Tomasz Pietryga: Nowa formuła Radbrucha nie przejdzie. Lepiej się trzymać twardego legalizmu

W demokracji pójście na skróty może być chwilowo skuteczne, ale nietrwałe. Donald Tusk nie powinien ulegać pokusom. Bo czy PiS za jakiś czas podobnymi metodami, mając za sobą uzasadnienie precedensu, nie będzie chciał przywracać praworządności na swoją modłę?

Publikacja: 12.09.2024 04:30

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Zapowiedź Donalda Tuska dotycząca przywracania praworządności metodami, które niekoniecznie mogą przypaść do gustu purystom prawnym, może oznaczać, że rząd chce forsować zmiany w sądownictwie, nie czekając na pełne odblokowanie procedur legislacyjnych, czyli na werdykt wyborców w wyborach prezydenckich.

Dlaczego Donald Tusk w kwestii praworządności chce pokazać stanowczość

Po „błędzie” z kontrasygnatą i oburzeniu, jakie wywołało to w zdezorientowanym elektoracie oraz u przychylnych obozowi władzy prawników, premier zdał sobie sprawę, jak olbrzymi ładunek polityczny niesie problem praworządności i jak kosztowne politycznie mogą być zaniechania i błędy. Teraz Donald Tusk chce pokazać w tej kwestii stanowczość – wbrew prawnym zamkom, zatrzaskom i zasuwom, które pozostawił PiS, oddając władzę.

Czytaj więcej

Robert Gwiazdowski: Donald Tusk wprowadza demokrację walczącą. Do zobaczenia na spacerniaku

Przysłuchując się wypowiedziom premiera oraz niektórych polityków koalicji, można odnieść wrażenie, że oto odtwarzana jest właśnie formuła Radbrucha w wersji 2.0. Formuła filozoficzno-prawna, która uzasadniała nadzwyczajne działanie w sytuacjach nadzwyczajnych, kiedy ustanowiona norma prawna stała w drastycznej sprzeczności z moralnymi zasadami i opartym na nich ładem państwowym. Miała ona zastosowanie po wojnie w Niemczech do ucinania macek totalitaryzmów.

Czytaj więcej

Szułdrzyński: Dlaczego Donald Tusk wprowadza pojęcie demokracji walczącej

Działania Donalda Tuska nie miały dotąd precedensu w polskim systemie prawnym

Mimo że Donald Tusk wycofał się z analogii historycznych (nawiązując wcześniej do Norymbergii), co było oczywistą retoryczną przesadą, myśl Gustava Radbrucha jednak gdzieś pozostaje. Wydaje się dość czytelna w przypadku uzasadnienia nagłego wycofania kontrasygnaty pod nominacją sędziego czy zapowiedzi nadzwyczajnej weryfikacji tzw. neosędziów. Działania te nie miały dotąd precedensu w polskim systemie prawnym. Korekta czyniona jest jednak w imię wyższych racji, chodzi bowiem o przywracanie demokratycznego ładu, którego nie da się przywrócić w inny sposób z powodu celowej formalnej blokady, którą pozostawił przeciwnik, psując państwo.

Czytaj więcej

Formuła Radbrucha - konstytucja czy karykatura

Tę myśl popiera część autorytetów prawniczych, nadając tej „korekcie” kontrasygnaty inny standard niż przez ostatnie trzy dekady. Oręż interpretacji prawnych od dawna stanowi doskonałą osłonę dla niestandardowych działań. Tak było i zapewne tak będzie w najbliższej przyszłości.

Formuła Radbrucha w wersji 2.0 nie przejdzie

Czy koszt takiego działania nie jest jednak zbyt wysoki? Formuła Radbrucha była stosowana w sytuacjach, w których stare miało już nie powrócić. Retoryka polityczna wskazująca na konieczność tępienia autokratycznego przeciwnika nie wytrzyma dziś starcia z mechanizmami demokratycznymi i ich cyklami. PiS, na podstawie wyborczego mandatu, może wrócić do władzy za trzy lub siedem lat, gdyż ciągle funkcjonuje w demokratycznym obiegu. Na ile trwałe może być zatem przywrócenie ładu ponadstandardowymi metodami na słabo zasklepionych fundamentach? Czy przeciwnik za jakiś czas podobnymi metodami, mając za sobą uzasadnienie precedensu, nie będzie chciał przywracać praworządności na swoją modłę?

Czytaj więcej

Podcast "Rzecz w Tym": Między Izbą Cywilną Sądu Najwyższego a Norymbergą

Nie ma wątpliwości, że może tak właśnie być. Przy takiej polityce długofalowe perspektywy dla stabilności naszego systemu prawnego i najważniejszych instytucji państwowych wyglądają marnie. Ta ścieżka rodzi ryzyko dalszej destabilizacji, która dodatkowo może przybrać nie punktowy powyborczy wymiar, ale stać się chroniczną chorobą państwa.

Ktoś kiedyś oparł demokratyczne państwo na zasadach twardego legalizmu, które miały być kotwicą i busolą nawet w czasach największych sztormów. Może jednak nie warto ulegać pokusom pójścia na skróty. Może warto trzymać się tej kotwicy. Inaczej, za jakiś czas, trudno będzie znaleźć coś, na czym można się oprzeć.

Zapowiedź Donalda Tuska dotycząca przywracania praworządności metodami, które niekoniecznie mogą przypaść do gustu purystom prawnym, może oznaczać, że rząd chce forsować zmiany w sądownictwie, nie czekając na pełne odblokowanie procedur legislacyjnych, czyli na werdykt wyborców w wyborach prezydenckich.

Dlaczego Donald Tusk w kwestii praworządności chce pokazać stanowczość

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Dawid Kulpa, Mikołaj Kozak: „Trial” po polsku?
Opinie Prawne
Leszek Kieliszewski: Schemat Ponziego, czyli co łączy przypadek Palikota z kłopotami Cinkciarza
Opinie Prawne
Marek Isański: Bezprawie to nie prawo, III RP to nie PRL. Przynajmniej tak miało być
Opinie Prawne
Prof. Michał Jackowski: Alkoholowe tubki i zakazane systemy AI
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?