca procesom odszkodowawczym rodzi szczególne podwyższone ryzyko krzywdzących ocen. Dlatego system prawny powinien zabezpieczać piastunów przed odpowiedzialnością za konsekwencje decyzji, jeżeli przy ich podjęciu przestrzegali standardów staranności. Standardy te zakładają w szczególności uzyskanie odpowiednich informacji i analiz dotyczących ryzyka biznesowego, a także podjęcie działań służących jego minimalizacji.

Proponowane zmiany pozwoliłyby przywrócić właściwe miejsce reżimowi odpowiedzialności cywilnoprawnej w systemie prawa spółek. Likwidowałyby niemal absolutną immunizację zarządców, do której prowadzi obecna linia orzecznicza SN, a jednocześnie chroniłyby ich przed podwyższonym ryzykiem odpowiedzialności na wypadek błędnych decyzji, które zostały jednak podjęte starannie.

Żaden przepis ustawy nie może jednak wyręczyć sprawnych sądów: zmiany przyniosą pozytywny efekt dopiero wtedy, gdy w orzecznictwie ukształtują się przewidywalne reguły interpretujące, jakie postępowanie menedżera jest uznawane za staranne. Potrzeba tu precedensów sądowych, które mogą ukształtować się w warunkach pomyślnej koincydencji trzech czynników: występowania odpowiednich stanów faktycznych, determinacji stron w dochodzeniu swoich praw oraz dostatecznej specjalizacji sądów w prawie spółek. Wydaje się zatem, że droga do stworzenia spójnych reguł odpowiedzialności cywilnoprawnej zarządców jest jeszcze odległa.

Prof. dr hab. Adam Opalski, Uniwersytet Warszawski, senior counsel w Kancelarii Greenberg Traurig, dr hab. Krzysztof Oplustil, Uniwersytet Jagielloński, Instytut Allerhanda – autorzy tekstu „Za co odpowiadają zarządzający spółkami kapitałowymi" („Rz" z 26.6.2012 r.), którym rozpoczęliśmy dyskusję.

Większość dyskutantów podzieliło krytykę restrykcyjnej interpretacji odpowiedzialności cywilnoprawnej menedżerów w orzecznictwie Sądu Najwyższego (wyrok z 9 lutego 2006 r., V CSK 128/05). Stanowisko odmawiające stwierdzenia odpowiedzialności w przypadku wyrządzenia spółce szkody przez naruszenie standardów należytej staranności  uznano za godzące wprost w fundamenty prawa prywatnego, świadczące o słabości procesu wykładni, abstrahującej od celów i wartości prawa (M. Romanowski, „Rz" z 7 września 2012 i 23 października 2012), oderwane od reguł odpowiedzialności kontraktowej, której przejawem są przepisy art. 293 i 483 k.s.h. (A. W. Wiśniewski, „Rz" z 14 września 2012) a oraz trudne do pogodzenia ze wspólnymi, nadrzędnymi standardami prawnymi wypracowanymi w Europie i USA (A. Radwan, „Rz" z 29 sierpnia 2012).

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi