Władza sądownicza w Polsce nigdy nie była zbyt silna. Od prawie wieku trwają zmagania o jej niezależną i odrębną pozycję. Niestety, są dziś postrzegane przez społeczeństwo przede wszystkim jako walka o przywileje. Nie dziwią więc wyniki sondaży wskazujące na spadek zaufania do sądów. Tymczasem te rzekome przywileje to podstawowe gwarancje niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów, wypracowane z takim trudem dzięki porozumieniom Okrągłego Stołu, których ukoronowaniem było wyrażenie ich w konstytucji z 1997 r.
Czyżby dziś gwarancje te aż tak nam spowszedniały? A może to władzy wykonawczej zaczęły one nagle ciążyć? Zdaje się, że dziś tylko sędziowie są zainteresowani ich strzeżeniem. Mimo ostrzeżeń wciąż ignoruje się głos sędziów, Sądu Najwyższego, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i instytucji konstytucyjnie zobowiązanej do strzeżenia niezawisłości – Krajowej Rady Sądownictwa – w fundamentalnych dla sądownictwa kwestiach, sprowadzających się głównie do uniezależnienia sądów od wpływów ministra sprawiedliwości.
Pokonać słabość
Instytucje te i sędziowie ostrzegają, że obecne okrojone gwarancje niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów nie sprawdzą się w warunkach kryzysu demokracji. Konieczne są zmiany ustrojowe, które pozwolą w pełni je urzeczywistnić. Sądy podporządkowane organizacyjnie władzy wykonawczej nie zapewnią dostatecznej ochrony praw jednostki przed nadużyciami. Słabości te ujawniły się w poważnym stopniu po zamachu majowym w drugiej połowie lat 20. i 30. ubiegłego wieku, w wielkim stopniu w okresie PRL, a także w pewnej mierze w 2007 r.
Zauważmy, że definicja niezawisłości sędziowskiej w polskich konstytucjach, począwszy od konstytucji marcowej z 1921 r. poprzez stalinowską, a skończywszy na konstytucji z 1997 r., miała zasadniczo podobne brzmienie i w ciągu wieków nie uległa ona zmianie. Samo jednak zadeklarowanie niezawisłości nie sprawiało, że sądy były realnie niezawisłe. To, co w poprzednich okresach się zmieniało, to zasada niezależności i rozumienie odrębności władzy sądowniczej. Choć więc konstytucja marcowa z 1921 r. gwarantowała niezależność władzy sądowniczej, to jej odrębność unicestwiały ustawy zwykłe. W praktyce gwarancje konstytucyjne były znacząco osłabione przez ustawodawstwo zwykłe wprowadzone po przewrocie majowym, a przede wszystkim przez rozporządzenie prezydenta RP z 6 lutego 1928 r. o ustroju sądów powszechnych. Rozporządzenie spotkało się z powszechną krytyką, gdyż nie pozwalało ono na pełną realizację zasady niezawisłości sędziowskiej.
Gwarancje ?nie dla sędziów
W okresie PRL niezależność sądownictwa wyparła zasada jednolitości władzy państwowej. Władza sądownicza nie była wyodrębniona ustrojowo jako odrębna i niezależna. Doktryna socjalistyczna w ślad za modelem radzieckim odrzuciła teorię podziału władz, przyjmując zasadę jednolitości władzy państwowej. W Konstytucji z 1952 r. mimo utrzymania postanowień o niezawisłości sędziów gwarancje niezawisłego orzekania były iluzoryczne.