Alimenciarzy - rodziców „skazanych” na płacenie alimentów, możemy podzielić na dwie grupy. Tych którzy unikają łożenia na swe potomstwo, wiec muszą być sądownie do tego zmuszeni oraz tych, którzy chcieliby łożyć na swe potomstwo bezpośrednio, ale się im to utrudnia lub uniemożliwia. W jaki sposób? Np. poprzez zasądzanie od nich w trybie zabezpieczenia kwot jakie wcześniej przeznaczali, łożą i planują nadal łożyć na potrzeby dziecka bezpośrednio. Przez to wyjmuje się je z ich dyspozycji i przekazuję do wyłącznej, zazwyczaj nieweryfikowanej, dyspozycji drugiego rodzica. Argumentacja, iż jest to zgodne z dobrem dziecka, bo może zobowiązani łożą ale zawsze mogą przestać, prowadzi do prewencyjnego uniemożliwiania rodzicowi łożenia bezpośredniego, tylko dlatego że teoretycznie mógłby przestać to robić.
Szkodliwa prewencja
Istnieje także pogląd, cyt. za fragmentem wd. Lexis Nexis Komentarza kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, jako pracy zbiorowej pod redakcją prof. J. Wiercińskiego, że „Sąd, rozpatrując wniosek o ustalenie wysokości udziału małżonka w ponoszeniu kosztów utrzymania rodziny na czas trwania procesu o rozwód, nie może zatem tego wniosku, po ustaleniu, że ten małżonek dobrowolnie płaci pewne sumy, oddalić z uzasadnieniem, że nie istnieje potrzeba wydania orzeczenia. Powinien natomiast, jeżeli uważa je za wystarczający udział w ponoszeniu kosztów utrzymania rodziny, ustalić świadczenia w tej wysokości w sentencji postanowienia (tak też: postanowienie Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 21 września 2011 r., VI ACz 1441/11, Lex nr 950794, oraz postanowienie Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 22 maja 2013 r., VI ACz 1007/13, niepubl.).”
Jak podkreśla dalej Komentujący: „Pogląd ten może budzić wątpliwości. Umożliwienie dobrowolnego zaspokajania potrzeb dziecka rodzicowi, z którym ono stale nie mieszka, może leżeć w interesie dziecka. Angażuje bowiem rodzica w wychowanie dziecka i sprzyja podtrzymywaniu z nim więzi, skoro również ten rodzic nie tracił w całości realnego wpływu na sposób wydatkowania środków przeznaczonych utrzymanie dziecka. Może to nadto zapobiegać w pewnym stopniu powstawaniu sporów między rodzicami na tle zarzutów niewłaściwego zużywania lub wręcz sprzeniewierzania przez rodzica, do którego rąk alimenty są wypłacane, otrzymywanych na utrzymanie dziecka środków. Wydaje się więc, że na uznanie zasługuje raczej pogląd wynikający z uzasadnienia uchwały SN z 22 września 1966 r. (III CZP 72/66, OSNCP 1967, nr 1, poz. 13), zgodnie z którym, jeżeli rodzic pozwany o zasądzenie alimentów pokrywa dobrowolnie pewne koszty utrzymania dziecka (np. dokonuje opłat za przedszkole lub szkołę dziecka, pokrywa koszt zaspokajania jego potrzeb mieszkaniowych), to przyjąć trzeba, że wypełnia on już swój obowiązek alimentacyjny w tym zakresie, co nie może pozostać bez wpływu na określenie przez sąd wysokości przypadających od niego alimentów. Natomiast, w wypadku, gdy sytuacja ulegnie następnie zmianie, np. gdy rodzic zaprzestanie świadczyć na rzecz dziecka dobrowolnie, to zajdą przesłanki do zmiany orzeczenia alimentacyjnego na podstawie art. 138 (por. J. Ignatowicz, Postacie obowiązku alimentacyjnego..., s. 28)”. Jeśli założymy, że przepisy prawa powstają aby uniknąć jakiegoś zła lub zrealizować jakieś dobro, to dodatkowo należałoby jednak od razu rozważyć możliwości ich ewentualnego nadużycia. Bez takiej refleksji przepisy mogą stać się narzędziem realizacji celu odwrotnego, np. regulacje o alimentacji staną się narzędziem pozbawiania rodzica możliwości alimentacji bezpośredniej.
Czytaj więcej:
Swoboda gotówkowa
Gdy np. celem jednego z rodziców będzie nie tyle zaspokojenie potrzeb materialnych dziecka, a pozyskanie gotówki do swej wyłącznej i praktycznie nieweryfikowalnej dyspozycji, mogą pojawić się sytuacje nadużywania prawa, których zatrzymanie wymaga adekwatnego zinterpretowania i zastosowania regulacji tworzonych być może z niedostatecznym przewidzeniem możliwości takich nadużyć. Na przykład rodzic dążący do uzyskania od drugiego rodzica takiej gotówki (w tym kwot, które ten drugi obraca na potrzeby dziecka) może posłużyć się pozwem o alimenty. Aby go uzasadnić może tworzyć drugiemu rodzicowi przeszkody w alimentacji bezpośredniej, np. utrudniać pozyskanie informacji o potrzebach dziecka, czy o usługach nabywanych na jego rzecz, aby drugi rodzic, ten z którym dziecko nie mieszka, nie mógł ich bezpośrednio opłacić. Może wręcz zwracać przelewy otrzymywane od rodzica pozwanego, a kierowane na potrzeby dziecka. Takie działanie można by ocenić pod kątem art. 5 Kodeksu Cywilnego (Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony). W Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym mamy art. 144 z ind. 1 (Zobowiązany może uchylić się od wykonania obowiązku alimentacyjnego względem uprawnionego, jeżeli żądanie alimentów jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Nie dotyczy to obowiązku rodziców względem ich małoletniego dziecka) dodany przez art. 1 pkt 29 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. (Dz.U.08.220.1431) zmieniającej KRiO z dniem 13 czerwca 2009 r.). Pogląd, że wyłącza on stosowanie art. 5 KC w całości (w zakresie celu społeczno-gospodarczego), lub że na gruncie art. 144 KRiO z ind 1 zdanie drugie w ogóle nie jest możliwe zastosowanie nadużycia prawa wobec roszczenia alimentacyjnego jako formalnie pochodzącego od dziecka, a realnie od rodzica wobec rodzica, może prowadzić do skutków niezgodnych nie tylko z brzmieniem tych regulacji ale właśnie z dobrem dziecka.