Zapowiedź Donalda Tuska dotycząca przywracania praworządności metodami, które niekoniecznie mogą przypaść do gustu purystom prawnym, może oznaczać, że rząd chce forsować zmiany w sądownictwie, nie czekając na pełne odblokowanie procedur legislacyjnych, czyli na werdykt wyborców w wyborach prezydenckich.
Dlaczego Donald Tusk w kwestii praworządności chce pokazać stanowczość
Po „błędzie” z kontrasygnatą i oburzeniu, jakie wywołało to w zdezorientowanym elektoracie oraz u przychylnych obozowi władzy prawników, premier zdał sobie sprawę, jak olbrzymi ładunek polityczny niesie problem praworządności i jak kosztowne politycznie mogą być zaniechania i błędy. Teraz Donald Tusk chce pokazać w tej kwestii stanowczość – wbrew prawnym zamkom, zatrzaskom i zasuwom, które pozostawił PiS, oddając władzę.
Czytaj więcej
Premier Donald Tusk zapowiedział ustanowienie „demokracji walczącej”. Po raz pierwszy pojęcie to...
Przysłuchując się wypowiedziom premiera oraz niektórych polityków koalicji, można odnieść wrażenie, że oto odtwarzana jest właśnie formuła Radbrucha w wersji 2.0. Formuła filozoficzno-prawna, która uzasadniała nadzwyczajne działanie w sytuacjach nadzwyczajnych, kiedy ustanowiona norma prawna stała w drastycznej sprzeczności z moralnymi zasadami i opartym na nich ładem państwowym. Miała ona zastosowanie po wojnie w Niemczech do ucinania macek totalitaryzmów.
Czytaj więcej
Donald Tusk wprowadza pojęcie „demokracji walczącej”, nawiązując do historycznych rozliczeń z tot...