Redaktor Kuźniar nie stoi ponad prawem, czyli jeszcze o prywatności hejtera

Czy tzw. hejter ma prawo do prywatności? Ma, jak każdy z nas. Czy rację ma red. Marek Domagalski pisząc (Rzeczpospolita z 4 marca 2014 r.), że red. Jarosław Kuźniar, który zaczął publikować treść maili oraz nazwiska i adresy mailowe osób przysyłających mu wulgarne maile, narusza w ten sposób prawo? Wydaje się, że nie ma racji. A na pewno sprawa nie jest tak jednowymiarowa, jak mogłoby wynikać z artykułu.

Publikacja: 04.03.2014 16:27

Jarosław Kuźniar, dziennikarz TVN zaczął publikować nazwiska i adresy mailowe hejterów.

Jarosław Kuźniar, dziennikarz TVN zaczął publikować nazwiska i adresy mailowe hejterów.

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski Łukasz Solski

Problem dotyczy publikowania przez adresata korespondencji (red. Jarosława Kuźniara) skierowanych do niego listów (emaili). Listów zawierających – delikatnie ujmując – treści obrażające adresata. Listy są publikowane na jednym z serwisów społecznościowych wraz z podaniem danych osobowych nadawcy (imię i nazwisko, jeżeli się podpisał i adres email). Publikacja odbywa się bez zgody nadawcy. Zacznijmy więc od tego, czy adresat listu ma prawo go opublikować niezależnie od woli nadawcy.

Zgodnie z art. 82 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, chroniącym tajemnicę korespondencji, o publikacji korespondencji decyduje jej adresat. Adresat, a więc w tym przypadku red. Kuźniar. Rację ma jednak red. Domagalski pisząc, że tajemnicę korespondenci chroni nie tylko prawo autorskie, ale także przepisy Kodeksu cywilnego o dobrach osobistych (art. 23). Przepisy te stanowią swoiste dopełnienie ochrony wynikającej z przepisów prawa autorskiego, zapewniając ochronę także nadawcy korespondencji. Problem polega natomiast na tym, że ochrona korespondencji wynikająca z przepisów o ochronie dóbr osobistych jest ściśle związana z ochroną prywatności – w tym przypadku, z ochroną prywatności nadawcy. Nieco upraszczając, nadawca korespondencji, kierując korespondencję do określonego adresata, ma prawo oczekiwać, że ten uszanuje zasadę poufności, a uzyskane z korespondencji informacje, dotyczące jego sfery prywatności, zachowa w tajemnicy [por. I. Dobosz, Tajemnica korespondencji, str. 109]. Co to oznacza dla oceny prawnej zachowania podlegającego na publikacji przez adresata obraźliwych listów bez zgody nadawcy? Oznacza tyle, że taka publikacja stanowiłaby naruszenie dóbr osobistych nadawcy, gdyby w ten sposób – przez publikację – dochodziło do ingerencji w sferę prywatności nadawcy listu. Czy dochodzi, to już może sprawdzić każdy, zapoznając się z treścią listów publikowanych przez red. Kuźniara. Choć nie, można chyba pokusić się o tezę, że publikowanie steku wyzwisk skierowanych do adresata listu nie narusza prawa do prywatności nadawcy takiego listu.

Oczywiście można sobie wyobrazić przypadki wymykające się zaproponowanej wyżej ocenie. Niemniej teza, jaką w opisywanej sprawie należałoby postawić, jest dokładnie odwrotna od tezy, jaką stawia red. Domagalski: co do zasady, publikowanie korespondencji zawierającej wyłącznie wyzwiska skierowane do adresata, bez zgody nadawcy, nie stanowi naruszenia dóbr osobistych nadawcy takiej korespondencji.

A co w takim razie z publikowaniem adresów email i nazwisk nadawców? Tutaj już ocena na gruncie prawa cywilnego nie będzie tak jednoznaczna. Łatwiej bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której opublikowanie danych osobowych nadawcy wulgarnego listu może naruszyć jego prawo do prywatności. Powstaje jednak inne pytanie – jak zachowa się sąd, do którego trafi ew. pozew hejtera zmierzający do ochrony jego dóbr osobistych przed naruszeniami ze strony jego ofiary? Na to pytanie także nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście pewne znaczenie może mieć tutaj fakt bycia przez red. Kuźniara osobą publiczną, niemniej podkreślić trzeba, że nie zawsze z faktem bycia osobą publiczną związany jest węższy zakres ochrony prywatności. Będzie tak, owszem, ale w sprawach naruszeń prawa do prywatności osób publicznych przez media – tutaj zakres ochrony prywatności będzie istotnie węższy w przypadku osób publicznych. Ale w sprawie publikowania danych osobowych hejterów nie mamy do czynienia z naruszaniem dóbr osobistych osób publicznych przez media – wręcz przeciwnie, naruszają te dobra osobiste osoby prywatne, a w odpowiedzi na to osoba publiczna ingeruje w ich sferę prywatności. Czy więc można z faktu bycia osobą publiczną wyprowadzać słabszą ochronę przed naruszeniami dóbr osobistych ze strony osób prywatnych, a nie mediów? Osób prywatnych nie działających w żadnym interesie publicznym? Wydaje się, że nie można. A w szczególności nie można obecnie przesądzać, że sąd przyzna w takim przypadku rację hejterowi.

Skoro tak, to może prawo publiczne przyjdzie tutaj z pomocą? Pisząc „prawo publiczne" mam na myśli ustawę o ochronie danych osobowych, której głównym celem jest właśnie zapewnienie ochrony tzw. prywatności informacyjnej, na którą składa się m.in. możliwość decydowania o podawaniu swoich danych osobowych do wiadomości publicznej.

Nazwisko i adres poczty elektronicznej to bez wątpienia dane osobowe (będzie tak w ogromnej większości przypadków). Czy więc red. Kuźniar naruszył ustawę o ochronie danych osobowych publikując takie dane osobowe hejterow? Tutaj odpowiedź jest znacznie prostsza, niż w przypadku oceny na gruncie przepisów Kodeksu cywilnego – nie naruszył, ponieważ jej nie podlega. Ustawę o ochronie danych osobowych stosuje się, zgodnie z jej art. 3 ust. 2 pkt. 2, do osób fizycznych, jeżeli przetwarzają dane osobowe w związku z działalnością zarobkową, zawodową lub dla realizacji celów statutowych. Tymczasem to, co zrobił red. Kuźniar, nie było przetwarzaniem danych w związku z jego działalnością zarobkową lub zawodową. Co więcej, nawet jeżeli by przyjąć inaczej, tzn. że publikowanie danych osobowych hejterów wiąże się z wykonywaniem zawodu dziennikarza (działalność zawodowa), wówczas i tak takie działania nie naruszałyby ustawy o ochronie danych osobowych. Będzie tak z uwagi na treść tzw. klauzuli prasowej zawartej w art. 3a ust. 2 ustawy o ochronie danych osobowych, która wyłącza stosowanie wobec dziennikarzy tych przepisów ustawy, które dotyczą m.in. podstaw prawnych przetwarzania (tutaj: publikowania) danych osobowych. Nie ulega więc wątpliwości, że przepisy ustawy o ochronie danych osobowych nie zostały w tym przypadku naruszone.

I na koniec ostatnia kwestia – czy rzeczywiści „sądy mają takie sprawy gdzieś", czym red. Kuźniar uzasadnia publikowanie treści obraźliwych listów wraz z danymi osobowymi ich nadawców? Tutaj z red. Kuźniarem się nie zgadzam. Oczywiście, brakuje w Polsce skutecznie działającego i powszechnie dostępnego systemu zwalczani zjawiska nienawiści w sieci Internet. Zapowiedzi polityków i specjalnie powołane zespoły nic tutaj nie dały – hejt jak się na forach szerzył, tak się szerzy. Niemniej powoli widać pewne zmiany. Od ubiegłego roku Naczelny Sąd Administracyjny konsekwentnie nakazuje usługodawcom internetowym ujawnianie danych osobowych hejterów, którzy próbują kryć się pod maską anonimowości (por. np. niedawny wyrok NSA nakazujący udostępnienie danych osobowych osoby, przeciwko której ma być skierowany prywatny akt oskarżenia, sygn. akt I OSK 2324/12). Jednocześnie sądy orzekające w sprawach o ochronę dóbr osobistych przestają traktować Internet jak terra incognita, na której nie obowiązują żadne prawa (por. np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 marca 2012 roku, sygn. akt V CSK 109/11, w którym sąd podkreślił, że osoba, której dobra osobiste naruszono w czasie dyskusji na forum internetowym, korzysta z ochrony swoich dóbr osobistych, jeżeli kierowane przeciwko niej wypowiedzi nie mieszczą się w dopuszczalnej formule dyskusji). Nie jest więc tak źle, jak mogłoby się wydawać, choć oczywiście walka z hejtem w sieci przypominać może nadal walkę z wiatrakami.

dr Paweł Litwiński, adwokat, partner w Barta Litwiński Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów, Instytut Allerhanda w Krakowie

Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?