„Pojemnik na odpady komunalne nie musi stać na utwardzonym podłożu" – stwierdził wojewoda kujawsko-pomorski, który zakwestionował regulamin utrzymania czystości i porządku w gminie gminy Rypin (rozstrzygnięcie nadzorcze z 29 marca 2013r. sygn. akt 48/2013). „A to Polska właśnie" - pomyślałem wychodząc na taras, chcąc sprawdzić, czy przestało padać... Nie musi, ale powinien stać na utwardzonym podłożu, bo to przecież ułatwia pracę panom opróżniającym „bajadery". Z tarasu rozpościerał się widok na czystą i szeroką avingudę pewnego miasta katalońskiego. Na chodniku, tuż przy krawężniku rzędem stały pojemniki na śmieci w kolorach żółtym, zielonym i niebieskim... Pewien pan, pedałem otworzył klapę i pozbył się woreczka ze śmieciami... Później, spacerując zadrzewionymi i szerokimi alejami i wąziutkimi ulicami stwierdziłem, że rząd pojemników to widok na każdej ulicy, co kilkadziesiąt metrów... Najczęściej ustawione są na chodniku tuż przy krawężniku albo w zatoczce parkingowej. Jest tak dlatego, że codziennie opróżniane są mechanicznie, przez kierowcę śmieciarki jednym naciśnięciem „guzika"... Muszą być tak ustawione, żeby śmieciarka mogła zatrzymać się przy nich z dokładnością do 10 cm. „Ramiona" dźwigu unoszą pojemnik, otwierając jednocześnie klapę i zawartość kontenera wysypuje się do „brzucha" śmieciarki... Nikt z samochodu nie wysiada, nikt nie pcha ciężkich pojemników po „nieutwardzonym podłożu", co najczęściej ma miejsce w Polsce, jak widać za aprobatą różnych organów. W samym centrum, zamiast kontenerów na ulicy spotyka się trzy lub cztery rury metalowe ze znaczkami w kolorach żółtym, zielonym i niebieskim. Są to „rynny" do kontenerów umieszczonych pod powierzchnią ziemi. Jest to już coraz częstszy widok, lokalne władze decydują się bowiem na ten „podziemny" system, co poprawi estetykę miast i pozbawi możliwości penetracji wnętrz kontenerów przez różnych fanatyków recyclingu, których i tam nie brakuje...
Zbiera mi się na śmiech, kiedy czytam, że polska ustawa „śmieciowa" nie przewiduje, dla kontenerów utwardzonego podłoża i werdykt WSA w Olsztynie: „za niezgodne z prawem uznać należy obowiązek, zgodnie z którym teren do ustawienia kontenera musi być właściwie przygotowany, utwardzony, utrzymywany w czystości i dezynfekowany przez właściciela nieruchomości (II SA/Ol 298/11). Dziwaczny to pogląd, zważywszy, że do obowiązków właścicieli nieruchomości, zgodnie z art. 5 ustawy „śmieciowej" należy wyposażenie nieruchomości w pojemniki służące do zbierania odpadów komunalnych oraz utrzymywanie tych pojemników w odpowiednim stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym. Pojemniki mają być utrzymywane w należytym stanie, a teren na którym stoją już nie... To jakiś absurd wynikający z literalnej wykładni przepisu. Jest oczywiste, że pojemnik na śmieci musi być umieszczony na podłożu utwardzonym, bo jeżeli nie będzie, to znacznie pogorszy to warunki pracy panów śmieciarzy. Brak wiedzy o tym chwały organom, które wydały tak absurdalne orzeczenia nie przynosi....
Ponieważ deszczyk nie ustawał, przy kawie zagadnąłem gospodarzy jak wygląda u nich system odbioru śmieci. Poza tym, że stoją one na ulicy, niewiele więcej potrafili mi powiedzieć... Udało mi się jeszcze „wyciągnąć" od nich informację o systemie opłat. Wychodzi na to, że za śmieci każde tamtejsze gospodarstwo domowe (niezależnie od liczby osób) płaci miesięcznie ok. 5 €, co stanowi równowartość dwóch bochenków chleba. Jest to zatem zagadnienie marginalne i nie zajmuje umysłów mieszkańców Katalonii, w przeciwieństwie do mieszkańców Polski. Zajmuje za to umysły personelu lokalnych ajuntamentos. W żadnej miejscowości nie spotkamy się z nakładaniem na właścicieli nieruchomości (czyli na mieszkańców) przewidzianego w Polsce obowiązku wyposażenia nieruchomości w pojemniki służące do zbierania odpadów komunalnych oraz utrzymywania tych pojemników w odpowiednim stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym, a także obowiązku pozbywania się zebranych na terenie nieruchomości odpadów komunalnych. Nie są to sprawy zajmujące właściciela, tam obywatel nie jest i nie może być tym zatroskany. Troska o to należy do władz lokalnych.
Ajuntament jednego z pięknych miast tak oto opisuje swoją „politykę śmieciową": „w celu uczynienia selektywnej zbiórki śmieci łatwej i dostępnej dla każdego i promowania jej odpowiednie pojemniki zostały umieszczone w całym mieście; wszystkie pojemniki są łatwe w użyciu i zrobione z całkowicie bezpiecznych materiałów; pojemniki zostały tak umieszczone, żeby każdy mieszkaniec miał je w pobliżu (nie dalej niż 100m); zastosowano pojemniki w czterech kolorach: brązowy – odpady organiczne, szary – odpady domowe, zielony – szkło, niebieski – papier, żółty - plastyk i puszki aluminiowe. Pojemniki są dostępne dla każdego mieszkańca i łatwe w użyciu. Otwierane mogą być ręcznie lub pedałem, co ułatwia korzystanie z nich... a wolno opadająca, nie powodująca hałasu klapa jest dodatkową zaletą. Kontenery są przystosowane dla niewidomych przez umieszczenie na nich odpowiednich, wypukłych symboli." I to wszystko lokalne władze wprowadziły same, z własnej inicjatywy, w trosce o dobro mieszkańców. Z diametralnie różną sytuacją przychodzi nam zmagać się w Polsce, gdzie lokalne władze dla mieszkańca nie robią nic, natomiast nakładają na jego barki coraz to nowe obowiązki i ciężary. Jednym z nich jest opłata za wywóz śmieci, która stanowi dochód gminy, a jej wysokość od gospodarstwa domowego osiągnie wkrótce równowartość 20 bochenków chleba. Za opłatę tę gmina odbiera śmieci. To jest jedyny jej obowiązek. Ustawa nie przewiduje żadnych innych obowiązków, ułatwiających życie mieszkańcom, a skoro nie przewiduje, to gminy w tym kierunku niczego nie czynią.
Co więcej, ustawa przewiduje „bumelanctwo" gminy w zakresie wywozu śmieci, tj. sytuację kiedy gminie „się nie chce" wywiązywać się z ustawowego obowiązku. W takiej sytuacji jej mieszkaniec we własnym zakresie musi znaleźć odbiorcę śmieci, bo jest zobowiązanym do przekazania odpadów komunalnych, na koszt gminy, podmiotowi odbierającemu odpady komunalne od właścicieli nieruchomości.