Kto u nas ma prawo do życia?

Czy należy poddawać się dłużej presji ideologii, które otwarcie ignorują ?wartość każdego życia i relatywizują ją? – pyta adwokat Krzysztof Uczkiewicz.

Publikacja: 09.04.2014 05:00

Starożytni Spartanie porzucali swoje chore bądź niechciane dzieci w górach Tajgetos. Czynili tak z l

Starożytni Spartanie porzucali swoje chore bądź niechciane dzieci w górach Tajgetos. Czynili tak z lęku przed grzechem dzieciobójstwa i gniewem bogów. Na zdjęciu: Leonidas pod Termopilami – obraz Jacques’a-Louisa Davida z 1814 r.

Foto: Rzeczpospolita

Red

O tym, jak Polska realizuje postanowienia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w zakresie ochrony prawa do życia, mówi się tylko półgłosem lub wcale. Ponieważ jednak sprawa ta dotyczy wszystkich żyjących, a więc także autora i czytelników niniejszego tekstu, nie zaszkodzi zakłócić tę niezdrową ciszę.

Stosownie do art. 2 konwencji przysługujące każdemu prawo do życia ma być chronione. Zapis ten nakłada na Wysokie Strony konwencji pozytywny obowiązek wprowadzenia własnych przepisów o ochronie prawa do życia. Wprawdzie Polska przyłączyła się do konwencji już w 1993 r., jednak do dziś się ich nie doczekaliśmy. Uprzedzając odruchowe głosy sprzeciwu czytelników, autor spieszy wyjaśnić, że znane mu są wszystkie unormowania rangi konstytucyjnej i ustawowej dotykające tematu prawa do życia, wszelako uznaje je za regulacje pozorne i w istocie przeciwne celowi określonemu w art. 2 konwencji.

Prawo milczy

Dalszy wywód zacząć można od prowokacyjnie brzmiącej tezy, iż prawo polskie nie tylko nie chroni prawa do życia, lecz nawet nie zawiera normy uznającej samo jego istnienie. Jak łatwo sprawdzić, żaden przepis nie mówi wprost, że każdy ma podmiotowe prawo do życia. Milczą na ten temat zarówno konstytucja, jak i ustawy szczególne. Trzeba koniecznie wskazać, iż podmiotowy charakter prawa do życia w rozumieniu konwencji nie budził żadnych wątpliwości w historycznym momencie przystąpienia Polski. Przekonywał o tym tekst konwencji w wersjach podanych w obu językach oficjalnych.

W wersji anglojęzycznej jest to „everyone's right to life", czemu odpowiada francuskie „le droit do toute personne á la vie". W tym też duchu już w 1993 r. prawodawca lękliwie odpowiedział na wezwanie konwencji, gdy w art. 1 ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży  postanowił, że „każda istota ludzka ma od chwili poczęcia przyrodzone prawo do życia" (ust. 1), a „życie i zdrowie dziecka od chwili jego poczęcia jest pod opieką prawa" (ust. 2). Lękliwość wynikająca z równoczesnego zagapienia się na najmodniejsze zachodnie standardy wyrażała się tu w dość wykrętnym zastrzeżeniu, iż prawo do życia jest tylko „przyrodzone" (czyli jakby nienależące do obszaru prawa stanowionego), a także w asekuracyjnym brzmieniu preambuły, w której życie określa się jako „fundamentalne dobro człowieka", przemilczając wszakże kwestię dostępu do tego „dobra".

Nawet tak okrężne i w istocie nieszczere ujęcie problemu nie zadowoliło krajowych heroldów „drugiego Oświecenia". Już w sierpniu 1996 r. ustawa została znowelizowana w sposób, który całkowicie wywrócił dotychczasowe rozumienie prawa do życia. W nowym, obowiązującym do dziś brzmieniu przepis art. 1 głosi, iż „prawo do życia podlega ochronie, w tym również w fazie prenatalnej, w granicach określonych w ustawie". Czy Czytelnik dostrzega zmianę oraz jej wagę? Nie zawadzi podpowiedzieć, iż po nowelizacji prawo do życia traci charakter podmiotowy, a staje się abstrakcyjnie ujętym przedmiotem ochrony, i to jedynie w  wyznaczonych granicach. W tym kontekście bardziej zrozumiały staje się sygnał płynący z preambuły ustawy, iż dla naszego prawodawcy w aspekcie podmiotowym życie jest raczej  „fundamentalnym dobrem" niż prawem człowieka, zwłaszcza w zestawieniu z jednoczesnym wyrzuceniem z art. 1 ustawy dotychczasowego ust. 2 w całości. Nowa regulacja zastanawiająco harmonijnie współbrzmi z konstytucyjną deklaracją o tym, iż „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia" (por. art. 38 Konstytucji RP).

Widać tu wyraźnie przesunięcie akcentu na rolę państwa w regulacji zasad ochrony życia, z umniejszeniem podmiotowego znaczenia prawa do życia, które nagle traci swoją absolutną i nadrzędną  pozycję, a staje się jeszcze jedną materią podlegającą zwykłej reglamentacji ustawowej. Co znamienne, konstytucja w ogóle nie zna pojęcia „prawa do życia". Nie znajdziemy go wśród „Zasad ogólnych" rozdziału II „Wolności, prawa i obowiązki człowieka i obywatela", choć tam właśnie jest jego miejsce. Cytowana deklaracja prawnej ochrony życia  przez państwo została upchnięta wśród „Wolności i praw osobistych" (sic!), co obnaża rzeczywiste wyobrażenia prawodawców o przyszłej omnipotentnej roli Państwa, a jednocześnie świadczy o świadomym zignorowaniu prawa człowieka do życia jako prawa podstawowego.

W ujęciu konstytucyjnym „prawna ochrona życia" to nic innego jak państwowa reglamentacja prawa do życia, co potwierdza treść szczególnych unormowań rangi ustawowej.

Tylko deklaracja

Przywołana ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży jest w krajowym porządku prawnym podstawowym i  w istocie jedynym aktem dotykającym kwestii ochrony prawa do życia. Należy zatem podkreślić, iż poza czysto deklaracyjnym i złowróżbnym zapisem art. 1 ustawa ta nie zawiera dosłownie żadnych uregulowań służących temu celowi. Jak wiemy, ustawa niemal w całości poświęcona jest zasadom przymusowej w istocie oświaty seksualnej dla dorosłych i dzieci, oraz warunkom dopuszczalności przerywania ciąży. Wbrew rozpowszechnianemu fałszywemu wizerunkowi tej ustawy, patrząc przez pryzmat potrzeb ochrony prawa do życia, stwierdzić trzeba, że jest to akt otwarcie zaprzeczający temu prawu, przede wszystkim dlatego, że przyzwala na usuwanie ciąży z przyczyn całkowicie niedopuszczalnych na jego gruncie.

Osoby kierujące się w życiu wartościami religijnymi nie potrzebują w tej mierze żadnych dodatkowych argumentów. Dla chrześcijanina, ale przecież także dla wyznawcy każdej innej religii, usunięcie ciąży to nic innego jak zabójstwo bliźniego, które jest najcięższym grzechem.  Życie jest dla nich wartością najwyższą, bo nadprzyrodzoną. Każde życie ma własne przeznaczenie duchowe oraz niezastąpione miejsce w planie stworzenia. Z tej przyczyny zamach na życie ludzkie może być usprawiedliwiony jedynie w obronie  życia.

Zawarte w art. 4a ustawy wyłączenia z prawnej ochrony płodu ludzkiego z motywów zdrowotnych, tzw. społecznych, a nawet wprost eugenicznych, przeczą samej zasadzie   ochrony prawa do życia, i z tym muszą się zgodzić nawet ci, do których nie przemawiają racje religijne, czy też w ogóle aksjologiczne. Życie jest przecież w oczach wszystkich fenomenem niezmierzalnym i nieporównywalnym z żadnym innym – a poza tym wszystkim wciąż nieznanym. O tajemnicy życia mówimy przecież od stuleci: ignoramus et ignorabimus.

Prawo do życia nie ma alternatywy, nie zna przy tym żadnej formy egzystencji częściowej bądź warunkowej. Wszelka reglamentacja ochrony prawa do życia jest równoznaczna z jego zaprzeczeniem. Przychodzi tu na myśl sławna maksyma Barucha Spinozy: omnis determinatio est negatio.

Wiadomo bezspornie, że dziecko poczęte jest bytem odrębnym, zarówno w kategoriach medycznych i biologicznych, jak i prawnych. Przyzwolenie na usuwanie ciąży z przyczyn innych niż zagrożenie życia matki nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia, a stoją za nim wyłącznie określone wybory ideologiczne. Rodzi się pytanie, które łączyć powinno wierzących i niewierzących: Czy wolno i warto poddawać się dłużej presji różnych ideologii, które otwarcie kontestują afirmację życia i relatywizują jego wartość?

Wolni od lęków

Na przykładzie prawa do życia ujawnia się celność znanego truizmu, iż jeśli religia uczy, jak żyć, to ideologia podpowiada, jak żyć bez religii. Starożytni Spartanie porzucali swoje chore bądź niechciane dzieci w górach Tajgetos, oddając je tam na łaskę bogów i przyrody. Czynili tak z lęku przed grzechem dzieciobójstwa i  gniewem bogów. Od tego czasu dzięki narzucanym postępowym i „postpostępowym" ideologiom, ludzkość zdołała, jak widać, wyzwolić się od podobnych lęków, a przynajmniej pozwoliła sobie to wmówić.

Polska stoi dopiero przed zadaniem zbudowania własnego prawnego systemu ochrony życia ludzkiego oraz samego prawa do życia, gdyż dotąd takiego po prostu nie posiada. Mamy tu wielką szansę odegrania roli pionierskiej poprzez oparcie tego systemu na zapomnianej już przez współczesne społeczeństwa zasadzie bezwarunkowej afirmacji życia ludzkiego.

Postulowany system promować musi jako priorytet państwa nie tylko najdalej idącą ochronę życia od poczęcia, lecz również opiekuńczą postawę wobec wszelkich postaci życia upośledzonego i z różnych przyczyn niezdolnego do samodzielnego istnienia. Państwo powinno wziąć na siebie wszystkie obowiązki z tym związane wszędzie tam, gdzie nie wystarcza staranie i możliwości innych opiekunów.

Zanim jednak, wyzbywszy się tchórzostwa i gnuśności, przystąpimy do tego dzieła, które oby przetrwało jako monumentum aere parrenius naszej generacji, zdobądźmy się na odwagę wprowadzenia do konstytucji brakujących w niej stanowczych postanowień o prawie każdego do życia oraz o afirmacji życia ludzkiego i bezwarunkowych gwarancjach jego ochrony.

Autor jest wrocławskim adwokatem

O tym, jak Polska realizuje postanowienia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w zakresie ochrony prawa do życia, mówi się tylko półgłosem lub wcale. Ponieważ jednak sprawa ta dotyczy wszystkich żyjących, a więc także autora i czytelników niniejszego tekstu, nie zaszkodzi zakłócić tę niezdrową ciszę.

Stosownie do art. 2 konwencji przysługujące każdemu prawo do życia ma być chronione. Zapis ten nakłada na Wysokie Strony konwencji pozytywny obowiązek wprowadzenia własnych przepisów o ochronie prawa do życia. Wprawdzie Polska przyłączyła się do konwencji już w 1993 r., jednak do dziś się ich nie doczekaliśmy. Uprzedzając odruchowe głosy sprzeciwu czytelników, autor spieszy wyjaśnić, że znane mu są wszystkie unormowania rangi konstytucyjnej i ustawowej dotykające tematu prawa do życia, wszelako uznaje je za regulacje pozorne i w istocie przeciwne celowi określonemu w art. 2 konwencji.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"