We wszystkich bodaj słownikach języka polskiego istnieje słowo „odsetka", słowo, którego liczba pojedyncza nie występuje ani w tekstach aktów normatywnych, ani w mowie potocznej. W prawie i w życiu występują jedynie „odsetki" w liczbie mnogiej. Dużo odsetek.
Nie piszę: „za wysokie odsetki", ponieważ nie zamierzam nikogo tu przekonywać, że po wejściu Polski do strefy euro wysokość odsetek ordynowanych nam przez banki, kontrahentów czy fiskusa wyraźnie się obniży. Choć z punktu widzenia czytelnika ustaw i rozporządzeń, a także – a może nawet przede wszystkim – osoby, do której owe regulacje się stosują, zastąpienie złotego wspólną walutą miałoby istotne i całkiem pozytywne skutki. Ale to przyszłość z dzisiejszej perspektywy raczej mglista. A teraźniejszość... skrzeczy.
Pobieżne przefiltrowanie przez komputer zbioru wszystkich obowiązujących w Polsce aktów prawnych wskazuje na użycie terminu „odsetki" w co najmniej 885 ustawach, rozporządzeniach i umowach międzynarodowych. Ta sama operacja zastosowana do znajdujących się w bazie aktów normatywnych Unii Europejskiej przyniosła zbliżony rezultat – 692. Ale dla zwykłego obywatela czy zwykłego przedsiębiorcy podstawowe znaczenie mają dwie grupy norm: te, które dotyczą odsetek powstających w wyniku czynności prawnych, i te, które dotyczą odsetek od niezapłaconych w terminie należności wobec państwa (a czasem i vice versa).
Ile wynoszą maksymalne
W tej pierwszej grupie kluczowe znaczenie ma art. 359 kodeksu cywilnego. Stanowi on, że „odsetki od sumy pieniężnej należą się tylko wtedy, gdy to wynika z czynności prawnej albo z ustawy, z orzeczenia sądu lub z decyzji innego właściwego organu". Tenże przepis w kolejnych paragrafach stwierdza, że „jeżeli wysokość odsetek nie jest w inny sposób określona, należą się odsetki ustawowe", oraz, że maksymalna wysokość odsetek wynikających z czynności prawnej nie może w stosunku rocznym przekraczać czterokrotności wysokości stopy kredytu lombardowego Narodowego Banku Polskiego (odsetki maksymalne)". Odsetek wyższych niż maksymalne nie można w Polsce żądać, nawet gdyby umowa lub czynność prawna, z której wynikają, została poddana prawu kraju, w którym takie ograniczenia wysokości odsetek nie występują.
Do ustalenia wysokości odsetek ustawowych uprawniona została Rada Ministrów, która ma tego dokonać, „kierując się koniecznością zapewnienia dyscypliny płatniczej i sprawnego przeprowadzania rozliczeń pieniężnych, biorąc pod uwagę wysokość rynkowych stóp procentowych oraz stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego" (to znowu art. 359 k.c. tym razem § 3). Ta dyrektywa, wprowadzona do kodeksu cywilnego w 2003 r., brzmi nieźle... A w praktyce?