Problem dotyczy publikowania przez adresata korespondencji (red. Jarosława Kuźniara) skierowanych do niego listów (emaili). Listów zawierających – delikatnie ujmując – treści obrażające adresata. Listy są publikowane na jednym z serwisów społecznościowych wraz z podaniem danych osobowych nadawcy (imię i nazwisko, jeżeli się podpisał i adres email). Publikacja odbywa się bez zgody nadawcy. Zacznijmy więc od tego, czy adresat listu ma prawo go opublikować niezależnie od woli nadawcy.
Zgodnie z art. 82 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, chroniącym tajemnicę korespondencji, o publikacji korespondencji decyduje jej adresat. Adresat, a więc w tym przypadku red. Kuźniar. Rację ma jednak red. Domagalski pisząc, że tajemnicę korespondenci chroni nie tylko prawo autorskie, ale także przepisy Kodeksu cywilnego o dobrach osobistych (art. 23). Przepisy te stanowią swoiste dopełnienie ochrony wynikającej z przepisów prawa autorskiego, zapewniając ochronę także nadawcy korespondencji. Problem polega natomiast na tym, że ochrona korespondencji wynikająca z przepisów o ochronie dóbr osobistych jest ściśle związana z ochroną prywatności – w tym przypadku, z ochroną prywatności nadawcy. Nieco upraszczając, nadawca korespondencji, kierując korespondencję do określonego adresata, ma prawo oczekiwać, że ten uszanuje zasadę poufności, a uzyskane z korespondencji informacje, dotyczące jego sfery prywatności, zachowa w tajemnicy [por. I. Dobosz, Tajemnica korespondencji, str. 109]. Co to oznacza dla oceny prawnej zachowania podlegającego na publikacji przez adresata obraźliwych listów bez zgody nadawcy? Oznacza tyle, że taka publikacja stanowiłaby naruszenie dóbr osobistych nadawcy, gdyby w ten sposób – przez publikację – dochodziło do ingerencji w sferę prywatności nadawcy listu. Czy dochodzi, to już może sprawdzić każdy, zapoznając się z treścią listów publikowanych przez red. Kuźniara. Choć nie, można chyba pokusić się o tezę, że publikowanie steku wyzwisk skierowanych do adresata listu nie narusza prawa do prywatności nadawcy takiego listu.
Oczywiście można sobie wyobrazić przypadki wymykające się zaproponowanej wyżej ocenie. Niemniej teza, jaką w opisywanej sprawie należałoby postawić, jest dokładnie odwrotna od tezy, jaką stawia red. Domagalski: co do zasady, publikowanie korespondencji zawierającej wyłącznie wyzwiska skierowane do adresata, bez zgody nadawcy, nie stanowi naruszenia dóbr osobistych nadawcy takiej korespondencji.
A co w takim razie z publikowaniem adresów email i nazwisk nadawców? Tutaj już ocena na gruncie prawa cywilnego nie będzie tak jednoznaczna. Łatwiej bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której opublikowanie danych osobowych nadawcy wulgarnego listu może naruszyć jego prawo do prywatności. Powstaje jednak inne pytanie – jak zachowa się sąd, do którego trafi ew. pozew hejtera zmierzający do ochrony jego dóbr osobistych przed naruszeniami ze strony jego ofiary? Na to pytanie także nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście pewne znaczenie może mieć tutaj fakt bycia przez red. Kuźniara osobą publiczną, niemniej podkreślić trzeba, że nie zawsze z faktem bycia osobą publiczną związany jest węższy zakres ochrony prywatności. Będzie tak, owszem, ale w sprawach naruszeń prawa do prywatności osób publicznych przez media – tutaj zakres ochrony prywatności będzie istotnie węższy w przypadku osób publicznych. Ale w sprawie publikowania danych osobowych hejterów nie mamy do czynienia z naruszaniem dóbr osobistych osób publicznych przez media – wręcz przeciwnie, naruszają te dobra osobiste osoby prywatne, a w odpowiedzi na to osoba publiczna ingeruje w ich sferę prywatności. Czy więc można z faktu bycia osobą publiczną wyprowadzać słabszą ochronę przed naruszeniami dóbr osobistych ze strony osób prywatnych, a nie mediów? Osób prywatnych nie działających w żadnym interesie publicznym? Wydaje się, że nie można. A w szczególności nie można obecnie przesądzać, że sąd przyzna w takim przypadku rację hejterowi.
Skoro tak, to może prawo publiczne przyjdzie tutaj z pomocą? Pisząc „prawo publiczne" mam na myśli ustawę o ochronie danych osobowych, której głównym celem jest właśnie zapewnienie ochrony tzw. prywatności informacyjnej, na którą składa się m.in. możliwość decydowania o podawaniu swoich danych osobowych do wiadomości publicznej.