Mam nadzieję, że propozycja warszawskiej palestry, wzywająca samorządy centralne adwokatury i radców prawnych do odmowy podejmowania spraw z urzędu (z wyjątkiem newralgicznych) w proteście przeciwko niskim stawkom za tzw. urzędówki, to jedynie chwilowy efekt emocji wyborczych, a nie realna zapowiedź „prawniczego strajku”.
Adwokaci mają rację, ale metoda jest zła
Nie ma wątpliwości, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar powinien podnieść obowiązujące stawki. Obecnie są one oderwane od rzeczywistości, bo jakie są skutki choćby galopującej inflacji nikomu nie trzeba tłumaczyć. Co więcej, minister sam zobowiązał się do ich podwyższenia. Złość i rozczarowanie środowiska prawniczego są więc uzasadnione, ale sposób ich wyrażania może budzić wątpliwości. Branie na zakładników osób, których nie stać na opłacenie pełnomocnika w kluczowych sprawach życiowych, to krok zdecydowanie za daleko.
Zawody radcy prawnego i adwokata to profesje zaufania publicznego, które mają swoje umocowanie w konstytucji, a to wiąże się ze szczególną rolą i obowiązkami wobec państwa. Szkoda, że autorzy tej propozycji zdają się o tym zapominać.
Zawód prawnika, oprócz zwykłej działalności rynkowej polegającej na świadczeniu usług prawnych, niesie ze sobą także zobowiązania wobec obywateli oraz praworządności. Nie można tego od tak po prostu rozmywać ani podawać w wątpliwość.
Czytaj więcej: